czwartek, 12 grudnia 2013

31.10 Z Szczyrku na Szyndzielnię

Trasa: Szczyrk – Siodło Pod Klimczokiem – Szyndzielnia

Dzisiaj na wędrówkę wybrałem się z tej okazji, że moja Mama przyjechała do Bielska-Białej mnie odwiedzić i chciałem jej pokazać jak piękne są okoliczne góry. Potrzebowaliśmy trasy, która byłaby zarówno widokowa jak i bardzo łatwa – i wybór padł na przebyty kilka dni wcześniej szlak niebieski z Szczyrku na Klimczok. Wtedy przemierzałem go w piękny słoneczny wieczór, a tym razem robimy to w piękny słoneczny poranek. Na początek wchodzimy asfaltówką pod Sanktuarium „Na Górce”:


Aby ułatwić podejście mojej Mamie nie wchodzimy szlakiem po dość stromym zboczu za kościołem, tylko idziemy na około drogą asfaltową. Po powrocie na szlak mijamy jedną z wielu pięknych kapliczek w tej okolicy:


Wspinamy się coraz wyżej wśród ostatnich zabudowań Szczyrku. Przy większym budynku z pokojami gościnnymi znajduje się plac, z którego rozciągają się szczególnie malownicze widoki. Z jednej strony, przy rewelacyjnej dzisiejszej widoczności widać bardzo wyraźnie ostre szczyty Tatr w oddali. A z drugiej można oglądać znacznie bliższy Beskid Węgierski:


Na ścianie budynku obok widnieje bardzo miły wierszyk :)


Podejście jest łatwe, ale długie. Moja Mama jednak dzielnie daje sobie z nim radę :) W miejscu, gdzie szlak niebieski przecina się z zielonym, oczywiście wybieramy dłuższą lecz zarazem łagodniejszą i bardziej widokową wersję wejścia na schronisko pod Klimczokiem szlakiem zielonym. Oczywiście przez cały czas zachwycamy się pięknymi panoramami. Zwłaszcza możliwość oglądania Tatr tak wyraźnie jest dużą gratką.

Gdy docieramy do schroniska koło Siodła pod Klimczokiem musimy podjąć decyzję, gdyż czas nagli: wchodzić na Klimczok, czy rezygnować z tego i zatrzymać się w schronisku na herbatkę? Jesteśmy leniwi i wybieramy to drugie ;) Schodząc z schroniska do Siodła pod Klimczokiem, bardzo nam się podoba efekt wizualny cieni rzucanych przez drzewa na wschodni stok Klimczoka.


Obchodzimy szczyt Klimczoka po jego wschodniej stronie, szlakiem czerwonym na Szyndzielnię. Jest płaski i bardzo przyjemny. Prowadzi przez las, który miejscami jest trochę mniej gęsty dzięki czemu można dostrzec pomiędzy drzewami okoliczne góry. Gdy docieramy na właściwy szczyt Szyndzielni, który znajduje się trochę powyżej schroniska, ma miejsce dziwna sytuacja. Moja mapa pokazuje że szlak czerwony powinien omijać schronisko, tymczasem znaki na drzewach wyraźnie pokazują że trasa szlaku została zmieniona i że teraz schodzi do schroniska. Decydujemy się mimo wszystko iść na wprost, po byłej trasie szlaku czerwonego. Była to bardzo dobra decyzja – idąc nieco wyżej od schroniska, mamy okazję oglądać przed sobą wspaniałą panoramę Bielska-Białej.


Nie rozumiem czemu szlak czerwony już tędy nie prowadzi. Stąd są świetne widoki, podczas gdy na nowej trasie szlaku, przy schronisku – o czym pisałem w opisie wycieczki z 6 października – widoków nie ma wcale.


Przed sobą mamy górną stację kolejki linowej. Zamierzaliśmy zejść do Bielska-Białej na piechotę, jednak nie starczy nam czasu gdyż muszę zdążyć do pracy. Mimo że moja Mama bardzo nie lubi przejażdżek kolejami linowymi, łaskawie dokonuje dla mnie poświęcenia i zgadza się zjechać nią ;) Także więc po kilkuminutowym zjeździe jesteśmy już na dole. Za mną kolejna piękna wycieczka, która stanowiła idealne zakończenie października – bardzo udanego miesiąca dla mnie jeśli chodzi o wyprawy w góry (i nie tylko ;) )

1 komentarz:

  1. "Jesteśmy leniwi i wybieramy to drugie." This should read "Mama jest leniwa..." The walk was fantastic and the walk leader extremely patient.

    OdpowiedzUsuń