czwartek, 12 grudnia 2013

26.10 Błatnia i Klimczok

Trasa: Jaworze Nałęże – Mała Cisowa – Wielka Cisowa – Błatnia – Stołów – Trzy Kopce – Klimczok – Siodło Pod Klimczokiem – Szczyrk

Po piątkowej porannej „rozgrzewce” mam jeszcze większy apetyt na góry w ostatni weekend października, w którym według prognoz pogoda ma być bajeczna. Słonecznie i niesłychanie ciepło jak na tą porę roku, do 24-25 stopni. W sobotę z rana jest trochę chmur na niebie, lecz gdy rozpoczynam wędrówkę około 10:30 chmury są już w odwrocie i dominuje słońce, a z każdą godziną pogoda jest coraz piękniejsza, aż do rewelacyjnego zachodu słońca na koniec wyprawy.

Wybieram się razem z moim współlokatorem Chrisem. Mamy zamiar przejść z przystanku PKS Jaworze Nałęże czerwonym szlakiem na Błatnią, a następnie żółtym na Klimczok. Chcemy więc zaliczyć dwa szczyty o których słyszeliśmy do tej pory dużo pochlebnych opinii. Niestety nie zaczynamy wędrówki zbyt udanie, gdyż zaraz na początku gubimy szlak. Idąc dnem doliny w Jaworzu Nałęże, zajęci rozmową nie zauważamy gdy szlak czerwony odbija na prawo (czyli w kierunku zachodnim), w zalesione góry. Gdy zauważamy nasz błąd, decydujemy się dojść do szlaku na przełaj zamiast cofać się. Wspinaczka w ten sposób jest nieco bardziej uciążliwa, ale też ma swój urok :) Po około pół godziny odnajdujemy szlak przy górze Łążek (713 m n.p.m) i odtąd już bezproblemowo docieramy na Błatnią.

Szlak czerwony z Jaworza na Błatnią przez pierwsze trzy czwarte prowadzi przez las, który jest bardzo urokliwy lecz zarazem mocno ogranicza widoki na okoliczne góry. Ostatnia czwarta trasy także jest pozbawiona szerszych widoków, jednak sama w sobie jest piękna gdyż prowadzi przez długą, bujną łąkę porastającą grzbiet górski, z lasami dookoła. Do tego szlak jest naprawdę łatwy. Mijamy piękną kapliczkę:


Spotykamy też dużą grupę na wycieczce konnej. Polany pod Błatnią to świetne miejsce na tego typu rozrywkę.


Jesteśmy na szczycie Wielkiej Cisowej (878 m n.p.m). Przed nami na bliższym planie gospodarstwo agroturystyczne „Ranczo” i stadnina koni, a na dalszym planie schronisko pod Błatnią i sam szczyt Błatniej.


Szlak czerwony na Błatnią to nie tylko trasa piesza, ale również rowerowa. Chris jest zachwycony odkryciem, że jest to odcinek drogi rowerowej św. Jakuba do Santiago de Compostela, którą przebył rowerem na części hiszpańskiej rok temu. Zupełnie się nie spodziewaliśmy że zastaniemy symbol tego szlaku, muszlę św. Jakuba, w Beskidzie Śląskim.


Pod schroniskiem na Błatniej jest sporo turystów. Jedna grupa rozpaliła sobie w tym sielankowym miejscu ognisko. I my się tu zatrzymujemy, na pierogi i grzane wino na schroniskowej stołówce.


Widok z okien schroniska:


Taki oto piękny rysunek przy schronisku informuje turystów o nazwie szczytu oraz jego wysokości :)


Za schroniskiem jeszcze kilka minut wspinaczki i jesteśmy na samym szczycie Błatniej, przy skrzyżowaniu szlaków: czerwonego z Jaworza Nałęża i zielonego z Brennej, niebieskiego z Wapienicy oraz żółtego z centrum Jaworza na Klimczok. Na wielkiej łące na szczycie Błatniej panują klimaty iście sielankowe:



Kolejny etap naszej wędrówki to szlak żółty na Klimczok (1117 m n.p.m). Przechodzi przez szczyty: Stołów (1086 m n.p.m) oraz Trzy Kopce (1081 m n.p.m). Na tym szlaku jest sporo odcinków gdzie trzeba piąć się pod górę albo schodzić na dół, jednak żadne z tych podejść ani zejść nie jest zbyt wymagające. Szlak jest głównie zalesiony, jednak jest dużo miejsc gdzie drzewa się rozrzedzają i można zachwycać się pięknymi panoramami. W jednym miejscu, gdzie wycięto część lasu od południowej strony, doskonale widać Skrzyczne:


Koło Trzech Kopców jest przełęcz z większym bezleśnym obszarem. Tu ogromna niespodzianka – widać stąd tak daleko że mogę dostrzec nie tylko Babią Górę, lecz nawet i Tatry! Widać ich zarysy na poniższym zdjęciu, które jednak nie oddaje jak świetna jest widoczność tego dnia.


Jeszcze jedno podejście i stajemy na szczycie Klimczoka. Dużo tu turystów, ale nic w tym dziwnego bo i pogoda piękna, i widoki niezwykle malownicze.


Schodzimy wschodnim zboczem góry na Siodło pod Klimczokiem. Zejście jest dość strome, ale przyjemne gdyż prowadzi szerokim, trawiastym stokiem. Z Siodła pod Klimczokiem są z kolei widoki od strony północnej, czyli na Bielsko-Białą:


Po drugiej stronie Siodła pod Klimczokiem znajduje się klimatyczne schronisko. Tutaj zatrzymujemy się na miskę pysznej zupy. Nad nią dyskutujemy o tym, jaką trasę wybrać dalej. Nie wyszliśmy z wyraźnym zamiarem, dokąd zejdziemy, a możliwości jest pełno: przez Szyndzielnię, przez Przełęcz Kołowrót do Cygańskiego Lasu, szlakiem niebieskim bądź czerwonym do Bystrej, żółtym przez Magurę do Mesznej, niebieskim do centrum Szczyrku czy zielonym bądź czerwonym do Szczyrku Biłej. W końcu decydujemy się na szlak niebieski, gdyż z jego końca w samym środku Szczyrku powinien być najlepszy transport powrotny do Bielska-Białej.

Na południowym zboczu Klimczoka schemat szlaków jest ciekawy. Można od razu zejść w dół szlakiem niebieskim, który jest bardziej stromy, albo można początkowo poruszać się szlakiem zielonym, który najpierw schodzi łagodnie w kierunku południowo-wschodnim, a następnie pod bardzo ostrym kątem zmienia kierunek na zachodni, prowadząc skrajem zbocza aż przecina szlak niebieski i biegnie dalej w stronę Szczyrku Biłej. My decydujemy się wybrać na początku łagodniejszą i zapewne bardziej widokową, acz dłuższą, wersję szlaku zielonego, by potem na przecięciu szlaków zmienić kolor na niebieski i zejść bezpośrednio do Szczyrku.

Cóż mogę napisać o tej odnodze szlaku zielonego... Zakochałem się w niej od razu. Jest ona swego rodzaju tarasem widokowym na Skrzyczne, idąc którym widać ten szczyt jak na dłoni. A za nim Kotlina Żywiecka, Pilsko, Babia Góra i nawet Tatry. Gorąco polecam ten szlak każdemu. Już teraz wiem że jeszcze nieraz na niego wrócę.



Na wcześniej wspomnianym skrzyżowaniu wybieramy niebieski i schodzimy nim, bardzo łatwo i przyjemnie. Mamy szczyt Skrzycznego cały czas przed sobą.


Przy szlaku pojawiają się pierwsze domy na peryferiach Szczyrku. Niektóre z nich to naprawdę klimatyczne drewniane chałupy. Schodząc wśród nich docieramy do asfaltu. Podążając nim, docieramy do miejsca gdzie z naszym szlakiem łączy się czarny z Bystrej. Wkrótce potem połączone szlaki na moment odbijają od drogi stromym zejściem w dół przez las, by po zaledwie kilkuset metrach ponownie wyjść z niego tuż przy sanktuarium „Na Górce” (Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski).


Wnętrze świątyni:


Na stoku przy kościele, po stronie północnej od której właśnie zeszliśmy, stoi drewniana rzeźba Chrystusa. Nie wiem czemu ta rzeźba trochę mi przypomina postać Gandalfa :)



Oczywiście z placu przed kościołem są kolejne fantastyczne widoki na Skrzyczne.



Z sanktuarium schodzimy do centrum Szczyrku krętą drogą asfaltową. Jest całkiem ładna, jednak po wspaniałych widokach jakimi się upajaliśmy przez cały dzień ta droga w porównaniu wydaje się mało ciekawa. Jest z niej jednak ładny widok na sanktuarium podczas zejścia z niego:


Z cyklu „Oryginalne wersje komunikatu ‘Uwaga! Zły pies’” :)


Kończymy wyprawę przy restauracji regionalnej „Stara Karczma” w centrum Szczyrku. Uwielbiam te zewnętrzne dekoracje :)


To tyle o sobocie. Wkrótce fotorelacja z niedzieli!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz