środa, 11 grudnia 2013

25.10 Z Czernichowa do Łodygowic

Trasa: Czernichów – Tresna – Bierna – Łodygowice

Kolejny spacer z gatunku „krótkich wypadów w góry o poranku przed pracą”. Do tej pory jednak spacery z tego gatunku odbywałem w bezpośrednim sąsiedztwie Bielska-Białej, a tym razem wypuściłem się nieco dalej. Wyjechałem z Bielska-Białej PKS-em do Czernichowa o 6:40, kiedy właśnie świtało. Niebo bez ani jednej chmurki. Gdy jednak dojeżdżam do Porąbki i Jeziora Międzybrodzkiego, czeka mnie niespodzianka: cała dolina tonie w niesamowicie nisko zawieszonej mgle, tak że w ogóle jeziora nie widać. Odtąd autobus przejeżdża przez Żarnówkę i Międzybrodzie w strasznie gęstej mgle. Wysiadam w Czernichowie, tu też panuje mgła. Widoczność jest fatalna, gór w ogóle nie widać. Jestem bardzo zmartwiony: miał być taki piękny spacer w słoneczny poranek – czyżby ta mgła miała wszystko zrujnować?

Przed zaporą w Czernichowie dwa szlaki odbijają z drogi na prawo: niebieski do Magurki Wilkowickiej oraz zielony do Łodygowic. Planuję dziś przebyć całość tego drugiego, bardzo krótkiego szlaku. Wąską ścieżką zaczynam się wspinać w górę, mając pod sobą Czernichów. Normalnie stąd byłoby widoczne Jezioro Międzybrodzkie, będące tuż za domami po prawej stronie zdjęcia, jednak nie tym razem...


Po kilku minutach wspinaczki szlak wychodzi na bardziej płaski obszar i na niewielką drogę asfaltową, prowadzącą przez małą osadę na obrzeżach Czernichowa. Warto wyróżnić w tym miejscu ładną drewnianą kaplicę.


Przechodzę przez całą osadę przez nadal bardzo gęstą mgłę, jednak zaledwie szlak opuszcza osadę i zaczyna łagodną wspinaczkę do góry, dostrzegam że momentalnie z tej mgły wychodzę.


Po kilku minutach znajduję się jakby w innym świecie: dookoła mnie czyste niebo i wspaniałe widoki, a tylko warstwa mgły poniżej przypomina o tym że jeszcze chwilę temu wokół siebie miałem samą szarość.


Szlak zielony podchodzi na górę Tresna (601 m n.p.m) bardzo łagodnie poprzez otoczone lasami łąki. O tej wczesnej porze wszystkie są oszronione. Szron w połączeniu z niesamowitym widokiem na niską mgłę zawieszoną nad Jeziorem Żywieckim oraz z szczytami wznoszącymi się po drugiej stronie „morza mgły” tworzy klimat jak w bajce.


Widać stąd aż na Babią Górę.


Są również widoki na znacznie bliższe szczyty od wschodniej strony – np. na odwiedzony przeze mnie przed pięcioma dniami Kościelec.


Szlak prowadzi najpierw łąkami na południe, a potem skręca na prawo i podąża przez las na zachód, wchodząc na szczyt Tresnej. Za nią jest kolejny obszar rozległych łąk. Te również są całe w szronie. Z tego miejsca kapitalny widok jest przede wszystkim w kierunku północno-wschodnim, np. na Żar z charakterystyczną zabudową na szczycie oraz wyciętym pasem lasu dla kolejki terenowej.


Pięknie się prezentują lśniące w słońcu, oszronione pajęczyny rozciągające się po łące.


Barw jesieni jest teraz zdecydowanie mniej, jednak wciąż są miejsca gdzie można nacieszyć się nimi.


Ostatni widok na góry po wschodniej stronie Jeziora Międzybrodzkiego. Normalnie jezioro powinno być widoczne pod spodem, jednak dziś zamiast tego jest widok na szczelną powłokę mgły.


Rozpoczyna się zejście ze szczytu Tresnej do Łodygowic, w kierunku południowo-zachodnim. Na łące po tej stronie Tresnej sytuacja jest zbliżona: trawa cała w szronie, poniżej las a za lasem dolina wypełniona mgłą, za którą wznoszą się góry. Tym razem jednak góry po drugiej stronie doliny to nie Beskid Mały, a Skrzyczne i Klimczok w Beskidzie Śląskim.


Schodząc przez las do Łodygowic, zagłębiam się w ukazaną na poprzednim zdjęciu mgłę. Gdy wychodzę z lasu do wsi Bierna, widoczność dookoła jest mocno ograniczona. Na podziwianie stąd okolicznych gór nie ma szans – nawet oglądanie pobliskich budynków jest utrudnione. Ostatni odcinek szlaku pokonuję szosą z Biernej do Łodygowic. Mam trochę stracha, czy w tak gęstej mgle mijające mnie samochody zauważą mnie na poboczu. Pojazdy na drodze poruszają się jednak bardzo wolno. Raz jestem nawet świadkiem jak kierowca się zatrzymuje, chyba niepewny czy ma w ogóle jechać dalej w takich fatalnych warunkach.

W Łodygowicach również niewiele widać. W centrum wsi dostrzegam zarysy drewnianego kościoła, który wygląda ciekawie, jednak próba zrobienia mu zdjęcia kończy się fiaskiem ze względu na beznadziejną widoczność.


We mgle wsiadam do pociągu osobowego z Żywca do Katowic i wracam nim do Bielska-Białej. Dokładnie na granicy miasta mgła się momentalnie kończy. W mieście panuje bezchmurne niebo, jest ciepło i ciężko sobie wyobrazić, że zaledwie kilka kilometrów dalej panuje zupełnie inna aura.

Na tym spacerze, tak jak tydzień temu koło Szczyrku, zobaczyłem na własne oczy lokalność i nieprzewidywalność zjawiska, jakim jst mgła. Lecz zarazem zjawisko to uczyniło te wędrówki wyjątkowo pięknymi i pamiętnymi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz