środa, 4 grudnia 2013

20.09 Z Mikuszowic do Straconki przez Przełęcz Łysą

Trasa: Mikuszowice Stalownik – Przełęcz Łysa – Straconka

Pierwsze koty za płoty – tak można by rzec o mojej pierwszej przygodzie z górami po przybyciu do Bielska-Białej. Na początek, nie będąc pewnym czego oczekiwać po tych górach, wybrałem trasę bardzo krótką, przechodzącą w całości w obrębie granic administracyjnych miasta Bielska-Białej. Przebycie jej zajęło mi zaledwie godzinę z kawałkiem. Przechadzka sprawiła mi sporo przyjemności, ale z perspektywy mogę powiedzieć że to jedna z moich mniej udanych wypraw – trasa była niezbyt interesująca widokowo i okropnie błotnista, a do tego pogoda w tym dniu była nieciekawa.

Wędrówkę rozpoczynam na pętli autobusowej Mikuszowice Stalownik (przystanek krańcowy linii MZK nr 2), skąd wychodzą dwa szlaki: czarny na Przełęcz Łysą oraz czerwony na Magurkę Wilkowicką. Wybieram ten pierwszy. Już po kilku minutach mijam po lewej budynek „Stalownika”. Jest to olbrzymia budowla, niemalże jak wieżowiec, która niestety szpeci panoramę gór w tej części Bielska-Białej, a do tego jest całkowicie opuszczona. Niegdyś ważny szpital, teraz ruina. Aż wierzyć się nie chce, że taki budynek został porzucony na pastwę losu – wiatry hulają wokół niego, w środku wszystko się wali, a nikt się nim zajmie ani go nie wyburzy. Trochę mi ten widok Stalownika przypomina opuszczone bloki z „wymarłego miasta” Prypeć pod Czarnobylem, które porzucono po katastrofy elektrowni.

Za Stalownikiem wchodzę do lasu. Idę do góry drogą gruntową rozjeżdżoną przez pojazdy ciężarowe, która jest w związku z tym cała w błocie. Ulewne deszcze z poprzednich kilku dni jeszcze pogorszyły sytuację. Nijak tego błota nie da sie ominąć, więc chcąc nie chcąc muszę przez nie brnąć. Odczuwam dużą ulgę gdy czarny szlak wreszcie skręca z „alei błota” na drogę już nie rozjeżdżoną, a zatem i z nieporównywalnie mniejszym błotem. Niestety moje spodnie i buty już są w opłakanym stanie :(

W połowie trasy wchodzę na Przełęcz Łysą – najwyższy punkt dzisiejszego spaceru (570 m n.p.m). Tu kończy się szlak czarny, a krzyżują się dwa szlaki z Bielska-Białej na Magurkę Wilkowicką (czerwony z Leszczyn oraz żółty ze Straconki). Polana na przełęczy jest jedynym miejscem na dzisiejszej trasie które ma względne widoki (przykład na poniższym zdjęciu):


Schodzę z przełęczy do Straconki żółtym szlakiem. Zejście jest bardzo łagodne i przyjemne. Wkrótce docieram do pierwszych zabudowań wsi (tzn. ma charakter bardziej wiejski, ale formalnie jest dzielnicą Bielska-Białej) Mała Straconka. Gdy przechodzę obok jednego z domów, stojący za oknem pies podnosi okropny hałas. Szczekał niemiłosiernie, jednak na tym zdjęciu wypadł słodko ;)


Ostatni odcinek trasy wiedzie drogą asfaltową wzdłuż urokliwego strumienia. Wchodząc do głównej części Straconki, tuż przed ulicą Górską, mijam piękne kaskady:


Na koniec zdjęcie okazałej hodowli słoneczników w Straconce:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz