poniedziałek, 9 grudnia 2013

13.10 Z Wilkowic na Magurkę Wilkowicką

Trasa: Wilkowice Huciska – Magurka Wilkowicka – Mikuszowice Stalownik

Na ten spacer trafia mi się bez wątpienia najpiękniejszy dzień tej jesieni. Bezchmurne niebo, temperatura powyżej 20 stopni i pełno kolorów na drzewach – czego chcieć więcej w połowie października? Oczywiście przy takich warunkach wyprawa w góry była obowiązkowa. Musiałem jednak wybrać trasę nieco bliżej Bielska-Białej, gdyż spałem do późna tego przedpołudnia, będąc zmęczonym po długiej wyprawie poprzedniego dnia na Pilsko. Ponieważ dwa dni temu strasznie mi się spodobał szlak z Mikuszowic na Magurkę Wilkowicką, decyduję się ponownie go przejść, tylko że tym razem w odwrotną stronę, a wejść na Magurkę Wilkowicką innym szlakiem – czarnym, tzw. Szlakiem Harnasia Rogacza.

Ku mojej uciesze mój współlokator daje się namówić aby wybrać się ze mną. Jedziemy więc autobusem PKS na przystanek Wilkowice Huciska, na niewielkiej drodze z Wilkowic do Łodygowic. Zaraz po tym jak wysiadamy z autobusu naszą uwagę zwraca ciekawa rzeźba:


Kilkaset metrów dalej czarny szlak skręca na lewo, opuszcza zabudowania Wilkowic i zapuszcza się w leśną dolinę. W miejscu gdzie szlak odbija na górę i wychodzi z doliny oznakowania nie są zbyt dobre, więc radzę na nie uważać – my niestety w tym miejscu zgubiliśmy szlak, poszliśmy za daleko doliną i musieliśmy się cofnąć. Nie przejmujemy się tym za bardzo, gdyż przy dzisiejszych warunkach atmosferycznych jest tu tak przyjemnie że nadkładanie drogi tylko daje dodatkową przyjemność.

Gdy wreszcie wracamy na szlak, zaczyna się wspinaczka. Nie jest jakoś mega-ostra, ale miejscami trzeba się wysilić. I tak idziemy ciągle w górę przez las, a dookoła nas wiatr zwiewa wielobarwne liście z drzew i spadają na nas niczym śnieg. Widok setek liści opadających na ziemię w zwolnionym tempie jest bezcenny. Natomiast widoków bardziej rozległych, na okoliczne góry, jeszcze nie uświadczamy, ale to tylko kwestia czasu. Mniej więcej w dwóch trzecich podejścia na Magurkę Wilkowicką dochodzimy do skrzyżowania, gdzie szlak skręca na lewo, natomiast wywieszony w tym miejscu napis informuje nas że dwie minuty wędrówki na prawo zaprowadzą nas na punkt widokowy. Zaciekawieni ruszamy w tą stronę i po chwili wychodzimy z lasu na dużą łąkę, z której roztacza się fantastyczny widok na Jezioro Żywieckie:



Po powrocie na szlak kontynuujemy przez las, którego kolory w dzisiejszym dniu są oszałamiające.



Wreszcie wychodzimy na grzbiet górski i dołączamy do szerokiej drogi gruntowej, którą prowadzi niebieski szlak z Magurki Wilkowickiej do Czernichowa. Wydaje się jakbyśmy ledwie do tego szlaku dołączyli, a już jesteśmy na szczycie Magurki Wilkowickiej (909 m n.p.m.). Po dwóch spacerach kiedy prawie na nią wszedłem, dziś ostatecznie mi się to udało. Nie ma tu aż tak dobrych panoram jak na punkcie widokowym koło sklepu pod Magurką, gdzie byłem dwa dni temu, ale i tak jest bardzo ładnie. Na łące na szczycie wyleguje się duża liczba turystów. Wchodzimy do tutejszego schroniska aby zjeść szarlotkę i napić się kawy, po czym ruszamy w dół. Już po kilku minutach znajdujemy się na łące koło sklepu spożywczego. Jest inaczej tu niż gdy przyszedłem w to miejsce dwa dni temu: po pierwsze zamiast całkowitej ciszy i odizolowania widać i słychać dużo turystów, po drugie jest więcej słońca, a po trzecie na łące pasą się kozy.


Powracamy do przystanku autobusowego Mikuszowice Stalownik opisanym już przeze mnie szlakiem czerwonym (z wyjątkiem odcinka koło Chatki Studenckiej pod Rogaczem, który przemierzamy szlakiem czarnym). Koło chatki mogę po raz drugi w ciągu trzech dni zachwycać się pięknymi panoramami Skrzycznego i pasma Klimczoka z tego miejsca.



Ostatnie zdjęcie z tej wycieczki przedstawia grupę na wycieczce konnej, którą spotykamy podczas zejścia przez las do pętli autobusowej Mikuszowice Stalownik. Też świetny sposób na poznawanie okolicznych gór! Wygląda to na wielką frajdę, myślę że w niedalekiej przyszłości spróbuję wybrać się na taką wycieczkę konną :)


Kończy się kolejna wspaniała wycieczka. Cóż mogę więcej powiedzieć... Teraz, pisząc relację z tej wycieczki w mokrą, zimną grudniową noc, tęskno mi do tamtych ciepłych, słonecznych dni na łonie natury :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz