piątek, 13 grudnia 2013

17.11 Hrobacza Łąka

Trasa: Lipnik Granica – Wróblowica - Przełęcz U Panienki – Hrobacza Łąka – Bujakowski Groń – Porąbka
           
Trzeci dzień z rzędu w górach? Czemu nie! Zwłaszcza że pogoda piękna jak na listopad. W odróżnieniu od soboty, niedziela jest w Bielsku-Białej od samego świtu słoneczna. Aczkolwiek nie wszędzie jest tak dobrze – wychodząc z domu widzę że w stronę Szyndzielni wisi nad górami mgła. Mnie i moją towarzyszkę to jednak nie przejmuje, gdyż jedziemy w Beskid Mały, nad którym widzimy że nie ma ani jednej chmurki.

O 8:15 ruszamy autobusem MZK linii nr 6 do przystanku krańcowego Lipnik Granica, położonym przy drodze wylotowej na Kraków. Tu ma swój początek szlak czarny do Przełęczy u Panienki (710 m n.p.m). Planujemy wejść nim, a następnie szlakiem czerwonym przejść na Hrobaczą Łąkę (828 m n.p.m) i zejść do Porąbki – z opcją przedłużenia spaceru niebieskim szlakiem do Kóz.

Początek szlaku prowadzi małą uliczką Spacerową na granicy Bielska-Białej i Kóz. Panują tu klimaty typowo wiejskie. A w jednym z gospodarstw po podwórzu spacerują największe indory jakie w życiu widziałem :)


Podejście na Przełęcz u Panienki oceniłbym jako umiarkowane. Prowadzi cały czas przez las. Momentami jest trochę uciążliwe, ale szczerze mówiąc spodziewałem się czegoś znacznie ostrzejszego po moim doświadczeniu z pobliskim szlakiem niebieskim na Gaiki (patrz opis mojej wycieczki z 4 października). Meldujemy się na Przełęczy u Panienki dużo wcześniej niż zakładaliśmy. Tam widoków na góry za bardzo nie ma, lecz za to widzimy przed sobą zdecydowanie najpiękniejszą i najbogaciej ozdobioną górską kapliczkę jaką do tej pory widziałem. Prawda, że śliczna?



Przejście z Przełęczy u Panienki na Hrobaczą Łąkę to bułka z masłem. Na szczycie Hrobaczej Łąki stoi duży metalowy krzyż (nocą jest podświetlany i widać go np. z drogi z Bielska-Białej do Krakowa). Oczywiście obowiązkowo musi być pod nim pamiątkowe zdjęcie.


Pod wielkim metalowym krzyżem stoi drugi, dużo mniejszy, drewniany – postawiony przez grupę będącą tu niegdyś na rekolekcjach. Schronisko na Hrobaczej Łące pełni funkcję również domu rekolekcyjnego i jest pod tym względem popularnym celem. Nie dziwię się – punkt z dala od cywilizacji, wśród pięknej przyrody i ciszy gór, jest świetnym miejscem na duchowe wyciszenie się.


Obok krzyża stoi mała platforma widokowa, ale na niej zawodzimy się – widoków prawie że nie ma. Tutaj mamy do czynienia z odwrotną sytuacją, niż na odwiedzonym wczoraj Paśmie Baraniej Góry. Tam kiedyś nie było widoków, ale wycinka drzew sprawiła że teraz jest ich mnóstwo. Tu z kolei kiedyś z platformy były widoki, lecz pod nią urosły młode drzewa które teraz niestety skutecznie blokują pejzaże na stronę północną :(

Wystarczy jednak zejść kawałeczek szlakiem żółtym w stronę Żarnówki, by stanąć na polanie pod budynkiem schroniska. Z niej są znacznie lepsze widoki w stronę Jeziora Międzybrodzkiego. Okazuje się jednak że dziś jezioro jest niewidoczne. Tak jak podczas mojej wycieczki 25 października, zalega nad nim gęsta mgła.  


Na następnym odcinku szlaku czerwonego, z Hrobaczej Łąki do Porąbki, spotykamy mnóstwo turystów. Jest bardzo przyjemnie, ciepło na słońcu, a powietrze rześkie. Szkoda tylko, że na tym odcinku zupełnie nie ma widoków. Za szczytem Bujakowski Groń szlak zaczyna schodzić w dół. Zejście oceniłbym jako umiarkowanie trudne. W jednym miejscu szlak jest gorzej oznaczony i gubimy go, lecz na szczęście szybko orientujemy się o naszym błędzie i udaje nam się go odnaleźć. Idąc dalej wychodzimy na polanę niedaleko szczytu Zaskalnica (556 m n.p.m), z której ponownie mamy widok na okryte mgłą Jezioro Międzybrodzkie, a za nim na górę Żar.


Według naszej mapy w tym miejscu wystarczy kawałeczek zejść ze szlaku aby się znaleźć na niebieskim szlaku do Kóz. Tak nam się w górach podoba że chcemy przedłużyć naszą wędrówkę, a do tego z Kóz jest dużo łatwiejszy transport powrotny do Bielska-Białej. Niestety mimo naszych szczerych chęci nie potrafimy odnaleźć szlaku niebieskiego, a w dalszych poszukiwaniach przeszkadza nam bardzo stroma skarpa. Zniechęceni powracamy na szlak czerwony i postanawiamy według pierwotnego planu zejść do Porąbki. Cały czas idziemy w słońcu i cieple, jednak gdy jesteśmy już prawie w Porąbce wchodzimy w panującą nad jeziorem mgłę. W jednej chwili aura się diametralnie zmienia. Nagle nie ma śladu po słońcu, gwałtownie się ściemnia i zawiewa nas przeraźliwe zimno. Lekki szok dla nas! Gdy stajemy nad jeziorem, z będącej tuż przed nami zapory widać zaledwie tyle:


Okazuje się że musimy przeczekać aż 45 minut na najbliższy autobus do Bielska-Białej :( Jest nam tak zimno że chcemy się wydostać z tego miejsca za wszelką cenę. Próbujemy łapać stopa, lecz niestety nikt się dla nas nie zatrzymuje :( W końcu poddajemy się i trzęsąc się oczekujemy na autobus. Cóż za ulga gdy w końcu podjeżdża! A zaledwie opuszczamy Porąbkę i wyjeżdżamy na nizinę, mgła momentalnie znika. W Bielsku-Białej słonecznie i ciepło. Współczuję mieszkańcom miejscowości nad Jeziorem Międzybrodzkim – wprawdzie z jednej strony mają wokół siebie piękną okolicę, lecz z drugiej pewnie często mają taką sytuację że tkwią w zimnej mgle podczas gdy wszędzie indziej jest ładna pogoda. Cóż, kolejna piękna wyprawa się skończyła – pytanie tylko czy uda się jeszcze na jakąś wyskoczyć przed nadejściem zimy? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz