piątek, 31 stycznia 2014

31.01 Jałowiec

Trasa: Koszarawa – Przełęcz Cicha – Jałowiec – Przełęcz Opaczne – Przełęcz Kolędówki – Arcygłówka – Kiczora – Przełęcz Przysłop – Sucha Beskidzka

Oj długa była dzisiejsza wędrówka... ale zdecydowanie warta włożonego w nią wysiłku! Widoki cudowne, pogoda również, no i mogę się pochwalić przebyciem praktycznie całego Pasma Jałowieckiego :)

Na tą wycieczkę wybrałem się z koleżanką z pracy, Iloną. Aby dojechać na początek trasy odbyliśmy dość długą podróż busem, najpierw z Bielska-Białej do Żywca a potem z Żywca aż na sam kraniec Koszarawy, na przystanek Koszarawa Jałowiec. Stąd udaliśmy się drogą bezszlakową na Przełęcz Cichą, gdzie rozpoczęliśmy wspinaczkę szlakiem niebieskim na Jałowiec, najwyższy punkt dzisiejszej wyprawy. Można rzec że zaczęliśmy od najtrudniejszego odcinka. Wspinaczka na Jałowiec była mozolna – wprawdzie nachylenie szlaku było umiarkowane, ale podejście nim utrudniał leżący wszędzie śnieg, a sam szlak był słabo przetarty. Do szczytu Jałowca nie było żadnych widoków, gdyż niebieski szlak przebiega w całości przez las. Jednak gdy w końcu dobrnęliśmy na wierzchołek Jałowca (1111 m n.p.m), pejzaże tam całkowicie zrekompensowały wcześniejszy brak widoków i trudy wspinaczki. Widoki w tym miejscu są po prostu boskie! Przede wszystkim świetnie widać pasmo górskie od Pilska po Mędralową.




Chcieliśmy zrobić sobie postój na szycie Jałowca aby zjeść nasz prowiant, ale wiał tam bardzo silny wiatr. Na szczęście w tym miejscu stoi drewniany szałas, więc mogliśmy się w nim schronić, jednocześnie dalej podziwiając z jego wnętrza piękne widoki:


Nasza dalsza wędrówka przebiegała żółtym szlakiem w kierunku wschodnim, grzbietem Pasma Jałowieckiego. Od strony północnej niestety zwarty „mur” drzew uniemożliwiał nam podziwianie widoków – za to od południowej drzewa często rozstępowały się aby ukazać nam fantastyczne panoramy. Między innymi mogliśmy oglądać pasmo Policy:



A co najważniejsze, widzieliśmy jak na dłoni „królową Beskidów” – Babią Górę.




Z góry Kiczora (905 m n.p.m) otworzyły się przed nami widoki dalej na wschód, na całkowicie mi nieznane obszary Beskidu Makowskiego.



Za Kiczorą musieliśmy przebyć ostrzejsze zejście do Przełęczy Przysłop na obrzeżach Zawoi. Tu szlak żółty się kończy na skrzyżowaniu z szlakiem czerwonym (Zawoja – Sucha Beskidzka). Poszliśmy dalej przed siebie czerwonym. Następny odcinek był nieco mniej atrakcyjny, gdyż przebiegał asfaltową drogą przez obszary zabudowane. Trzeba jednak przyznać, że mieszkańcy tych domów mają wyśmienite widoki m.in. na Policę i Babią Górę. Urzekło nas także piękno tamtejszych kapliczek, których napotkaliśmy na krótkim odcinku naprawdę sporo. Oto kilka z nich:





Widok do tyłu, na zdobytą wcześniej Kiczorę, z Babią Górą w tle:


Ostatnie spojrzenie na „królową Beskidów”:


Ostatni odcinek dzisiejszej wędrówki przebiegał mniej atrakcyjną drogą przez las. Za to spotkała nas na tym odcinku niespodzianka: nagle kilkanaście metrów przed nami przebiegło całe stado saren! Było ich co najmniej dwanaście. Tego się zupełnie nie spodziewaliśmy! A wkrótce potem, po wyjściu z lasu, tuż przed zejściem do Suchej Beskidzkiej, mieliśmy naprawdę przednie widoki na północ i wschód, na Beskid Makowski. Szkoda tylko, że wówczas robiło się już ciemno i nie dało się tego sfotografować. Szybko zeszliśmy do Suchej Beskidzkiej, zmęczeni lecz zachwyceni pięknem dzisiejszej trasy :)

czwartek, 30 stycznia 2014

30.01 Kubiesówka

Trasa: Glinka – Szymanów – Długi Groń – Kubiesówka – Glinka – Bryjówki – Soblówka

Dzisiejszy wypad w Beskid Żywiecki był całkowitym spontanem :) Po wczorajszej całodniowej podróży z Anglii absolutnie nie miałem zamiaru dziś się wspinać po górach, tym bardziej że prognozy pogody były niekorzystne. Jednak to wszystko się zmieniło gdy rano obudziło mnie piękne słońce. Natychmiastowo podjąłem decyzję: jadę w góry! Postanowiłem wybrać się w okolicę, która w weekendy jest trudna do odwiedzenia z powodu rzadko kursujących autobusów, lecz dziś – w dzień powszedni – można było dojechać bez żadnych problemów. I stąd o 11:30 zameldowałem się w Glince, wsi niedaleko granicy słowackiej na południowych krańcach Beskidu Żywieckiego.

Pierwszy odcinek dzisiejszej trasy przebiegał drogą bezszlakową, prowadzącą z Glinki przez osady Szymanów i Długi Groń na górę Kubiesówka, gdzie miałem wejść na szlak żółty. Zaraz po rozpoczęciu wędrówki Szymanów tak oto mnie przywitał:


Podczas mojego pobytu w Anglii zima zawitała w Beskidy, jednak śniegu nie było jakoś specjalnie dużo i można było wędrować bez większych utrudnień. Wspinając się po południowych stokach Kubiesówki drogą z betonowych płyt, mogłem oglądać za sobą pasmo górskie na pograniczu polsko-słowackim, m.in. Równy Beskid i Oszus:


Po krótkim odcinku przez las dotarłem do osady Długi Groń, a chwilę później dołączyłem do żółtego szlaku z Glinki na Krawców Wierch. Skręciłem nim na lewo, w stronę Kubiesówki. Idąc tym szlakiem miałem kapitalne widoki na południe. Aby dojść na sam szczyt Kubiesówki (868 m n.p.m) musiałem na kilkaset metrów zboczyć ze szlaku, lecz warto było – widoki stamtąd były przednie, m.in. na Oszus, Rysiankę oraz Krawców Wierch (panorama tego ostatniego na poniższym zdjęciu):


Wróciłem na żółty szlak i zszedłem nim do Glinki przez osadę o tej samej nazwie co zdobyty przed chwilą szczyt – Kubiesówka. Cały czas mogłem podziwiać wyśmienite widoki. Np. na odwiedzony kilka tygodni temu Muńcuł:



A tu znów widok na południe i na granicę ze Słowacją:


Po dotarciu do Glinki żółty szlak na krótkim odcinku prowadzi szosą, po czym odbija na południe do Soblówki i dalej na Halę Rycerzową. Na dziś w zupełności wystarczyło mi dojście do Soblówki, gdyż byłem zmęczony po wczorajszej podróży. Wspiąłem się żółtym szlakiem na zbocza Bryjówki, niewielkiej góry na południowy zachód od Glinki. Idąc tam miałem za sobą jak na dłoni przebytą wcześniej trasę na Kubiesówkę, a także zdobyty jesienią Krawców Wierch.


Usiadłem sobie na ławce aby spożyć przyniesiony ze sobą prowiant. Wokół mnie przepiękne widoki i absolutna cisza... Nagle przerywa ją odgłos kopyt. Ku mojemu zdziwieniu i zarazem radości na dróżce ukazał się wóz drabiniasty. Uwielbiam widok tych pojazdów, których niestety jest coraz mniej... jest w nich coś typowo „polskiego”.


Za Bryjówkami przebyłem około kilometr przez las, a następnie zszedłem do Soblówki. Podczas tego zejścia panoramy były naprawdę fantastyczne: miałem wokół siebie rozległe widoki na praktycznie wszystkie strony, m.in. na Muńcuł, Wielką Rycerzową, Oszus... Niestety nie mogłem tego piękna uwiecznić na zdjęciach, gdyż akurat wtedy pogoda nagle się załamała, zaczął sypać gęsty śnieg i widoczność spadła dość drastycznie. Wielka szkoda, bo naprawdę było co oglądać. Dopiero w samej Soblówce pogoda poprawiła się na tyle abym mógł ustrzelić jako takie ujęcie wsi z Wielką Rycerzową w tle:


Doszedłem do szosy, skręciłem na prawo i po chwili znalazłem się na przystanku autobusowym, akurat w sam raz na busa do Żywca. Jazda na odcinku z Soblówki do Ujsół bardzo mi się podobała – droga ma swoisty klimat, prowadząc wzdłuż strumienia przez piękny las, gdzie zauważyłem licznych leśników przy pracy, używając do pomocy koni. Reszta drogi powrotnej do Bielska-Białej minęła szybciutko. Tak zakończyła się krótka, lecz bardzo przyjemna wycieczka, która zaskoczyła mnie na plus przepięknymi widokami – nie spodziewałem się tak dziewiczych pejzaży w dość zabudowanej jak na Beskid Żywiecki okolicy.

Mam urlop do poniedziałku, więc możecie się spodziewać że w ciągu następnych dni coś tu napiszę ;)

niedziela, 12 stycznia 2014

12.01 Potrójna, Jawornica i Złota Górka

Trasa: Rzyki Praciaki – Czarny Groń – Potrójna – Jawornica – Targanice – Złota Górka – Porębski Groń – Przełęcz Bukowska – Porąbka

Oto obiecana relacja z pierwszego tegorocznego wypadu w Beskid Mały. Niestety pogoda zupełnie nie dopisała, przez całą wycieczkę było pochmurno i padał śnieg. Ogólnie jednak wyprawa się udała, a to dzięki walorom przyrodniczym trasy, która przebiega przez kilka naprawdę urokliwych miejsc. Aczkolwiek trzeba się sporo wysilić żeby do niektórych z nich dotrzeć ;)

Na początek trasy dojechałem Interpalmem z Bielska-Białej do Andrychowa (ależ wygodne są autobusy tej firmy!), a następnie linią MZK Kęty nr 22 do Rzyk Praciaków. Wysiadłem przy kompleksie hotelowo-turystycznym Czarny Groń. W tym miejscu zaczyna się szlak czarny na Potrójną. Pierwsze kilkaset metrów przebiega brzegiem potoku, po czym szlak odbija drogą gruntową w górę przez las. Aby dojść na górę Czarny Groń (794 m n.p.m) szlak obiera trasę w kształcie litery „Z”. Pierwsza część „zetki” jest dość łatwa, za to druga jest masakrycznie stroma. Nieźle się namęczyłem przy niej... Na domiar złego podczas pokonywania jej zaczął sypać intensywny śnieg. Na moich oczach krajobarzy dookoła się zaczęły zabielać. Na szczęście gdy wszedłem na ostatnią część „zetki” opady nieco straciły na sile. Ten odcinek szlaku jest znów łagodniejszy, a do tego oferuje fantastyczne widoki. Za szczytem Czarnego Gronia szlak wychodzi na łąkę, z której mamy przed sobą widok na bliższe szczyty Beskidu Małego oraz na niziny za nimi, daleko na północ:


Z Czarnego Gronia widać również grzbiety górskie po stronie wschodniej, m.in. Gancarz (na poniższym zdjęciu) oraz Groń Jana Pawła II i Leskowiec.


Kolejnym punktem mojej wędrówki była Potrójna, na której gościłem po raz drugi. Niestety widoczność była dziś dużo gorsza niż podczas mojej pierwszej wizyty 5 października. Z drugiej strony atmosfera była w pewnym sensie przyjemniejsza, gdyż wtedy było tam pełno ludzi a dziś byłem sam na sam z naturą. Z Potrójnej wszedłem na szlak żółty do Targanic. Przez dłuższy czas biegnie on dość płasko po zalesionym grzbiecie górskim aż do kolejnego szczytu – Jawornicy (830 m n.p.m). Na wierzchołku tejże góry stoi metalowy krzyż upamiętniający czwórkę andrychowskich turystów którzy zginęli na Babiej Górze w 1935 roku.


Za Jawornicą dotychczas płaski szlak zmienia się w straszną stromiznę. Tak jak około godzinę wcześniej miałem ostre podejście na Czarny Groń, tak teraz miałem jeszcze ostrzejsze zejście. Po niemałym wysiłku wyszedłem z lasu do wsi Targanice. Tutaj żółty szlak przecina szosę Andrychów–Żywiec i rozpoczyna kolejny stromy odcinek – tym razem wejście na Złotą Górkę (756 m n.p.m), najbliższy szczyt na zachód od Targanic. Rozpoczynając wspinaczkę na nią mogłem za sobą oglądać wcześniej zdobytą Jawornicę.


Podejście na Złotą Górkę było chyba najtrudniejszym odcinkiem z całej dzisiejszej trasy. Nie był aż tak stromy jak chociażby niedawne zejście z Jawornicy, lecz i tak był bardzo ostry, a najgorsze że męczące podejście trwało bardzo długo. Straciłem rachubę, ile razy pokonywałem kolejny ostry stok z myślą że już jestem prawie na szczycie, by potem się okazało że czeka mnie dalsza wspinaczka. Kolejną wadą tej części szlaku jest to że nie jest specjalnie atrakcyjna widokowo. Jednak miejscami pomiędzy drzewami można dostrzec ładne panoramy, np. na nizinę od strony północnej.


Po Złotej Górce czekało mnie jeszcze kilkanaście minut wędrówki by dojść do skrzyżowania z szlakiem zielonym na Przełęczy Bukowskiej (635 m n.p.m). Tam można skręcić na lewo (tj. na południowy wschód) i przejść zielonym szlakiem do Wielkiej Puszczy bądź Kocierza, albo pójść tym szlakiem w odwrotną stronę, do Porąbki. W tą właśnie stronę się dziś udałem. Słyszałem wcześniej pozytywne opinie o tym odcinku szlaku, po paśmie Bukowskiego Gronia, i rzeczywiście nie zawiodłem się na nim. Jest łatwy i przyjemny (za wyjątkiem jednego ostrzejszego zejścia tuż przed Porąbką), a na dość długim odcinku podąża przez łąkę, która daje piękne widoki na południe, m.in. na Żar i Kiczerę. Dostrzegłem w tle nawet szczyty Beskidu Żywieckiego – pewnie przy lepszej pogodzie byłyby wyraźniejsze.


Warto odnotować tą ładną kapliczkę w okolicach Bukowskiego Gronia:


O 15:30, równo sześć godzin od rozpoczęcia wędrówki, dotarłem na przystanek autobusowy w centrum Porąbki. Przyznam że czułem się zadowolony z siebie, gdyż mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych udało mi się przejść spory kawałek Beskidu Małego, po kilku z jego bardziej wymagających szlaków, a do tego tak na dobrą sprawę wspinałem się na to pasmo dwa razy – za pierwszym razem z Rzyk, za drugim z Targanic. Co więcej, po dzisiejszej wyprawie mogę powiedzieć że mam „zaliczoną” zdecydowaną większość szlaków Beskidu Małego – czuję że już znam to pasmo dość dobrze. Bardzo je lubię – nie jest może mega-spektakularne, ale posiada niekwestionowany urok który sprawia że cały czas ciągnie mnie do niego ;)

Teraz czeka mnie kolejna dłuższa przerwa od gór z racji urlopu za granicą, a do tego wygląda na to że dzisiejszy śnieg to dopiero początek większego ataku zimy. Mam jednak kilka bardziej „lajtowych” tras zaplanowanych na zimowe warunki – więc myślę że nawet w lutym będę mógł zamieścić nowe wpisy na tym blogu :)

sobota, 11 stycznia 2014

11.01 Muńcuł i Dolina Danielki

Trasa: Ujsoły – Polana Szczytkówka – Muńcuł – Kotarz – Przełęcz Kotarz – Dolina Danielki – Ujsoły – Kręcichwosty – Nickulina – Rajcza

Spodziewałem się że dzisiejsza wycieczka będzie – za przeproszeniem :) – zarąbista i tak było :) Już od dawna chciałem wybrać się w głąb Beskidu Żywieckiego, w jego najdziksze rejony. Trasę którą dziś przebyłem gorąco polecam każdemu, choć zarazem ostrzegam że jest miejscami wymagająca. Oto szczegóły wyprawy.

Miałem zamiar rozpocząć wędrówkę w centrum Ujsół, gdzie rozpoczyna się szlak zielony na Muńcuł. Niechcący jednak przegapiłem przystanek (na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć że kierowca busa z Żywca szalał za kierownicą i wjechaliśmy do Ujsół tak szybko że nie miałem czasu ogarnąć gdzie wysiąść ;) ). W efekcie wysiadłem dopiero przy skrzyżowaniu z drogą na Złatną. Postanowiłem że zamiast wracać przez wieś, pójdę kawałeczek dalej i skręcę na prawo ścieżką bezszlakową, którą miałem wejść na wschodnie stoki Muńcuła i tam wejść na szlak.

Pod względem widokowym była to dobra decyzja. Ścieżka, którą odbiłem w górę, była bardzo stroma, lecz trud wspinaczki został wynagrodzony przez obszerną panoramę na północ, w kierunku Bacmańskiej Góry i Rysianki:


Kilka minut po rozpoczęciu wspinaczki natrafiłem na śliczną kapliczkę.


Dalej tak różowo nie było... Po wejściu do lasu odkryłem, że ścieżka znika w obszarze gdzie leśnicy przeprowadzili dużą wycinkę drzew. Byłem zmuszony dalej przedzierać się najpierw wśród powalonych drzew i plątaniny leżących na ziemi gałęzi, a następnie przez zarośla i chaszcze. Zmachałem się solidnie i byłem bardzo uradowany gdy w końcu natrafiłem na zielony szlak. Kierując się nim w stronę Muńcuła, wkrótce miałem okazję oglądać panoramę pasma góry Zabawa od północnego zachodu, z Beskidem Śląskim w tle:




Wkrótce dotarłem do bardzo atrakcyjnego punktu widokowego – Polany Szczytkówka. Można stąd podziwiać od strony południowo-wschodniej panoramę Równego Beskidu na pograniczu polsko-słowackim:


Od strony południowej, pasmo Rycerzowej:


A od strony północno-zachodniej, przedgórza Beskidu Śląskiego:


Za Polaną Szczytkówka szlak znów wchodzi w las. Początkowo jego przebieg jest łagodny, ale do czasu. Wkrótce zaczyna się bardzo ostre podejście na Muńcuł. Ku mojemu zaskoczeniu, od wysokości mniej więcej 1000 m n.p.m zaczęły się pojawiać przy szlaku duże płaty śniegu. A od około 1100 m n.p.m zima na całego!


Tuż pod szczytem znajduje się Hala na Muńczole. Na pewno najbardziej widokowy punkt dzisiejszej trasy, panoramy z niej na północ, wschód i południe są bardzo okazałe. Trochę dziś popsuły je zalegające nad niektórymi szczytami chmury, lecz i tak widoki przezentowały się cudownie. Poniżej pejzaż Równego Beskidu:


A poniżej widok w stronę Redykalnego Wierchu oraz Rysianki:


Sam szczyt Muńcuła (1165 m n.p.m) jest zalesiony. Na szczycie znajduje się mała polanka, wokół której gęsto rosną krzaki jagód.


Na szczycie Muńcuła zielony szlak skręca 90 stopni w lewo i kieruje się w stronę południową. Po chwili ponownie wychodzi na Halę na Muńczole, lecz tym razem na jej zachodnich krańcach. Stąd można ponownie podziwiać panoramy od strony wschodniej. Dalej po niezbyt trudnym zejściu szlak wchodzi na górę Kotarz (1108 m n.p.m). Z niej są widoki na jedyną stronę z której Hala na Muńczole nie posiada widoków – t.j. zachodnią. Doskonale widać m.in. Praszywkę Wielką i Bendoszkę Wielką.


Zejście z Kotarza jest niezbyt trudne, za wyjątkiem ostatnich kilkuset metrów przed Przełęczą Kotarz, które są strasznie strome. Na Przełęczy Kotarz (975 m n.p.m) po śniegu już nie ma śladu. W tym miejscu szlak zielony, który docelowo prowadzi na Halę Rycerzową, krzyżuje się z niebieskim (Soblówka – Młada Hora). Obrałem kierunek zachodni szlakiem niebieskim i zszedłem przez las do Doliny Danielki. W tym czasie pogoda się bardzo szybko zmieniła z pochmurnej na słoneczną. Na początku Doliny Danielki zauważyłem grupę leśników przy pracy, używających koni do ciągnięcia belek drewna. Żal trochę tych pięknych zwierząt...


Przez kolejne półtorej godziny przeszedłem całą Dolinę Danielki aż do centrum Ujsół. Cały ten odcinek był czystą rozkoszą. Idzie się wygodnie (płaską asfaltową drogą), z widokami na strome zbocza górskie po obu stronach oraz z potokiem cały czas przy sobie. Jego szmer jest wspaniałą melodią dla uszu – mógłbym jej słuchać bez końca. Do tego jest to miejsce gdzie człowiek może naprawdę poczuć się sam na sam z naturą – mija się na całej trasie zaledwie kilka domów, a jedyni ludzie jakich napotkałem to leśnicy. Szczęście dla mnie że słońce wyszło, gdyż dzięki temu dolina wyglądała jeszcze piękniej.



Jednym z nielicznych budynków w Dolinie Danielki jest schronisko studenckie – tzw. Chata Chemików, przy której stoi kapliczka:


Dalej szybko przeszedłem resztą Doliny Danielki do Ujsół i równie szybko opuściłem tą wieś, kierując się na północ szlakiem czarnym. Szlak ten jest tak naprawdę łącznikiem pomiędzy Ujsołami a szlakiem żółtym, biegnącym z Rajczy na Redykalny Wierch, Halę Lipowską i Halę Rysianka. Od razu za Ujsołami szlak czarny wspina się ostro do góry, dając świetne widoki na zdobyty wcześniej przeze mnie Muńcuł oraz Ujsoły pod nim:


A tu już sam Muńcuł:


Szlak po mniej więcej kilometrze łagodnieje i wchodzi do lasu, okrążając górę Kiczora. Wychodzi z lasu przy osadzie Kręcichwosty, skąd są kapitalne widoki na Redykalny Wierch. Jak widać, wciąż leży na nim naprawdę sporo śniegu, co stanowi duży kontrast z „wiosenną” pogodą jaka obecnie panuje.



W Rajczy dobiegła końca kapitalna wycieczka. Na jutro mam w planach powrót na Potrójną w Beskidzie Małym oraz zdobycie Czarnego Gronia i Bukowskiego Gronia. Jak najprędzej po powrocie zdam relację :)