wtorek, 10 grudnia 2013

19.10 Z Buczkowic na Halę Jaworzyna

Trasa: Buczkowice – Skalite – Hala Jaworzyna

Czwarta z rzędu słoneczna sobota, a więc wyprawa w góry obowiązkowa :) Niestety tym razem jednak nie mogę planować zbyt ambitnej trasy, gdyż poprzedniego dnia padał mocny deszcz przy jednoczesnym dużym ochłodzeniu i wiem że na szlakach będzie bardzo ślisko. Zwłaszcza się boję zejścia po stromych trasach przy takich warunkach. Wpadam więc na pomysł aby wybrać taką trasę, gdzie mogę wejść na górę pieszo i zjechać kolejką linową. Wybór pada na okolice Szczyrku i Skrzycznego, gdzie przez cały rok funkcjonuje wyciąg krzesełkowy. Wyciąg kursuje na dwóch trasach: Szczyrk – Hala Jaworzyna i Hala Jaworzyna – Skrzyczne. Na tym drugim odcinku akurat jest zamknięty ze względu na remont, więc szczyt Skrzycznego odpada, ale mogę chociaż wejść na Halę Jaworzyna i stamtąd zjechać do Szczyrku, w którym swoją drogą nigdy jeszcze nie byłem i chcę zobaczyć jak wygląda.

Po kilku szczególnie magicznych porankach w górach postanawiam że i tym razem najciekawiej będzie wyjść na trasę wcześnie rano. Był to jak najbardziej trafny wybór. Gdy startowałem w Buczkowicach o 7:30 było okropnie zimno (pogoda diametralnie się zmieniła od jesiennych „upałów” z poprzedniego weekendu), lecz na niebie panował idealny błękit urozmaicony tu i ówdzie dryfującymi płatami mgły.


Szlak czerwony z Buczkowic na Skrzyczne początkowo prowadzi wśród zabudowań wsi, by potem odbić na lewo tuż za kościołem, przebyć obszar pól i zagłębić się w gąszczu lasu porastającego podnóża Skrzycznego. Trzeba obejść dwa mniejsze szczyty, Skalite (863 m n.p.m) i Lanckoronę (831 m n.p.m), by znaleźć się na właściwym podejściu na Skrzyczne (1257 m n.p.n). Szlak okrąża Skalite od strony wschodniej, a następnie południowej. Na pierwszym odcinku prowadzi przez gęsty las i nie ma za bardzo widoków, za to na drugim odcinku wychodzi na obszar nieco mniej zalesiony i dający wspaniałą panoramę na Skrzyczne.



Na przełęczy pomiędzy Skalitem a Lanckoroną ma miejsce dalszy ciąg cudownych widoków. Na samej przełęczy stoi piękna kapliczka:


Od strony północnej wciąż dominuje nad krajobrazem szczyt Skrzycznego:


A od strony południowej roztacza się widok przez dolinę, w której znajduje się Szczyrk (prawie niewidoczny z powodu fałdów terenu) na pasmo Klimczoka po drugiej stronie:


Do tej pory wychodząc w góry rygorystycznie trzymałem się szlaków, jednak w tym miejscu decyduję się zrobić odstępstwo. Zamiast od razu wejść na Lanckoronę szlakiem czerwonym tak jak wcześniej zamierzałem, postanawiam przejść dalej przez przełęcz drogą gruntową aż dojdę do szlaku zielonego ze Szczyrku na Skrzyczne, a następnie przejść nim po zachodnich zboczach Lanckorony i dołączyć z powrotem do szlaku czerwonego już po drugiej stronie góry. Powodem tej decyzji jest piękny widok, który trasa bezszlakowa daje na dolinę Szczyrku. Chcę go podziwiać nieco dłużej, a z tego miejsca nie wygląda na to aby opcja wejścia czerwonym szlakiem na Lanckoronę była wiele ciekawsza.

Idąc drogą gruntową zauważam, że z każdą minutą coraz śmielej zza Skalitego wlewa się nad Szczyrk mgła. Początkowo jest to tylko niewielkie pasmo mgły, jednak gołym okiem widać jak szybko się przemieszcza w głąb doliny i pociąga za sobą coraz to większe płaty.


W końcu docieram do skrzyżowania ze szlakiem zielonym i skręcam na lewo, niezbyt trudnym podejściem w górę. Mijam polanę na której stoi malutka, zabita deskami chałupa. Ciekaw jestem jak dawniej ją wykorzystywano, do czego służyła ta zabudowa na tak ustronnym miejscu.


Dalszy odcinek szlaku jest łagodny, ale wiedzie skrajem stromego zbocza Lanckorony na którym trzeba uważać. Z niego jest dobry widok na Szczyrk z racji intensywnej wycinki drzew na tej części zbocza. Stąd widzę jak coraz więcej mgły wypełnia dolinę. Jeszcze kawałek do góry i jestem znów na czerwonym szlaku. Zielony i czerwony biegną równolegle w górę, w stronę szczytu Skrzycznego, odcinkiem który jest względnie wymagający ze względu na niewielkie skałki do pokonania. Początkowo mam las po obu stronach, jednak wkrótce las po stronie wschodniej rzednie i ukazuje mi się przed oczami widok, który zapiera dech w piersiach.

Jest to ogromne morze mgieł wypełniające całą Kotlinę Żywiecką. Ponad nimi ostro świeci słońce i króluje przepiękne błękitne niebo, a poniżej jest widok niczym z okien samolotu tylko że jeszcze piękniejszy, bo widziany „na żywo”, na świeżym powietrzu. A co więcej, po drugiej stronie zwartej powłoki chmur niczym z morza wyłaniają się majestatyczne grzbiety gór po drugiej stronie Kotliny Żywieckiej. Nie jestem do końca pewien, ale najprawdopodobniej największy szczyt wystający z mgły to Pilsko.


Powyższe zdjęcie pokazuje zjawisko „morza mgieł” z oddali, spośród drzew. Wkrótce po wykonaniu go wychodzę z lasu na otwartą przestrzeń, skąd widok już przez nic nie blokowany robi jeszcze większe wrażenie:







Zaszalałem trochę ze zdjęciami stąd, ale myślę że jest czemu :) Ten niesamowity widok i atmosfera tego miejsca – bycie samym wśród dzikiej natury, w oślepiającym blasku słońca i powiewach zimnego, orzeźwiającego wiatru – sprawie że czuję takie uniesienie jak nigdy wcześniej w życiu. Naprawdę.

Po tych wrażeniach czeka mnie wspinaczka po gołym, surowym zboczu Skrzycznego. Nie jest ona jednak długa, gdyż wkrótce dochodzę do skrzyżowania ze szlakiem niebieskim, tuż powyżej dolnej stacji kolejki linowej na odcinku Hala Jaworzyna – Skrzyczne. Niebieski szlak to chyba najbardziej popularna trasa z centrum Szczyrku na Skrzyczne. Aby dojść z tego skrzyżowania na szczyt trzeba jeszcze przebyć niebieskim szlakiem odcinek o dużej różnicy wysokości, lecz zarazem bardzo malowniczy. Dla mnie jednak ten odcinek zaczeka na inną okazję. Skręcam ze skrzyżowania na prawo i schodzę szlakiem niebieskim w dół. Po ostatnim deszczu oraz ze względu na leżący tu wszędzie szron rzeczywiście jest ślisko, i cieszę się że już za kilkaset metrów będę na górnej stacji kolejki linowej na odcinku Szczyrk – Hala Jaworzyna, co zaoszczędzi mi konieczności dalszego schodzenia przy nie najlepszych warunkach. Poniżej widok na Halę Jaworzyna, wyciąg krzesełkowy oraz Beskid Węgierski w tle.


O zjeździe kolejką do Szczyrku nie ma co pisać – był to mój pierwszy w życiu przejazd wyciągiem krzesełkowym, nie bardzo orientowałem się jak sprawnie do niego wsiąść i się zabezpieczyć, i odkryłem tym samym że wyciągi krzesełkowe powinne być zabronione ludziom z tak niską inteligencją jak moja ;) Na szczęście dojechałem do Szczyrku cały, choć najadłem się przy tym strachu. Tymczasem mgła, której postęp obserwowałem znad Skalitego, zdołała w międzyczasie opanować cały Szczyrk. Było tam posępnie i strasznie zimno. Zrezygnowałem więc ze zwiedzania Szczyrku i prędko wsiadłem w busa powrotnego do Bielska-Białej. Tam z kolei niebo było znów czyste, a mocno grzejące słońce szybko podniosło temperaturę, co zapoczątkowało drugą falę październikowych „upałów” która miała mi towarzyszyć podczas kolejnych pięknych wędrówek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz