środa, 24 kwietnia 2019

23.04 Z Brennej do Ustronia

Trasa: Leśnica - Stary Groń - Malina - Brenna - Przełęcz Beskidek - Ustroń Polana

Wczoraj wybrałem się na poświąteczne spalanie kalorii w bardzo dawno nie odwiedzanej przeze mnie części Beskidu Śląskiego. Na Starym Groniu nie było mnie od... 13.10.2014, a w okolicach Orłowej byłem zaledwie raz i to jeszcze dawniej temu. Powrót w te okolice był strzałem w dziesiątkę, ponieważ mogłem po latach przypomnieć sobie, jak tam jest pięknie, a do tego odkryć kilka nowych dla mnie szlaków, z których szczególne wrażenie zrobił na mnie zielony z Orłowej do Ustronia Polany.

Wycieczkę rozpocząłem o 9:00 przy szkole w Brennej Leśnicy, do której transportem publicznym da się dojechać tylko w dni powszednie. Stamtąd mogłem dość szybko wejść na Stary Groń za pomocą żółtego szlaku. Jest to szlak umiarkowanie stromy, ale z gatunku bardzo wygodnych do przejścia, po szerokiej (na początku nawet bardzo szerokiej) drodze gruntowej. Pod względem widoków też jest niezły. Na początkowym odcinku mogłem po prawej stronie oglądać pasmo Równicy, na które miałem wejść w dalszej części trasy.


Część trasy jest zalesiona. Uderzyło mnie, jak szybko się zazieleniło w górach w ciągu tygodnia mojej nieobecności w nich. Nadejście wysokich wiosennych temperatur zrobiło swoje...


Nieco poniżej Starego Gronia szlak przechodzi przez rozległą polanę z paroma zabudowaniami oraz panoramą w stronę Trzech Kopców Wiślańskich.


Dotarłem do szlaku biegnącego pasmem Starego Gronia na skrzyżowaniu przy ładnej kapliczce.


Skręciłem w lewo i rozpocząłem wędrówkę w kierunku Brennej, połączonymi szlakami: czarnym i zielonym. Kolejne pół godziny marszu obfitowało w piękne widoki.





Przed Brenną czarny i zielony szlak rozchodzą się. Dotychczas dwukrotnie szedłem zielonym szlakiem na tym odcinku, ale jeszcze nigdy czarnym, więc teraz skręciłem nim w lewo i rozpocząłem zejście do zachodniej części Brennej. Ten odcinek okazał się szczególnie malowniczy. Częściowo jest zalesiony, ale miejscami mija też rozległe hale z widokami w kierunku zarówno Równicy, jak i pasma Błatniej.



Oczywiście taki szlak byłby niczym specjalnym gdyby nie było na nim co najmniej jednej kapliczki ;)


Zabudowania Brennej coraz bliżej...


Ale "cywilizowany" odcinek przez Brenną był bardzo krótki. Zszedłem do asfaltowej drogi, którą poszedłem kawałek w kierunku Leśnicy, a potem skręciłem na zachód zielonym szlakiem, prowadzącym docelowo na Równicę. Niedługo miałem zabudowania za sobą. Również za sobą miałem kolejne piękne widoki w stronę pasma Błatniej.



Gdy jednak szlak zagłębił się w las, rozpoczął się dłuższy okres "nudów". Przez całą resztę podejścia aż do połączenia z niebieskim szlakiem, na około miałem tylko drzewa i drzewa. Również gdy skręciłem na niebieski szlak i zacząłem schodzić do Przełęczy Beskidek, nie było ani po jednej, ani po drugiej stronie żadnych ciekawych widoków. Lubię wędrówki przez las, ale tym razem jakoś ten odcinek mnie zanudził. Trwało to trochę ponad godzinę - ale potem znów zrobiło się bardzo ciekawie. Wyszedłem z lasu tuż przy górze Beskidek (693 m n.p.m.) i od razu zobaczyłem przed sobą Czantorię Wielką.


Zboczyłem na chwilę z szlaku, aby wejść na szczyt Beskidka, z którego w dalszym ciągu wybija się panorama wyżej wspomnianej góry.


Za Przełęczą Beskidek (tak na marginesie, jakoś podejrzanie dużo w Beskidach przełęczy o takiej nazwie) szlak rozpoczyna dość żmudne podejście na Orłową. Ja jednak musiałem pokonać tylko krótki odcinek tego podejścia, aż do skrzyżowania z zielonym szlakiem. Tam pozostawiłem kilku innych podchodzących z mozołem turystów i rozpocząłem lekkie, przyjemne zejście do Ustronia. Szedłem tym szlakiem pierwszy raz i nie spodziewałem się po nim niczego wielkiego... a jednak mnie oczarował. Już po 10 minutach wędrówki ukazała się przede mną śliczna polanka z panoramą Palenicy bezpośrednio przede mną, a także Równicy na dalszym planie.



Czantoria Wielka również przypomina o sobie:


Pozostawiłem to urokliwe miejsce za sobą i kontynuowałem wędrówkę, mijając Palenicę od południa. Cały czas jednak na szlaku było ślicznie. Już sporo drzew zostało okrytych wiosennymi pąkami:


Ach, jak zielono!



Na ostatnim odcinku zejścia do Ustronia Polany ad krajobrazem dominuje panorama pasma Czantorii.




U podnóży gór w Ustroniu trwało sielankowe wiosenne popołudnie w pełni.


Wycieczkę zakończyłem kilka minut przed 15:00, skąd z powrotem do Bielska-Białej zawiózł mnie wygodny bezpośredni autobus (szkoda tylko, że kierowca chyba zapomniał wyłączyć ogrzewanie po zimie... ale przynajmniej dzięki temu łatwiej mi było zdrzemnąć się podczas podróży ;) ). To była pod każdym względem udana wyprawa, a warunki na szlaku były wręcz perfekcyjne: żadnego śniegu, po kilku suchych dniach również żadnego błota, a temperatura powietrza w sam raz - ani za wysoka, ani za niska. Takimi idealnymi warunkami w moim odczuciu charakteryzują się zwłaszcza kwiecień i październik, czasami też maj i wrzesień - o innych porach roku różnie bywa, bo zwłaszcza w okresie czerwiec-sierpień chodzenie po górach może być bardzo męczące z powodu wysokich temperatur, no a zimą to wiadomo że chodzi się ciężej po górach w śniegu. Wniosek jest taki, że muszę korzystać z tegorocznego pięknego kwietnia, ile tylko się da!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz