środa, 17 kwietnia 2019

03.04 Równica

Trasa: Górki Małe - Żarnowiec - Równica - Ustroń Polana

Tyle już razy byłem w Beskidach, że ostatnio coraz rzadziej zdarza się, abym zaliczył trasę, która by była dla mnie w większości bądź całości nowa. A jednak tak było zarówno we wtorek 2 kwietnia, gdy wszedłem na Sobański Groń, jak i następnego dnia, kiedy to zdobyłem Równicę. Byłem na niej raz (bardzo dawno temu, bo aż 11.05.2014), ale tym razem i wchodząc na nią, i schodząc z niej szedłem po szlakach, na których nigdy wcześniej moja noga nie stanęła. Okazały się niespecjalnie ciekawe pod względem widokowym, ale i tak miałem sporo frajdy z ich odkrywania.

Rozpocząłem krótko przed 9 rano na granicy Górek Małych i Brennej, w punkcie z którego całkiem niedawno poprowadzono nowy szlak, o kolorze czarnym, przez osadę Żarnowiec do żółtego szlaku pomiędzy Skoczowem i Równicą. Nie jest wybitnie panoramiczny, ale parę punktów z ładnymi widokami można na nim znaleźć. W Żarnowcu można popatrzeć na górę o tej samej nazwie:


A po przeciwnej stronie widać pasmo Błatniej:


Mniej więcej w połowie drogi do skrzyżowania z żółtym szlakiem pojawia się przy trasie ładna kapliczka:


A reszta czarnego szlaku to taka typowa niewielka, praktycznie pusta asfaltowa dróżka przez las.


Skrzyżowanie szlaków i totalna wpadka osób ustawiających szlakowskaz - według tego co napisali, przyszedłem z skrzyżowania na obrzeżach nie Brennej, a Prennej :D


Od zmiany koloru szlaku z czarnego na żółty niewiele się zmienia pod względem krajobrazu, poza tym że miejscami jest trochę bardziej pod górkę a zamiast asfaltu jest droga gruntowa. Poza tym cały czas na około są tylko drzewa:


Brak ciekawszych widoków oznaczał mniej zatrzymywania się na robienie zdjęć, na skutek czego dość szybko, bo już po godzinie z kawałkiem, znalazłem się na Równicy. Właściwy szczyt tej góry, o wysokości 884 m n.p.m., znajduje się dokładnie na tym szlaku, w zalesionym terenie i trochę na uboczu, powyżej wszystkich obiektów turystycznych znajdujących się rzekomo "na Równicy". Więc jeśli ktoś dotarł np. do parku linowego czy dawnego schroniska PTTK, to sorry ale jednak to jeszcze nie jest równoznaczne z zdobyciem Równicy ;) trzeba jeszcze podejść ten kawałek wyżej żółtym szlakiem. Widok z szczytu w kierunku Błatniej jest całkiem ładny, ale widać że szybko rosną tam młode drzewa i za parę lat może tej panoramy już nie być.


O tym, że jednak trochę osób wchodzi na właściwy szczyt Równicy, dawała smutna świadectwo obecność licznych "bazgrołów" na drzewach wzdłuż szlaku podczas zejścia z szczytu do obiektów turystycznych. Poniższe zdjęcie przedstawia jedno z bardzo wielu. Nie wiem naprawdę, jak można w tak bezczelny i bezmyślny sposób niszczyć przyrodę...


Ale przechodząc do przyjemniejszych rzeczy - widok w kierunku pasma Czantorii po wyjściu z lasu poniżej szczytu Równicy, nieopodal Dworu Skibówki, był zdecydowanym hitem tej wyprawy.


Doskonale widać było także zabudowania Ustronia w dole.



Zszedłem do drogi asfaltowej, która z tego co słyszałem (i częściowo widziałem przy mojej poprzedniej wizycie tam) w sezonie czy w weekendu tętni życiem. Jakiż spokój panował tam dla porównania w to środowe przedpołudnie! Idealny czas na odwiedzenie Równicy, moim zdaniem. Zauważyłem budynek, który gdy wszedłem na Równicę w 2014 był jeszcze schroniskiem PTTK, a teraz stanowi prywatny obiekt turystyczny. Zajrzałem na chwilę do środka, ale odniosłem wrażenie że niestety znacznie stracił na popularności odkąd przestał być schroniskiem PTTK. Nawet wystrój w środku był dużo mniej ciekawy i klimatyczny.


Rozpocząłem zejście czerwonym szlakiem, stanowiącym część Głównego Szlaku Beskidzkiego, do przystanku Ustroń Polana. Szlak ten prowadzi podobnie jak droga dojazdowa na Równicę, ale schodząc w znacznie prostszej linii niż droga, która zatacza zygzaki: przecina ją kilkakrotnie. W jego górnej części w dalszym ciągu były niezłe widoki, choć ciężko było zrobić im zdjęcie bez złapania w kadrze jakiegoś obiektu turystycznego - jak chociażby toru gokartowego na poniższym zdjęciu.


Lecz w jednym punkcie można było bez żadnych przeszkód spojrzeć na szczyt Równicy, zdobyty przeze mnie kilkanaście minut wcześniej.


Potem czekało mnie dłuższe i nieco ostrzejsze zejście przez las - w dużej części brzozowy, co wcale nie jest takie częste w Beskidach.


Aż wreszcie w niższej części szlaku natrafiłem na jeden punkt widokowy, z którego miałem kolejny widok na Ustroń.


Na horyzoncie podczas końcowego etapu zejścia do Ustronia-Polany dominowała oczywiście Czantoria Wielka.


Na samym dole wystarczyło tylko przejść mostkiem przez Wisłę - jakaż ona jest tam maleńka w porównaniu z wielką rzeką, którą się ogląda np. w Warszawie czy nawet Krakowie! A potem już byłem na przystanku autobusowym, akurat w samą porę na autobus do Bielska-Białej kilka minut przed 12. Było w górach tego dnia tak ładnie, że gdyby nie popołudniowe obowiązki w pracy to pewnie zostałbym w nich na znacznie dłużej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz