Trasa: Jaworze Nałęże - Wielka Cisowa - Mała Cisowa - Czupel - Jaworze Nałęże
Korzystając z kontynuacji ładnej pogody, w poniedziałek przed pracą wybrałem się na krótkie kółeczko w Beskidzie Śląskim. Pomysł był trochę szalony, ponieważ zakładał złapanie PKS-a do Jaworza Nałęża już o 5:05 i wyjście na szlak o 5:40, czyli kiedy dopiero co świtało. Ale zdecydowanie było warto! Wychodząc w góry o takiej porze doświadczyłem cudownej samotności i niesamowitego spokoju, gdyż na szlakach nie było żywej duszy oprócz mnie oraz kilku saren ;)
Najwyższym punktem mojej trasy była Wielka Cisowa (878 m n.p.m.), nieopodal Błatniej. Wszedłem na nią z Jaworza Nałęża tzw. "szlakiem harcerskim". Jest to kolejna po "szlaku szklanym", którego odkrywałem pod koniec lutego, alternatywa dojścia na Błatnią. Oceniłbym ją jako dość prostą. Na podejściu nie ma wielkich stromizn, szlak wznosi się stopniowo i dość łagodnie, trawersując północne stoki pasma Błatniej. Kilkakrotnie przecina niewielkie wąwozy, którymi wartko spływają strumyki:
W górnej części szlaku pojawia się punkt widokowy z panoramą doliny Jasionki.
W czasie 1h20 doszedłem na Wielką Cisową. Jest stamtąd ładny widok na Błatnią, ale niestety akurat w tym momencie centralnie od tej strony świeciło słońce, więc nie dałem rady wykonać zdjęcia tej panoramy. Ruszyłem z powrotem do Jaworza Nałęża czerwonym szlakiem przez Małą Cisową i Czupel. Szedłem już tym szlakiem parę razy wcześniej - nie ma na nim oszałamiających widoków, ale jest sympatyczny i łagodny (z wyjątkiem ostatniego zejścia do Jaworza Nałęża), przebiegając na przemian przez las i polany, mijając urokliwe kapliczki.
Czerwony szlak jest odrobinę dłuższy od "szlaku harcerskiego", więc zejście do Jaworza Nałęża zajęło mi tyle samo czasu co wejście - godzinę i dwadzieścia minut. Potem kilkanaście minut czekania i PKS z powrotem do Bielska-Białej. I do pracy - na całą resztę dnia... Ale po takim początku poniedziałku, jego reszta była przyjemnością :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz