sobota, 31 maja 2014

31.05 Pętla na Mędralową

Trasa: Przyborów – Miziowy Groń – Mała Mędralowa – Mędralowa – Tabakowe Siodło – Przełęcz Głuchaczki – Przyborów

Sobotnia wycieczka na Mędralową różniła się od moich poprzednich tym, że po raz pierwszy nie musiałem się martwić o dojazd w góry transportem publicznym, gdyż mój kolega Olek zawiózł mnie samochodem. Razem z nami pojechała Ilona i 10-letnia córka Olka. Czteroosobową grupą ruszyliśmy na podbój Mędralowej, szczytu w Beskidzie Żywieckim na pograniczu polsko-słowackim, będącym zarazem najdalej na północ wysuniętym punktem Słowacji. Mieliśmy zamiar zrobić kółeczko z Przyborowa, wchodząc na szczyt zielonym szlakiem i schodząc drogą asfaltową z Przełęczy Głuchaczki.

Plany nam się lekko zmieniły na samym początku wycieczki, gdyż w związku z problemami ze znalezieniem miejsca do parkowania w Przyborowie pojechaliśmy kawałek do góry drogą na Głuchaczki, do skrzyżowania z mniejszą drogą odbijającą do osady Moczarki. Tam dopiero udało nam się znaleźć miejsce do zaparkowania. W związku z tym mieliśmy w drodze powrotnej krótszy odcinek do przejścia asfaltówką, lecz za to na początku trasy musieliśmy trochę nałazić się bezszlakowo aby trafić na zielony szlak z Przyborowa do Mędralowej. Ruszyliśmy w górę stokami Miziowego Gronia ścieżką, która wkrótce schowała się w zaroślach i od tej pory musieliśmy sporo „chaszczować”. Nie przepadam za tym rodzajem wędrówki i było dla mnie dużą ulgą, gdy trafiliśmy na zielony szlak. Wcześniejsze trudy wynagrodził nam widok pięknej kapliczki przy szlaku w tym miejscu:


Wkrótce wyszliśmy z lasu na obszar pięknych łąk, znacznie ukwieconych, lekko powyżej osady Moczarki. Stąd roztaczały się szerokie widoki, między innymi na oczekującą na nas Mędralową.


Szlak zielony jest naprawdę bardzo malowniczy na tym odcinku. Przebiegając na przemian wśród zagajników i łąk, w wielu miejscach prezentuje atrakcyjne panoramy. Z szczytu Mrowców (916 m n.p.m) mogłem oglądać Pasmo Laskowskie, po którym chodziłem równo tydzień wcześniej:


Dalej, z łąki na górze Jaworzyniec (997 m n.p.m), wspaniale widać Pilsko:


Następnie, wchodząc na Małą Mędralową (1042 m n.p.m), mogliśmy podziwiać widok na Jałowiec:


Na Małej Mędralowej zobaczyliśmy coś co nas zszokowało. Wszystkie drzewa na wschodnim stoku góry zostały powalone na szlak. Musiało to się stać podczas wichury, która uderzyła w Beskid Żywiecki dwa tygodnie temu (przez nią część szlaków w tym rejonie zostało zamkniętych, a do dziś dnia zabronione jest przejście niebieskim szlakiem z Złatnej na Halę Lipowską). Po tym co zobaczyłem na Małej Mędralowej nie wiem czy i ten odcinek szlaku nie powinien być zamknięty. Przejście przez dziesiątki powalonych drzew było bardzo czasochłonne i trudne, a przy takim „survivalu” nietrudno o to aby komuś się stała krzywda. Nam na szczęście udało się przejść ekstremalny odcinek bez szwanku, ale musieliśmy się nieźle nagimnastykować, na przemian wspinając się na pnie drzew albo czołgając się pod nimi. Miejscami szlak był w całości przykryty przez leżące drzewa.



Gdy udało nam się pokonać ten odcinek i wspinaliśmy się dalej w kierunku Mędralowej, mieliśmy za sobą bardzo smutny widok drzew połamanych jak zapałki. Masakra!



Zielony szlak kończy się na granicy polsko-słowackiej, na skrzyżowaniu z czerwonym szlakiem granicznym. Stamtąd mieliśmy tylko 10-15 minut na Mędralową. Ten odcinek jest szczególnie klimatyczny, prowadząc przez las iglasty który u mnie budził lekką grozę przez swoją dzikość. Na szczycie Mędralowej (1169 m n.p.m) szlak wychodzi z niego na rozległą halę, która najlepsze widoki oferuje na północ, w stronę Lachowego Gronia i Jałowca.


Zmęczeni trudami trawersowania Małej Mędralowej, odpoczęliśmy nieco obok szałasu na Mędralowej. Wnętrze swoim brudem i nieprzyjemnym zapachem niezbyt zachęcało nas do relaksu w środku, ale trzeba przyznać że kolekcja butelek po alkoholu w izbie jest imponująca :)


Z Mędralowej udaliśmy się w kierunku Babiej Góry szlakiem granicznym, schodząc cały czas gęstym lasem. Na przełęczy Tabakowe Siodło odbiliśmy na prawo żółtym szlakiem słowackim, pokonując mniej więcej półgodzinny odcinek przez terytorium naszych sąsiadów. Ta część wycieczki nie była zbyt widokowa, ale przynajmniej szlak był bardzo łatwy, przebiegając asfaltową drogą. Niedaleko granicy polskiej dochodzi do rozwidlenia żółtego szlaku, gdzie idąc prawą odnogą można wrócić na terytorium Polski niedaleko Przełęczy Głuchaczki. My niestety zabłądziliśmy na tym odcinku i w efekcie dołączyliśmy do szlaku granicznego znacznie bardziej na północ niż zamierzaliśmy, ale przynajmniej podczas tego błądzenia trafiliśmy na punkt z którego jest imponująca panorama na „Królową Beskidów”.



Wreszcie trafiliśmy na czerwony szlak graniczny i zeszliśmy nim na Przełęcz Głuchaczki. Znajduje się tam wielka łąka, pełna dzikich kwiatów, na krańcu której jest nieczynna (chyba) baza namiotowa. Można w tym miejscu odbić w prawo drogą gruntową, która po kilku minutach wędrówki zmienia się w asfaltową, prowadząc do Przyborowa wśród rzadkich zabudowań. Na tym odcinku jeszcze bardziej od widoków wyróżniają się piękne kapliczki.



Kolejnym akcentem religijnym na tej trasie jest nieco większa kaplica, również bardzo ładna.


I tak oto powróciliśmy do samochodu przy skrzyżowaniu z drogą na Moczarki. Muszę przyznać że to była wielka ulga że dzięki temu transportowi nie musieliśmy się martwić o to, czy zdążymy na jakieś pociągi i busy, tylko mogliśmy iść spokojnie, bez jakichkolwiek ograniczeń czasowych. Na koniec słowa uznania należą się najmłodszej uczestniczce naszej wycieczki, 10-letniej Oli. Myślę że większość dzieci w jej wieku by padła fizycznie na takiej trasie, a ona tymczasem przeszła bez większych oznak zmęczenia i prawie w ogóle nie narzekając przez 7,5-godzinną trasę, która zawierała dużo bezszlakowego chaszczowania na samym początku, bardzo trudny odcinek po powalonych drzewach na Małej Mędralowej, i kilka stromych podejść oraz zejść. Byłoby wspaniale jakby było więcej dzieci tak wysportowanych i odważnych jak ona :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz