środa, 7 maja 2014

27.04 Groń Jana Pawła II – dzień pierwszy

Trasa: Rzyki Jagódki – Mydlarze – Groń Jana Pawła II

W trzecim i czwartym dniu mojej sześciodniowej serii wycieczek w góry zaliczyłem trasy, które być może uznacie za żałośnie krótkie. Rzeczywiście były króciutkie, jednak tym razem wybierałem się w góry bardziej w celach duchowych aniżeli turystycznych. W dniu kanonizacji Ojca Świętego Jana Pawła II chciałem wziąć udział w dziękczynnej mszy św. w sanktuarium na jego ulubionej górze, w jego rodzinnych stronach. A przy okazji chciałem też spróbować po raz pierwszy, jak to jest przenocować w górskim schronisku – nigdy przedtem nie miałem ku temu okazji. Tak więc chodziło mi tylko o to by w niedzielę wejść na górę a w poniedziałek zejść. Tutaj opiszę moje przeżycia z pierwszego dnia tego dwudniowego pobytu na Groniu Jana Pawła II.

Początek wycieczki przebiegł pod znakiem najgorszego załamania pogody, jakie dotychczas przeżyłem w górach. Gdy przyjechałem z Bielska-Białej do Andrychowa przed 16:00 miasto wyglądało jak po przejściu ulewy, wokół kłębiły się czarne chmury i grzmiało. Trochę się bałem bo absolutnie nie chciałem trafić na burzę w górach. Na szczęście gdy dojechałem linią MZK Kęty nr 22 do Rzyk Jagódek burza minęła, ale nieźle lało. Trudno, pomyślałem – czasu do rozpoczęcia mszy było niewiele, więc musiałem rozpocząć wspinaczkę w takich warunkach. Na pocieszenie miałem to że wchodziło razem ze mną wielu innych turystów, zupełnie niezrażonych deszczem.

Wiedziałem że czarny szlak z Rzyk Jagódek na Groń Jana Pawła II jest dość stromy i raczej bez widoków. Rzeczywiście podejście jest miejscami ostre, ale i tak uważam że byłem na gorszych szlakach. Więcej trudności od nachylenia szlaku stwarzają korzenie drzew, które przecinają dróżkę i na które trzeba uważać. Zwłaszcza gdy jest mokro, tak jak wtedy. Za to pod względem widokowym ten szlak mnie zaskoczył – jest kilka miejsc z naprawdę fajnymi panoramami. Pierwsze znajduje się tuż za Rzykami, gdzie szlak mija po lewej stronie łąkę z której można oglądać stoki Gancarza.


Potem, mniej więcej w trzech czwartych trasy, szlak na kilkaset metrów wychodzi z spośród drzew na odcinek, który oferuje rozległą panoramę na grzbiet górski od Leskowca po Potrójną:



Taka oto rzeźba wisi na drzewie tuż przed skrzyżowaniem czarnego szlaku z czerwonym na Leskowiec:


Ostatnie paręset metrów na Groń Jana Pawła II przebiegało połączonymi szlakami: czarnym, czerwonym i żółtym. Doszedłem do schroniska 50 minut po rozpoczęciu wspinaczki w Rzykach Jagódkach – myślę że to całkiem niezły czas, zwłaszcza w takich warunkach (na szczęście przestało padać mniej więcej w połowie trasy). Zameldowałem się w schronisku, zjadłem co nieco i wkrótce potem udałem się pod kaplicę. Tak jak się spodziewałem, było tam sporo ludzi i większość z nas musiała stać na polanie przed kaplicą gdyż w środku nie było już miejsca. Oczekując na rozpoczęcie mszy św., zauważyłem że z tej polany jest naprawdę świetny widok na Babią Górę. Nie spodziewałem się tego!



Msza rozpoczęła się o 19:00. Przez pierwsze 10-15 minut akurat złapał nas deszcz i trochę zmokliśmy... Lecz był to tylko przelotny deszcz i gdy przeszedł, na niebie pojawiła się przepiękna tęcza. I to podwójna! To że pojawiła się w tym miejscu w tym czasie to chyba znak od świętego Jana Pawła II, że był z nami i radował się :)


Sama msza była pięknym przeżyciem. Była bardzo ładnie odprawiona, a najważniejsze co wszystkich nas łączyło to wdzięczność za życie naszego polskiego Papieża, za to że z tej ziemi, z tych dokładnie okolic Bóg dał nam takiego wspaniałego człowieka. Tą jedność wszystkich uczestników tej mszy św. szczególnie poczułem, gdy pod jej koniec wszyscy złapaliśmy się za ręce i odśpiewaliśmy „Barkę”, ulubioną pieśń Jana Pawła II. Potem księża rozpalili wielkie ognisko, nazwane „płomieniem wdzięczności”, przy którym jakiś czas zostaliśmy w modlitwie i śpiewie.


Po mszy obejrzałem wnętrze kaplicy – prawda, że piękne?


Wróciłem do schroniska, było już całkowicie ciemno. Ku mojemu zaskoczeniu niewiele uczestników mszy św. zostało tam na noc – większość jakoś po ciemku zeszła z góry. Na stołówce wypiłem ciepłą herbatę (potrzebowałem jej pilnie gdyż nieźle zmarzłem) i porozmawiałem trochę z innymi uczestnikami uroczystości. Zrobiłem jeszcze fotkę pięknemu obrazowi, który przedstawia naszego Papieża Polaka na jego ulubionej górze:


Dobiegł końca bogaty w wrażenia dzień, rozpoczęła się moja pierwsza noc w górach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz