czwartek, 8 maja 2014

30.04 Z Porąbki na Żar

Trasa: Porąbka – Cerchla – Łazki – Żar

Na ostatni dzień z mojej sześciodniowej rundki po górach trafiła mi się najlepsza pogoda i najpiękniejsze widoki – czyli jednym słowem, na sam koniec to co najlepsze :) Tak jak pierwszego dnia, tak ostatniego dnia również wszedłem na Żar, lecz inną trasą – czerwonym szlakiem z zapory w Porąbce. Z moich trzech wejść na Żar, to było zdecydowanie najbardziej atrakcyjne widokowo.

Miałem tym razem towarzyszkę do wyprawy, gdyż Ilonie również udało się wygospodarować sobie czas wolny tego dnia przed pracą. Wyjechaliśmy z Bielska-Białej PKS-em o 6:45 i już o 7:10 startowaliśmy z zapory w Porąbce. Na początek musieliśmy przejść właśnie po tej zaporze na drugą stronę jeziora. O tej wczesnej, porannej porze widoki po obu stronach były wyjątkowo piękne. Tu strona południowa, czyli Jezioro Międzybrodzkie:


A tu strona północna, czyli Jezioro Czanieckie:


Po przejściu zapory szlak wiedzie dość długo asfaltem, niedaleko wschodnich brzegów Jeziora Międzybrodzkiego, przez osady Cerchla i Łazki. I o dziwo, zamiast się wznosić, na początek opada jeszcze niżej. Czyli różnica wysokości do pokonania, aby dojść na Żar, będzie jeszcze większa ;) Brzeg jeziora jest zalesiony, ale z niektórych punktów odsłaniają się wspaniałe panoramy. Tego poranka postrzępiona mgła unosząca się nad górami jeszcze bardziej dodawała tym pejzażom uroku.



Prawie symetria :)


Hmmm... Chyba tytuł „ulica” jest tutaj nieco na wyrost :)


Zaczynamy więc wspinaczkę ową „ulicą Szczytową”, przez las. Podejście nie jest tak ciężkie, aż do pewnego momentu... Nagle stajemy, nie wierzymy własnym oczom. Czy musimy wspiąć się na to coś? Ale pośrodku tej „ściany” widnieje oznakowanie szlaku czerwonego, więc nie ma innej opcji... Nie spodziewaliśmy się takiego „odcinka ekstremalnego” :)


Dalej takich „atrakcji” już nie było, aczkolwiek podejście na Żar tą trasą jest długie i miejscami całkiem wymagające. Przebiega głównie lasem, jednak jest również dość długi odcinek bezleśny mniej więcej w połowie trasy, nad Kozubnikiem. Roztaczają się z niego widoki zarówno na jezioro, jak i na Bukowski Groń od strony północnej (co widać na poniższym zdjęciu):


O 8:40, czyli po półtoragodzinnym marszu, zameldowaliśmy się na szczycie Żaru. Widoczność była nieco słabsza niż w poprzedni piątek, ale widoki jednakowo piękne:



Gdy zjechaliśmy ze szczytu kolejką terenową pierwszym kursem o 9:00, oczywiście byliśmy jedynymi pasażerami. Dzięki temu mogliśmy zająć miejsce z przodu i mieliśmy dobry widok na mijankę z drugim wagonikiem w połowie trasy:


Schodząc z dolnej stacji kolejki do przystanku PKS w Międzybrodziu Żywieckim, udało nam się znaleźć skrótową trasę – zamiast iść ulicą, która schodzi serpentynami, zeszliśmy prosto w dół skrajem pola, na którym ćwiczą paralotniarze i uczniowie Górskiej Szkoły Szybowcowej. Akurat ci pierwsi byli w akcji gdy schodziliśmy tamtędy.


Mieliśmy okazję oglądać jak paralotniarze próbowali wzbić się w powietrze. Niektórym niezbyt to wychodziło, ale gdy już im się to udawało, wyobrażałem sobie jakie to musi być wspaniałe uczucie swobody – szybować w przestworzach, mając z wszystkich stron piękne zielone góry i pod sobą błyszczącą w słońcu taflę jeziora...

Na tych zdjęciach w tle są: Czupel i Magurka Wilkowicka.




Tak oto wycieczka się zakończyła. Następnego dnia rozpoczynał się długi weekend majowy, ale nie wybrałem się w tym czasie w góry gdyż wyjechałem do rodziny na wschodzie Polski, więc nie mogłem kontynuować serii kolejnych dni pod rząd w górach. Ale od jutra planuję ponownie rozpocząć łażenie po szczytach ;) Na sobotę mam w planach Wielką Raczę, na którą wybieram się już od dawna lecz wybrać się nie mogę... Oby (odpukać) tym razem się udało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz