niedziela, 31 lipca 2022

19.07 Veterny Vrch i Wysoki Wierch

Trasa: Kardolina - Dolina Bachledzka - Magurske Sedlo - Toporecke Sedlo - Plonta - Veterny Vrch - Kvasnik - Ciertaz - Velky Lipnik - Lesnicke Sedlo - Wysoki Wierch - Szlachtowa

Pierwszy wpis z 11-dniowego urlopu w górach i od razu zaczyna się "z grubej rury": moja pierwsza trasa liczyła aż 44 kilometry i była nie tylko najdłuższą trasą podczas tego urlopu, ale w ogóle najdłuższą jaką kiedykolwiek zaliczyłem w polskich (i nie tylko polskich) górach! Zacząłem w Tatrach, przy leśniczówce Kardolina pomiędzy Tatrzańską Kotliną i Zdziarem, a zakończyłem w Pieninach, w Szlachtowej (na dobrą sprawę już w Beskidzie Sądeckim, bo zakończyłem wędrówkę po północnej stronie potoku Grajcarek, skąd zaczyna się Beskid Sądecki). Trasa łącząca Tatry z Beskidami w jeden dzień - tego chyba jeszcze nie było!

Wysiadłszy rano z słowackiego autobusu przy Kardolinie (swoją drogą, ciekaw jestem jak często ktokolwiek chce wsiadać czy wysiadać na tym przystanku obok jednego budynku w środku lasu - obstawiam, że prawie nigdy), skierowałem się na trasę rowerową, łączącą Tatrzańską Kotlinę ze Zdziarem. Odkryłem ją dość przypadkowo podczas wędrówki z 28 sierpnia 2020 i tam szerzej ją opisałem. Biegnąc równolegle do "Drogi Wolności", a zarazem nieco powyżej niej, oferuje całkiem sporo ładnych widoków i o niebo więcej spokoju niż jakby się wędrowało szosą. Poniżej parę przykładowych kadrów.



Drogą rowerową doszedłem do obrzeży Zdziaru, gdzie skierowałem się szosą w stronę Doliny Bachledzkiej. Udałem się do ośrodka narciarskiego "Bachledka" asfaltową drogą, która o tej porannej porze była jeszcze bardzo spokojna, ale wiedziałem że za parę godzin zrobi się tam niezły ruch, gdy zjadą się chętni do przejazdu kolejką linową z "Bachledki" do tzw. "Ścieżki w Koronach Drzew". Tymczasem ja minąłem pusty jeszcze ośrodek i poszedłem żółtym szlakiem po dość stromej ścieżce do punktu widokowego u podnóży "Scieżki w Koronach Drzew", skąd widok był tak ładny że szczerze mówiąc nie wiem czy jest sens aby dodatkowo płacić za wejście na ową atrakcję turystyczną.


Jak to bywa w takim popularnym wśród turystów miejscu, nie mogło się obejść bez odrobiny komerchy ;)


A oto "Ścieżka w Koronach Drzew" - gdyby była czynna to może nawet bym się pokusił aby wejść na nią i sprawdzić czy faktycznie widok z niej jest o wiele lepszy, ale było jeszcze zbyt wcześnie rano.


Idąc niebieskim szlakiem dalej w kierunku wschodnim, mijałem swego rodzaju "ścieżkę dydaktyczną" utworzoną ewidentnie z myślą o dzieciach. I bardzo dobrze, żeby w humorystyczny sposób nauczyły się czegoś o otaczającej je przyrodzie.


Chociaż nie wiem czy ktoś lekko nie przesadził z tymi atrakcjami dla dzieci ;)



Ale już po kilkuset metrach miałem te atrakcje za sobą i wkraczałem w zupełnie inny świat: dziki, bez jakiegokolwiek śladu działalności człowieka. Przez następne 10 kilometrów wędrowałem zupełnie sam, po szlaku który był wyraźnie oznakowany, ale chyba mało kto go używa, bo biegnie tak daleko od cywilizacji. Niebieski szlak, bo o nim mowa, łączy Dolinę Bachledzką z masywem góry Veterny Vrch, ale po drodze nie krzyżuje się z żadnymi innymi szlakami i ciężko zaplanować jakąś sensowną trasę po nim - chyba że ktoś jak ja jest na tyle szalony żeby próbować przejść z Tatr w Pieniny w jeden dzień ;) Na przemian lekko pod górę i lekko w dół, maszerowałem w kierunku przełęczy Magurske Sedlo, a jedyne osoby jakie minąłem to... grupa Cyganów. Po prawej, czyli południowej stronie często wyłaniały się wspaniałe widoki na Tatry Bielskie.



W miarę jak szedłem na wschód, coraz częściej po przeciwnej stronie było widać zarysy Pienin, Gorców i Beskidu Sądeckiego.


Robiło się coraz goręcej. Nie miałem zbyt wiele ochrony przed słońcem, bo szlak tylko chwilami wchodził do lasu, a w większej części prowadził takim odsłoniętym grzbietem górskim:




Wreszcie po prawie trzech godzinach dotarłem do jakiejś oznaki cywilizacji - na przełęczy Magurskie Sedlo szlak przeciął szosę z Białej Spiskiej do Starej Wsi Spiskiej.


Na przełęczy znajdowała się kapliczka...


Oraz cudowne widoki na wszystkie strony:





Odcinek niebieskiego szlaku do kolejnej przełęczy i kolejnej przecinającej go szosy (Toporecke Sedlo, na szosie Podolinec-Haligovce) był bardzo łatwy, bo przebiegał po asfaltowej dróżce.


Widok na Toporecke Sedlo:


Do tej pory warunki na niebieskim szlaku były znakomite. Ale za tą przełęczą drastycznie się pogorszyły. Kolejny odcinek szlaku był tak mocno zarośnięty, że ewidentnie widać było że dosłownie nikt po nim nie chodzi. Początkowo jeszcze oznakowanie było w miarę dobre, więc mimo licznej ilości "chaszczy" po drodze to udawało mi się nie zgubić szlaku. Ale począwszy od polany na poniższym zdjęciu (jedynego punktu widokowego na tym odcinku trasy), również oznakowanie stało się rzadsze i od tej pory było dużo błądzenia... Gdybym nie miał na telefonie apki mapa-turystyczna.pl, która bardzo dokładnie pokazywała przebieg szlaku i moją lokalizację, to chyba bym poważnie zabłądził, bo były takie miejsca w których za Chiny nie było widać jakiejkolwiek ścieżki, nie mówiąc o szlaku turystycznym.


Tak więc o ile niebieski szlak na odcinku Dolina Bachledzka - Toporecke Sedlo może dostarczyć wielu pozytywnych wrażeń i stanowi świetną trasę na przyjemną górską wędrówkę, o tyle dalszego odcinka absolutnie nie polecam nikomu. Musiałem przetrwać ponad dwie godziny katorgi w zarośniętym i słabo oznakowanym terenie, zanim szlak wreszcie wyprowadził mnie na szutrową drogę. Potem na skrzyżowaniu szlaków poniżej góry Zbojnicky Stol nareszcie opuściłem niebieski szlak i skręciłem na zielony, który poprowadził mnie najpierw po asfalcie, a potem drogą gruntową na Veterny Vrch - jeden z najbardziej wyróżniających się szczytów Magury Spiskiej. Sam szczyt jest nieznacznie oddalony od szlaku i wchodzi się na niego znakowaną na czerwono ścieżką dydaktyczną. Zastałem na wierzchołku misia z flagą słowacką oraz kolejną panoramę Tatr Bielskich, dodatkowo upiększoną kwitnącą na około wierzbówką kiprzycą.



Piękno tego miejsca pomogło mi opanować kryzys, który ogarnął mnie na "ekstremalnym" odcinku niebieskiego szlaku, i z nową energią ruszyłem w dalszą drogę. Następna godzina to przyjemne i niezbyt trudne zejście czerwonym szlakiem do wsi Velky Lipnik. (Przypuszczam jednak że w przeciwną stronę ten szlak wcale nie jest taki łatwy i przyjemny, bo pokonuje sporą różnicę przewyższeń.) Po wyjściu z lasu miałem przed sobą pasmo Małych Pienin, które z tej perspektywy wcale nie wyglądały tak wysoko - co bardzo mnie cieszyło, bo jeszcze musiałem się na nie wdrapać :)


A to Wysoki Wierch, na który właśnie miałem wejść. Byłem na nim zaledwie 10 dni wcześniej, kiedy to ze względu na kiepską pogodę ominęła mnie legendarna panorama na Tatry z tej góry. Obiecałem sobie wtedy, że wrócę tam przy lepszych warunkach, ale nie wiedziałem wtedy jeszcze, że wyrównam z nią rachunki tak szybko :)


Znaczącym utrudnieniem na mojej dotychczasowej było to, że od Doliny Bachledzkiej nie było dosłownie ani jednego miejsca, gdzie można było zaopatrzyć się w jedzenie czy picie. Na szczęście miałem w plecaku spory prowiant, dzięki któremu "dociągnąłem" do tej pory. Ale teraz mi się skończył i miałem nadzieję, że Velky Lipnik będzie punktem, w którym znajdę jakiś sklep albo jadłodajnię. I faktycznie, zastałem tam knajpkę o nazwie "Hostinec Tri Koruny" - ale niestety okazał się typowym barem oferującym głównie alkohol, a do jedzenia tam były jedynie chipsy... Trudno, musiałem zadowolić się tym co było. O dziwo, znacznie więcej produktów spożywczych na sprzedaż znalazłem kawałek dalej, na przełęczy Lesnicke Sedlo. Podczas wycieczki 9 lipca, gdy odwiedziłem tą przełęcz poprzednio, jakoś w ogóle nie zauważyłem, że znajduje się tam sklepik (może dlatego, że byłem tam wcześnie rano i jeszcze był nieczynny). Tak więc udało mi się jeszcze tam przekąsić małe co nieco ;)

Zanim jednak doszedłem na przełęcz, musiałem uporać się z podejściem na nią, które okazało się słabo oznakowane i do tego strasznie zabłocone ze względu na intensywny wypas krów na tym obszarze. Znowu musiałem trochę nawigować za pomocą telefonu, ale przynajmniej tym razem to miało miejsce na znacznie krótszym dystansie, a ku mojemu pokrzepieniu miałem jeszcze za sobą malownicze widoki na Velky Lipnik i Veterny Vrch.


Na przełęczy panoramy były jeszcze lepsze: po jednej stronie grzbiet Małych Pienin, po drugiej majestatyczne Tatry.



Żółty szlak na odcinku Lesnicke Sedlo - Wysoki Wierch przeszedłem w przeciwnym kierunku 9 lipca i już wtedy mnie zachwycił, mimo niskiego zachmurzenia zasłaniającego widoki. No to zobaczcie jak ten szlak wygląda przy lepszej pogodzie!









Na Wysoki Wierch dotarłem o 20:15, akurat podczas tych magicznych chwil poprzedzających zachód słońca. Lepszego powrotu na tą górę nie mogłem sobie wyobrazić!




Oprócz kilku innych turystów podziwiających zachód słońca, zastałem na szczycie parę młodą która wybrała się tam na sesję ślubną. Wybór miejsca i czasu tej sesji naprawdę był strzałem w dziesiątkę!



Ależ mi się chciało zaczekać na szczycie aż do samego momentu zachodu słońca... Ale przede mną było jeszcze zejście do Szlachtowej, a nie chciałem go pokonywać po ciemku. Poza tym obiecałem gospodyni na mojej kwaterze w Szczawnicy, że dotrę do niej o 21 albo wkrótce po. Tak więc z żalem ruszyłem w dół. Zamiast podążać żółtym szlakiem nieco na około, zszedłem na skróty dość stromą ścieżką, która doprowadziła mnie z powrotem do szlaku nieco poniżej bacówki, na przełęczy pomiędzy górami Huściawa i Rabsztyn. Przełęcz ta znajduje się na polanie, widocznej na poniższym zdjęciu.


Widok na pasmo Przehyby i Radziejowej w Beskidzie Sądeckim:


A to moment, w którym słońce zniknęło za Gorcami:


Ostatnie zdjęcie tego dnia - na Rabsztyn i Tatry w tle:


Potem już nie robiłem zdjęć, bo robiło się zbyt ciemno, a mnie czas naglił - miałem zamówioną taksówkę, która o 21 miała mnie odebrać z Szlachtowej (o tej porze nie mogłem liczyć na żadne busy do Szczawnicy). Taksówkarzem zresztą był ten sam, który na koniec wycieczki 8 lipca zaoferował mi podwózkę z Szczawnicy Niżnej do centrum miasta - dał mi wtedy swoją wizytówkę i to mnie nakłoniło, aby skorzystać z jego usług ponownie. Polecam go - bardzo sympatyczny facet :) Jego numer to 668 990 720.

Podsumowując tą najdłuższą wycieczkę w historii tego bloga: o dziwo fizycznie nie wykończyła mnie aż tak bardzo, za to strasznie zmęczył mnie psychicznie ten zarośnięty i słabo oznakowany odcinek niebieskiego szlaku za przełęczą Toporecke Sedlo oraz długi, pozbawiony widoków asfalt na podejściu na Veterny Vrch. Kiepski do przejścia był też odcinek czerwonego szlaku Velky Lipnik - Lesnicke Sedlo. Bardzo pozytywne wrażenie zrobił na mnie za to niebieski szlak przed tym nieszczęsnym odcinkiem (zwłaszcza widoki z przełęczy Magurske Sedlo były pierwszorzędne), podobało mi się również zejście czerwonym szlakiem Veterny Vrch - Velky Lipnik, a żółty szlak Lesnicke Sedlo - Wysoki Wierch to był już w ogóle odlot i zapisuję go w ścisłej czołówce moich ulubionych pienińskich szlaków. Waszej decyzji pozostawiam, jaką trasę możecie sobie wykombinować spośród wyżej wymienionych "dobrych" i "złych" szlaków ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz