piątek, 14 września 2018

07.09 Wikarówka i Tokarka

Trasa: Świnna - Komarnik - Na Czerwieńcu - Wikarówka - Przyłęków - Tokarka - Trzebinia

Po dość pracowitym piątku, skończyłem zajęcia o 16:00 i postanowiłem skorzystać z pięknego późnego popołudnia i wieczoru, aby przejść się po górach. To jednak, że wylądowałem w okolicach Przyłękowa, było zupełnie nieplanowane. Moim pierwotnym zamiarem było zrobienie krótkiej trasy w Beskidzie Małym z pętli autobusowej Kocierz Basie do Targanic, jednak gdy próbowałem wsiąść do busa w Żywcu, okazało się że ze względu na roboty drogowe będzie kończyć bieg już w Kocierzu Moszczanickim, w związku z czym najzwyczajniej nie zdążyłbym ukończyć trasy przez zmrokiem. Popatrzyłem więc na pozostałe busy stojące na żywieckim dworcu autobusowym, próbując opracować jakąś alternatywną trasę. Moją uwagę przykuł bus mający za chwilę odjechać w kierunku Korbielowa - i momentalnie wiedziałem, jakie okolice odwiedzę tym razem. Szybko więc wsiadłem do busa i zakupiłem bilet do Świnnej.

Trasa, którą tak na szybko obmyśliłem, była nieco podobna do tej z 10 stycznia 2014 - czyli taki łuk z Świnnej do Trzebini, z taką tylko różnicą, że nieco mniejszy: zamiast iść aż na Jastrzębicę, opuściłem żółty szlak przy sanktuarium na Wikarówce i skrótem przez Przyłęków przeszedłem na Tokarkę, gdzie dołączyłem do niebieskiego szlaku. Taka nie za długa trasa na stosunkowo niewielkiej wysokości (maksymalnie 631 m n.p.m. na górze o nazwie Na Czerwieńcu), w sam raz na wieczorny spacerek.

Z Świnnej udałem się żółtym szlakiem, który już na samym początku zaoferował mi widok na początek Pasma Pewelskiego.


Czym byłaby relacja z gór bez zdjęcia co najmniej jednej kapliczki? ;)


Nie trzymałem się jednak cały czas żółtego szlaku, tylko poszedłem "na skróty" asfaltową drogą przez osiedle Komarnik. Wędrówka tamtędy była bardzo łagodna i przyjemna, a na okoliczne wzgórza padało śliczne, charakterystyczne dla wieczora światło.



Powróciłem na żółty szlak aby pokonać odcinek przez las, z którego wyszedłem przy sanktuarium na Wikarówce. Bliżej przedstawiam ten ciekawy obiekt w relacji z 10.01.2014, kiedy to spędziłem przy nim więcej czasu - tym razem musiałem minąć go dość szybko, chcąc dojść do Trzebini przed zmrokiem. Parę zdjęć jednak wykonałem na pamiątkę:



Spod sanktuarium zszedłem do Przyłękowa asfaltową drogą, ul. Pielgrzymów, z której mogłem oglądać kolejne śliczne widoki na okoliczne góry w świetle zachodzącego słońca.




Przy tej drodze znajdują się pięknie ozdobione stacje Drogi Krzyżowej.


W pobliżu Przyłękowa ulica Pielgrzymów zatacza sporą "serpentynę", na której opuściłem drogę i zszedłem na skróty wąską ścieżką, wychodząc naprzeciwko przyłękowskiego kościoła - nie tak znanego jak sanktuarium, ale też ciekawego.


Mój pobyt w zabudowanej części Przyłękowa trwał bardzo krótko. Tuż obok kościoła odnalazłem drogę gruntową, prowadzącą w kierunku łąk na wschodnich stokach Tokarki. Już po kilku minutach byłem ponownie wśród pięknej natury, z widokami na góry dookoła i na mieniące się fantastycznymi barwami niebo ponad nimi.



W coraz to słabszym świetle dotarłem do skraju lasu i do niebieskiego szlaku, którym wszedłem na Tokarkę (588 m n.p.m.), a następnie rozpocząłem zejście do Trzebini. W gęstym lesie ostatnie minuty światła dziennego przemieniły się niemal w mrok, a ja - głupi! - nie miałem z sobą czołówki, przez co ledwo widziałem dokąd idę, a wypatrzenie niebieskich znaków na drzewach prawie graniczyło z cudem. Czułem lekkie obawy, ponieważ ścieżka po której szedłem była naprawdę wąska i nie byłem pewien, czy nie zgubiłem szlaku. Ale przynajmniej wiedziałem, że idę w dobrym kierunku. I jak się okazało, wcale z tego szlak nie zboczyłem, ponieważ zbliżając się do skraju lasu dostrzegłem ku mojej uldze niebieski znak, a wkrótce potem widziałem przed sobą Trzebinię. Było już tak ciemno, że mieszkańcy już zapalili w swoich domach światła, a po zajściu słońca uczyniło się nagle strasznie zimno.

Po dojściu do szosy w Trzebini skręciłem w lewo i po kilku minutach dotarłem do przystanku autobusowego. Powrót do Bielska-Białej miałem dość łatwy, ponieważ od kilku lat z Trzebini kursuje bezpośredni bus firmy Chrustek Travel. Taką wieczorową porą tylko nieliczni pasażerowie jechali w kierunku Bielska-Białej, a główną atrakcją podróży były... próby młodego chłopaka siedzącego nieopodal mnie, aby podrywać będącą na sąsiednim siedzeniu dziewczynę ;) Próbowałem nie podsłuchiwać, ale nie mogłem się powstrzymać. Podryw miał taką formę, że młodzieniec niemal bez przerwy gadał do dziewczyny i opowiedział jej chyba prawie wszystko o sobie, mimo że ewidentnie się nie znali i ona niespecjalnie wykazywała zainteresowanie tym, co mówił. A na koniec tak się zagadał, że przegapił swój przystanek i musiał poprosić kierowcę o zatrzymanie się na następnym.  Dziewczyna pożegnała go dość obojętnie. Cóż, chyba jego metoda nie wypaliła... Ja w drodze do Bielska-Białej myślałem jednak o zupełnie innym romansie, czyli z górami ;) i już planowałem długie, niezwykle ciekawie zapowiadające się wyprawy na kolejne dwa dni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz