wtorek, 4 września 2018

03.09 Czarny Groń i Potrójna

Trasa: Bolęcina - Socały - Czarny Groń - Potrójna - Zakocierz - Kocierz Basie

Po burzy wychodzi słońce, jak mówi powiedzenie - i tak właśnie po gwałtownych burzach w niedzielę, wczorajszy poranek wstał cudowny i słoneczny. Pracę miałem dopiero późnym popołudniem, więc mogłem sobie pozwolić na wykorzystanie tego "okienka pogodowego" (przypuszczałem że niedługiego, bo po południu miały powrócić burze) w górach. I w taki sposób po raz pierwszy od bardzo dawna odwiedziłem wschodnią część Beskidu Małego i okolice Potrójnej.

Początkowy punkt mojej trasy nie znajduje się na żadnym szlaku: pętla linii MZK Andrychów nr 6 w Bolęcinie. Według mojej mapy z tej okolicy jest całkiem sporo ścieżek pozaszlakowych prowadzących na Czarny Groń, gdzie można dołączyć do czarnego szlaku. Chciałem sprawdzić, jak w rzeczywistości wygląda sytuacja z tymi ścieżkami. Więc poszedłem drogą asfaltową z pętli do jej końca w osadzie Socały, gdzie... no właśnie, niespecjalnie było widać jakąkolwiek ścieżkę prowadzącą w stronę Czarnego Gronia. W końcu zauważyłem jedną, niewielką, jednak jak to z takimi ścieżkami bywa po krótkim czasie poprowadziła mnie ona w chaszcze. Niczym w dżungli, moja trasa wyglądała tak:


Nadszedł jednak w końcu ten moment, gdy wygramoliłem się z chaszczy na szerszą leśną drogę, która nieco poniżej Czarnego Gronia doprowadziła mnie do czarnego szlaku. Akurat w tym miejscu znajduje się duża kapliczka, która w środku jest wyjątkowo bogato udekorowana.


Niedługo potem minąłem kolejną, nieporównywalnie mniejszą:


Bardzo przyjemnie szło się tym szlakiem. Po deszczach świat został jakby odświeżony, zieleń lasu nabrała intensywniejszych barw, a również błękit nieba zdawał się być bardziej wyrazisty. Sporo było na trasie punktów z ładnymi widokami, aczkolwiek trzeba przyznać, że troszeczkę je popsuły wchodzące w kadr zabudowania oraz leżące na około materiały budowlane - jest bowiem na Czarnym Groniu trochę budynków i widać, że chyba powstaną tam kolejne.



Właśnie teraz trwa szczytowy sezon na jeżyny. Przy tym szlaku było dużo krzaków z nimi i nie mogłem oprzeć się pokusie, aby się poczęstować :)


Potrójna posiada swój specyficzny klimat, z rozległymi łąkami na szczycie i rozciągającymi się na około.




Tutaj również znajduje się kolejna charakterystyczna kapliczka:


Kolejny etap mojej trasy wiódł żółtym szlakiem w kierunku Chatki pod Potrójną, lecz tuż przed chatką skręciłem w prawo na kolejną ścieżkę pozaszlakową. Tym razem była ona szeroka i wyraźna - nie miałem kłopotów, by nią zejść po południowych stokach Potrójnej, mijając przysiółek Zakocierz, aż dotarłem do doliny którą biegnie asfaltowa droga, prowadząca do przystanku autobusowego Kocierz Basie.

Zauważyłem, że w tej części Beskid Małego jest sporo budynków z nieco oryginalnymi dekoracjami ;) Chatka pod Potrójną przoduje pod tym względem (o niej możecie przeczytać w mojej relacji z 19 września ubiegłego roku), można takowe również znaleźć na Gibasowym Siodle (co opisuję w tej samej relacji oraz w relacji z 22.03.2014), a wczoraj spostrzegłem kolejne w Zakocierzu :)


Zakocierz znajduje się przy rozległej hali...


...nadającej się w sam raz na relaks na trawie ;)


Ostatnią część mojej trasy stanowiła wędrówka asfaltową drogą wzdłuż potoku, przez skąpany w blasku słonecznym las.


Na przystanek Kocierz Basie dotarłem nieco przed rozkładowym odjazdem mojego autobusu o 12:25 do Żywca. Usiadłem więc pod wiatą przystankową, aby zaczekać. Nie minęło wiele nim czasu, nim przyszedł pod wiatę nieco starszy pan, który widząc mnie serdecznie mnie pozdrowił i od razu nawiązał rozmowę. Początkowo nie mogłem pojąć, któż to może być, ale potem uświadomiłem sobie, że być może jest to "chatkowy" z Chatki pod Potrójną, z którym odbyłem rozmowę na tym samym przystanku, oczekując na ten sam autobus, na koniec wycieczki z 19.09.2017. Miałem jednak trochę wątpliwości, ponieważ po pierwsze zdawało mi się że mężczyzna z którym rok temu rozmawiałem wyglądał nieco inaczej, a po drugie nie mogłem uwierzyć żeby on mógł po zaledwie jednym, krótkim spotkaniu ze mną sprzed roku tak dobrze mnie pamiętać. Spostrzegłem, że jest on trochę podpity, więc być może po prostu wziął mnie za kogoś innego. Ostatecznie po kilku minutach mężczyzna wstał i oświadczył, że czas na niego aby iść na Potrójną, i żegnając się ze mną bardzo serdecznie udał się w drogę. Doprawdy zabawna sytuacja :)

Moja podróż z powrotem do Bielska-Białej minęła bez problemów i dojechałem do mieszkania w samą porę, aby umyć się i pójść do pracy. Zapowiadana fala burz nadeszła późnym wieczorem, a kolejna przeszła dzisiaj, więc góry na razie muszę odłożyć na kilka dni... ale nie mam wątpliwości, że ponownie ruszę na szlaki w okolicach weekendu, kiedy powinno być dużo spokojniej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz