sobota, 30 czerwca 2018

24.06 Hala Rycerzowa i Dolina Danielki

Trasa: Soblówka - Hala Rycerzowa - Wiertałówka - Przełęcz Kotarz - Dolina Danielki - Stawiska - Hutyrów - Rycerka

Planując niedzielę miałem dylemat: pójść na długą trasę w górach z powrotem w godzinach wieczornych, czy wybrać krótszą trasę i wrócić wcześniej, żeby obejrzeć w telewizji mecz Polska-Kolumbia na mundialu? Ostatecznie wybrałem więcej czasu w górach kosztem futbolu, i bardzo się z tej decyzji cieszę :) Mecz, jak pewnie wszystkim wiadomo, okazał się fatalny i obejrzenie go tylko kosztowałoby mnie niepotrzebne nerwy, podczas gdy w górach było w niedzielę cudownie jak zawsze, a do tego - zapewne z powodu meczu oraz nieco niepewnych prognoz pogody - na szlakach było wyjątkowo mało turystów i większość czasu szedłem zupełnie sam.

Kilkakrotnie już przekonałem się, że busy firmy Thermo-Car nie zawsze trzymają się rozkładów, które są zresztą w ogóle mało czytelne. Dlatego miałem pewne obawy o to, czy na pewno dojadę do Soblówki w niedzielne popołudnie. Busik z Żywca zrobił sobie dużą "objazdówkę" przez Złatną i Glinkę, ale ostatecznie mnie do Soblówki dowiózł i tuż po 13:30 znalazłem się na szlaku. Aby wyjaśnić, jakie były moje dalsze plany, wklejam ponownie pierwsze zdjęcie z mojej relacji z 30 kwietnia, na którym widać przebieg szlaku nordic walking. Podczas tamtej wycieczki nie zaliczyłem go w całości, tylko przeszedłem na skróty dróżką widoczną na środku mapy, w okolicy osady Królowa. Tym razem chciałem przejść całą ścieżkę, a więc drogą równoległą z zielonym szlakiem aż do punktu, w którym na mapie widnieje ikonka ludzika, a następnie przez Królową do czarnego szlaku, i dalej na Halę Rycerzową. Tak miało być, skończyło się zupełnie inaczej...


Jedyny tego dnia deszcz - krótka, lecz intensywna dziesięciominutowa ulewa - złapała mnie, gdy opuszczałem Soblówkę zielonym szlakiem. Po przykrych doświadczeniach z poprzedniego dnia już wyobrażałem sobie drugi dzień z rzędu chodzenia w mokrych skarpetkach, ale na całe szczęście przez resztę dnia niebo, choć zachmurzone, nie wydusiło z siebie ani jednej kropelki. Po przejściu opadów kontynuowałem wędrówkę zielonym szlakiem, wchodząc do lasu, w którym widać było oznaki sporej wycinki drzew.


Doszedłem do punktu, gdzie na powyższej mapie jest symbol ludzika, i co się okazało? Że szlak nordic walking w tym miejscu to zupełna fikcja. Od szlaku odbijała co prawda droga gruntowa, ale nie w kierunku Królowej, tylko w zupełnie inną stronę, ostro do góry w głąb lasu. No trudno, pomyślałem, pójdę tą drogą i zobaczę, gdzie mnie doprowadzi. Rozpocząłem strome, mocno zabłocone podejście. Droga została porozjeżdżana przez liczne pojazdy pracujące przy wycince drzew, przez co błota leżały tam tony, a moje buty często zapadały się w nim. Ale trzeba uczciwie przyznać, że ta droga stanowi bardzo szybkie dojście w linii prostej na Halę Rycerzową. Po upływie niecałych 40 minut znalazłem się na czarnym szlaku tuż poniżej hali.

Miałem w planach obiad w bacówce, ale przedtem postanowiłem jeszcze podejść kawałeczek w stronę Wielkiej Rycerzowej, aby nacieszyć się widokiem z czerwonego szlaku nieco poniżej szczytu na halę. Jest to zdecydowanie jedna z moich ulubionych panoram w Beskidach.



Nie mogłem się nadziwić, że jest letnia niedziela, a dookoła mnie nie ma żywej duszy. Zszedłem z powrotem do bacówki, gdzie w środku siedziało zaledwie kilku turystów. Zjadłem przepyszny obiad, a potem zszedłem do toalety, gdzie widnieje humorystyczne ostrzeżenie dla ludzi o wyższym wzroście niż ja :)


Boisko do siatkówki było już przygotowane na odbywający się dzisiaj coroczny Turniej Siatkówki Górskiej.


Opuściłem Halę Rycerzową tą samą trasą, którą na nią wszedłem, czyli połączonymi szlakami czarnym i żółtym, robiąc po drodze zdjęcie z kolejnego punktu widokowego na tej pięknej hali.


Na północno-wschodnim krańcu Hali Rycerzowej szlaki się rozwidlają: czarny odbija w prawo do Soblówki, a żółty w lewo, by po kilkuset metrach połączyć się z zielonym. To właśnie tym szlakiem wiodła dalsza część mojej wędrówki. Jest to odcinek zalesiony, bez specjalnych walorów widokowych. Zszedłem zielonym szlakiem na Przełęcz Kotarz, a następnie niebieskim do asfaltowej drogi, którą udałem się w dół Doliny Danielki.


Przeszedłem tą dolinę w całości podczas wycieczki 11 stycznia 2014 roku. Tym razem zamierzałem przejść przez nią tylko częściowo. Droga przez dłuższy czas wiedzie lasem, po czym wyprowadza na większą polanę, na której znajduje się kilka domostw. Za polaną droga znów wchodzi do lasu, natomiast na lewo odbija mniejsza dróżka, która zakosami wyprowadza na zbocza góry Urówka, do osady Stawiska. O dziwo, na tej dróżce nawet pojawiają się sporadycznie oznakowania w postaci zielonych kwadratów. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się że to może być jeden z tzw. "szlaków chatkowych" do Chaty Chemików. Doszedłem tą trasą do Stawisk, które okazały się całkowicie bezludnym przysiółkiem. Stoi tam kilka domów, nawet dość dużych, ale zupełnie opustoszałych i zabitych deskami. Nie jestem przesądną osobą, ale poczułem lekki niepokój mijając te domy, tak jakby tam straszyło. Wokół tych zapuszczonych, zaniedbanych zabudowań naprawdę panowała atmosfera lekkiej grozy.


Ale trzeba przyznać, że gdyby ktokolwiek w tych domach mieszkał to miałby z okien naprawdę okazałą panoramę Muńcuła.


Doszedłem do przebiegającego w pobliżu czerwonego szlaku, którym zszedłem do Rycerki, nieco nudnawą ścieżką przez las. Dopiero przed samą Rycerką szlak mija bardziej widokową polanę.


Stosunkowo niewielką ilość widoków rekompensuje spore nagromadzenie ciekawych kapliczek na tej trasie, zarówno w górach jak i w samej Rycerce.





Przyszedłem na stację w samą porę na ostatni pociąg do Bielska-Białej o 20:08. W pociągu miałem okazję posłuchać, jak niektórzy pasażerowie przeżywają odbywający się w tym samym czasie mecz, i słysząc ich przekleństwa oraz rozpaczliwe krzyki tym bardziej się cieszyłem, że wybrałem góry zamiast piłki nożnej. Polscy piłkarze często zawodzą, natomiast góry nigdy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz