piątek, 15 czerwca 2018

11.06 Matyska i Magurka Radziechowska

Trasa: Przybędza - Matyska - Suchedla - Hala Radziechowska - Magurka Radziechowska - Ostre

Pracując na pół etatu przez okres wakacyjny, będzie się zdarzać, że będę miał niektóre dni powszednie całkowicie wolne od pracy :) I taki był właśnie poniedziałek. Skorzystałem z tego oraz z pięknej pogody, aby pojechać razem z kolegą z pracy, który też miał tego dnia wolne, aby zdobywać góry. Ostatnio lubię wracać do miejsc, w których nie było mnie od kilku lat - tak było m.in. poprzedniego dnia na Rachowcu, czy parę tygodni wcześniej na Magurze - no i tym razem padło na Matyskę, tzw. "Golgotę Beskidów", oraz Magurkę Radziechowską.

Zaczęliśmy wycieczkę w Przybędzy, gdzie dojechaliśmy autobusem linii nr 5 MZK Żywiec. Według mojej mapy stamtąd oznakowana na zielono ścieżka dydaktyczna prowadzi na Matyskę. My żadnych zielonych oznakowań nie zauważyliśmy, jednak droga na Matyskę była tak bardzo widoczna że nie sposób było ją przegapić. Wkrótce mieliśmy Matyskę przed sobą...


Podczas gdy za sobą mieliśmy piękny widok na Beskid Żywiecki:


Skrzyczne w chmurach:


Ostatni odcinek naszego podejścia na Matyskę przebiegał trasą drogi krzyżowej, z oryginalnymi, niekiedy dość makabrycznymi rzeźbami:


A to rzeźba pod krzyżem na szczycie Matyski:


Moja poprzednia wizyta na Matysce (o której można przeczytać w relacji z dnia 01.03.2014) miała miejsce w przecudowny wiosenny poranek, z mgłami dryfującymi w dolinach. Byłem tam wtedy zupełnie sam. Naprawdę można było wtedy poczuć atmosferę miejsca o szczególnym znaczeniu duchowym. Tym razem również można było to poczuć. Może nie było aż tak pięknie, jak w tamten marcowy poranek, jednak warunki które zapanowały akurat podczas naszej obecności na szczycie - z promieniami słonecznymi opadającymi zza chmur na dolinę - też stwarzały wyjątkową atmosferę. Tak jakby kawałek nieba ocierał się o ziemię.


Trzeba było ruszać, ponieważ czekała nas długa wędrówka. Zeszliśmy z powrotem odcinkiem drogi krzyżowej, a potem weszliśmy na niebieski szlak, którym mieliśmy pójść na Halę Radziechowską. Za nami Matyska wciąż o sobie przypominała:


Podejście na Halę Radziechowską, choć długie, upłynęło nam jakoś tak wyjątkowo szybko. Może ponieważ byliśmy zajęci rozmową, tak bardzo że nawet nie zatrzymywałem się, aby robić zdjęcia - mam z tego całego odcinka tylko jedno:


Hala Radziechowska przywitała nas pięknymi panoramami oraz widokiem stada owiec wypasanego przez bacę.



Przeszliśmy czerwonym szlakiem na Magurkę Radziechowską, na której obecność licznych skałek oraz ogrom przestrzeni dookoła sprawia, że można się poczuć jakby się było w znacznie wyższych górach - takie klimaty bardziej tatrzańskie aniżeli beskidzkie.




Podczas zejścia zielonym szlakiem do Ostrego towarzyszyły nam częste widoki na Skrzyczne.


Ostatni odcinek zejścia do Ostrego dał nam trochę w kość, ponieważ jest tam dość stromo, a droga jest usłana mnóstwem kamyków które znacząco utrudniają wędrówkę. Kolana zaczęły nam wysiadać... Ale w końcu z ulgą dotarliśmy do zabudowań Ostrego. Naprawdę ładne widoki mają z okien mieszkańcy tej wsi. Mogą sobie popatrzeć zarówno na pasmo Magurki Wilkowickiej, jak i na Skrzyczne.



Była dopiero godzina 12:30, jednak pomimo tego, iż mieliśmy teoretycznie dzień wolny, w praktyce mieliśmy trochę roboty do zrobienia, m.in. zadań administracyjnych. Wsiedliśmy więc w busa do Bielska-Białej i wróciliśmy do naszych obowiązków wypoczęci, odświeżeni i zadowoleni :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz