piątek, 15 czerwca 2018

09.06 Magurka Wilkowicka i Czupel

Trasa: Mikuszowice Stalownik - Rogacz - Magurka Wilkowicka - Czupel - Żurkowa - Czernichów

Czas rozpocząć wakacje :) To znaczy, nie do końca: przez czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień będę pracować na pół etatu. Ale piątek 8 czerwca był ostatnim dniem oficjalnego roku szkolnego dla mnie. Oczywiście byłem zdeterminowany, aby nazajutrz, w sobotę, poświętować sobie z tej okazji w górach :) Miałem w planach nawet długą trasę przez Rysiankę… ale po długim nocnym imprezowaniu zaspałem tak bardzo, że zabrakło mi czasu, aby pojechać w Beskid Żywiecki. Musiałem więc zadowolić się krótszą trasą bliżej Bielska-Białej. Ale może dobrze się stało, ponieważ sobota okazała się dniem tak burzowym, że dłuższa wycieczka mogłaby być co najmniej ryzykowna.

Po późnej pobudce rozważyłem alternatywne trasy zamiast Rysianki i padło na Magurkę Wilkowicką, na której bardzo dawno mnie nie było. Jak tylko podjąłem decyzję szybko przyszykowałem się do wyjścia i wkrótce jechałem autobusem MZK nr 2 do pętli Mikuszowice Stalownik. Mojej trasy samąd na Magrkę Wilkowicką nie trzeba bliżej przedstawiać: była to ta sama, którą prawie zawsze podchodzę na ten szczyt, tj. czerwony szlak przez Rogacz, z wariantem czarnym szlakiem obok chatki studenckiej pod Rogaczem, skąd jak zawsze widoki były szczególnie piękne.


Sporo turystów było tego dnia na szlaku. Podczas podejścia z Rogacza na Magurkę Wilkowicką wyprzedziłem czwórkę nastolatków - dwóch chłopców i dwie dziewczyny - którzy, ku mojemu zaskoczeniu, zagadali do mnie. Zaczęli od pytania, czy dobrze idą na Magurkę Wilkowicką, lecz po tym jak odpowiedziałem twierdząco dawali wyraźnie do zrozumienia, że chcą kontynuować rozmowę. Zwłaszcza chłopcy byli bardzo rozmowni - dziewczyny nieco mniej, wyglądały na kompletnie wykończone. Spytałem się ich, co robią w górach bez żadnej osoby dorosłej. Okazało się, że są członkami będącej tam na szkolnej wycieczce grupy gimnazjalistów z Oświęcimia, którzy szli zdecydowanie wolniej od reszty grupy i zostali daleko w tyle. Przypuszczali, że reszta ekipy oczekuje ich na szczycie. Jak na moje oko to pozostawienie kilku członków grupy tak daleko w tyle zdecydowanie nie stanowi należytą opiekę nad nimi... 

No cóż, poczułem że powinienem im potowarzyszyć i dopilnować, żeby nic im się nie stało. Poszliśmy więc razem dalej do góry. Chłopcy cały czas mieli ogromną ochotę na rozmowę i miło sobie pogadaliśmy, natomiast dziewczyny za nami ledwo dyszały. W taki sposób doszliśmy do sklepu spożywczego pod szczytem Magurki Wilkowickiej, gdzie nastolatkowie stwierdzili, że muszą trochę odpocząć. Byliśmy już prawie na samej górze, więc uznałem że na pewno dadzą sobie radę i nie ma potrzeby, bym dalej im towarzyszył. Poszedłem zatem dalej, na sam szczyt. A tutaj jeszcze taka ciekawostka - chociaż szedłem czerwonym szlakiem na Magurkę Wilkowicką tyle razy, dotychczas nigdy nie czyniłem tego porą letnią. Może do dlatego nigdy do tej pory nie zauważyłem ładnego skalnego ogródka, znajdującego się w pobliżu sklepu spożywczego.


Miałem zamiar zrobić sobie dłuższy postój na szczycie Magurki Wilkowickiej, ale po pierwsze ze względu na tłumy w tym miejscu, a po drugie ze względu na dochodzące z oddali pomruki nadchodzącej burzy, postanowiłem po kilku minutach iść dalej, na Czupel. Byłem na tym szczycie tylko raz, i to dawno temu (11.10.2014), uznałem więc że najwyższa pora tam wrócić. Pomaszerowałem przed siebie szeroką, bardzo wygodną i prawie płaską drogą, trasą niebieskiego szlaku, która jednak pod względem walorów widokowych jest trochę słaba. Tylko na krótko przed osiągnięciem Czupla pojawia się nieco ograniczony widok tego szczytu, a poza tym tylko drzewa dookoła.


Na samym szczycie (933 m n.p.m.), najwyższym w Beskidzie Małym, też jest ubogo pod względem widoków, chociaż w jednym z prześwitów można obejrzeć co nieco z okolic Bukowskiego Gronia.


Z Czupla zszedłem na rozstaje szlaków, a następnie obrałem kierunek na Łodygowice szlakiem czerwonym. Miałem w planach, żeby zaliczyć żółty szlak przez Solisko do Tresnej. Jednak podczas zejścia czerwonym szlakiem niebo zaczęło się bardzo mocno zaciągać burzowymi chmurami, a grzmoty, które dobiegały z oddali praktycznie przez całą drogę z Magurki Wilkowickiej na Czupel, zdecydowanie przybrały na sile. Skorzystałem więc z pierwszej lepszej okazji, aby skrócić sobie trasę i zejść z gór. Jeszcze przed skrzyżowaniem z żółtym szlakiem natrafiłem na szeroką, nieoznakowaną leśną drogę przecinającą szlak, która z tego co się domyślałem prowadziła w kierunku Czernichowa. Skręciłem na nią i rozpocząłem zejście wygodną, choć niekiedy trochę błotnistą drogą. Doprowadziła mnie ona do doliny potoku Roztoka i do gajówki leśnictwa Czernichów. Ustawiono przy gajówce mnóstwo tablic z ciekawymi informacjami o lokalnej historii oraz florze i faunie. 


Zatrzymałem się na chwilę aby co nieco przeczytać, ale ze względu na nadchodzącą burzę musiałem z żalem odłożyć większość lektury na kolejną wizytę w tym miejscu. Zrobiłem tylko zdjęcia paru tablicom, aby troszeczkę się z Wami tymi informacjami podzielić.



Z gajówki schodziłem coraz to bardziej zabudowaną asfaltową drogą do Czernichowa. Schodziłem w samą porę, bo zaczęło grzmieć nie na żarty, a nad górami wisiały ciemne chmury.


Wraz z pierwszymi kroplami deszczu dotarłem nad brzegi Soły, nieopodal zapory oddzielającej akweny Jeziora Międzybrodzkiego od Jeziora Żywieckiego.


Ależ ładnie się góra odbiła w wodzie :)


Wchodząc do Czernichowa zauważyłem pomnik upamiętniający tych, którzy oddali swoje życie w trakcie II Wojny Światowej.


Ulewa lunęła dosłownie w tej samej chwili, kiedy dotarłem pod zadaszony przystanek autobusowy w Czernichowie. Matka Natura była tak łaskawa, że zaczekała aż do momentu, kiedy nie musiałem już moknąć :) Niezła burza się rozpętała, z licznymi błyskawicami. Ale niedługo potem nadjechał autobus do Bielska-Białej i mogłem spokojnie wracać do domu. A w samym mieście, ku mojemu zaskoczeniu, było sucho, a gdy spotkałem potem znajomych oni nic o żadnej burzy nie wiedzieli. To pokazuje, jak lokalnym zjawiskiem jest burza, a zarazem jak niebezpiecznym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz