niedziela, 29 kwietnia 2018

15.04 Pętla na Halę Rycerzową

Trasa: Soblówka - Hutyrowa - Hala Rycerzowa - Wiertałówka - Przełęcz Kotarz - Soblówka

Kto czytał moją relację z 14 kwietnia wie, jaką tego dnia odbyłem długą wyprawę... Byłem po niej solidnie zmęczony, ale o odpuszczeniu sobie gór nazajutrz, w niedzielę, nie mogło być mowy. Nie przy takiej pięknej, letniej pogodzie (aż 25 stopni!), i nie w sytuacji, gdy miałem kilku chętnych na górską wycieczkę tego dnia. Ale nie było też sensu się niepotrzebnie forsować - więc wybraliśmy sobie trasę nie za długą, z możliwością dłuższego postoju w schronisku w połowie trasy, lecz zarazem z gwarantowanymi wspaniałymi widokami. A więc... słynna Hala Rycerzowa :)

Dojazd w te najodleglejsze zakątki Beskidu Żywieckiego jest szalenie trudny w niedziele, lecz na szczęście mieliśmy do dyspozycji samochód. Po nieco dłuższym porannym lenistwie w łóżku, około 10 zebrała się nasza czteroosobowa ekipa: ja i trzech znajomych z pracy - jedna Polka i dwóch Amerykanów. Spokojnym tempem, podziwiając po drodze malownicze pejzaże Beskidu Żywieckiego, pojechaliśmy sobie do Soblówki, gdzie zaparkowaliśmy pod kościołem, tam gdzie swój początek ma kilka szlaków wiodących w kierunku Hali Rycerzowej. O takiej stosunkowo późnej porze, przy tak dobrej pogodzie, ciężko było znaleźć miejsce na parkingu, ale na szczęście udało nam się jeszcze wcisnąć nasze auto na ostatnie wolne miejsce.

O samej trasie nie mam za dużo do powiedzenia - znałem niektóre jej odcinki z wyprawy sprzed kilku lat o dość podobnym przebiegu trasy (14.03.2014), a w większej części była bardzo łagodna i łatwa do przejścia. Jedyne niewielkie trudności pojawiły się na ostatnim odcinku, gdy schodziliśmy niebieskim szlakiem z Przełęczy Kotarz do Soblówki. Ze względu na prowadzoną w tej części lasu wycinkę drzew, droga gruntowa którą szlak przebiega był potwornie porozjeżdżany przez ciężki sprzęt, a do tego cały usłany gałęziami. W takich warunkach musieliśmy znacznie zwolnić nasze tempo, aby po pierwsze nie zrobić sobie krzywdy, a po drugie nie zgubić szlaku, który po wycięciu licznych drzew był na tym odcinku bardzo słabo oznakowany. Ale to był jedyny trudniejszy odcinek - reszta trasy była czytelniej oznakowana i nie stwarzała nam żadnych kłopotów.

Podobnie jak dzień wcześniej, widoczność była znakomita, co sprzyjało robieniu zdjęć. Zapraszam do fotogalerii :)

Panorama podczas podejścia czarnym szlakiem z Soblówki, przed wejściem do lasu:


Godzinę później wchodzimy na Halę Rycerzową…


I już widać bacówkę, gdzie planujemy zatrzymać się na obiad. A za nią Wielką Rycerzową.


Od siebie bardzo mogę polecić bigos, który tam zjadłem - był znakomity! A po obiedzie przyszła pora na relaks w hamakach, które ustawiono przy bacówce do dyspozycji gości. To, że zostały udostępnione już w kwietniu, świadczy o tym, że na dobre rozkręca się sezon letni :)



Chętnie byśmy dłużej poleżeli w hamakach i nawet się w nich zdrzemnęli, ale nie chcieliśmy blokować innych turystów, których było tego dnia przy bacówce sporo, przed używaniem ich. Dlatego postanowiliśmy sobie przenieść nasz relaks na widokowe południowe stoki Wielkiej Rycerzowej. I ucięliśmy sobie prawie godzinną drzemkę na pachnących wiosną trawach, mając przed sobą jeden z moich ulubionych widoków w Beskidach :)



Cudownie się tam odpoczywało, ale w końcu musieliśmy się zmobilizować, aby rozpocząć wycieczkę w dół. Zaproponowałem ekipie nieco inną trasę zejściową, dzięki której mogłem zaliczyć kilka odcinków szlaków, którymi jeszcze nie szedłem :) A więc odcinek po górnej części Hali Rycerzowej, następnie zielony szlak do Przełęczy Kotarz i niebieski do Soblówki. Właściwie cała trasa zejściowa z Hali Rycerzowej była zalesiona i pozbawiona widoków, a dodatkowo jak wcześniej wspomniałem warunki na niebieskim szlaku były dość słabe. Więc dokumentacji fotograficznej z zejścia do Soblówki niestety nie ma... Za to odcinek przez halę, podnóżami Małej Rycerzowej, dostarczył nam aż nadto estetycznych wrażeń :)



Zbocza Wielkiej Rycerzowej, na których jeszcze kilka minut wcześniej się wylegiwaliśmy.


Ciąg dalszy rozległych panoram, tym razem z północnej części Hali Rycerzowej…




Przy drewnianym szałasie pasterskim, który widnieje szerzej w mojej relacji z 14.03.2014, mieliśmy nawet widok - wyjątkowo wyraźny - na Małą Fatrę.


To był ostatni ciekawszy widok przed nieco nudnawą trasą zejściową. Ale oczywiście w miłym towarzystwie zupełnie nam się nie nudziło :) Dotarliśmy do auta w Soblówce i ruszyliśmy w drogę powrotną do Bielska-Białej. Nasz kierowca, Kris, trochę stracił nerwów podczas jej pierwszej połowy, gdy jechaliśmy wąskimi lokalnymi drogami do Węgierskiej Górki (dalej już poszło szybciutko po nowoczesnej drodze ekspresowej). W trakcie jazdy do Węgierskiej Górki nieustannie narzekał na innych kierowców, którzy jechali tuż za nami, niemalże "na zderzaku", ewidentnie zniecierpliwieni i tylko czekając na pierwszą okazję, żeby nas wyprzedzić, kiedy my po prostu jechaliśmy z maksymalną przepisową prędkością. Kris nie mógł zrozumieć, czemu dla polskich kierowców to nie wystarcza i czemu dają nam do zrozumienia, że woleliby abyśmy pojechali i szybciej i tym samym złamali przepisy. W Ameryce, powtarzał, taka jazda jest nie do pomyślenia! Nie byłem w Stanach, więc się nie wypowiem ;) Ale rzeczywiście była to ulga, gdy za Węgierską Górką wjechaliśmy na ekspresówkę i już nie musieliśmy się przejmować polskimi piratami drogowymi, którzy mogli nas tam z łatwością wyprzedzić jeśli uznawali naszą prędkość za niewystarczającą. I w taki oto "bezpieczny" sposób wróciliśmy do naszych domów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz