czwartek, 28 maja 2015

26.05 Pętla z Stryszawy

Trasa: Stryszawa Roztoki – Przełęcz Cicha – Stryszawa Roztoki

We wtorkowy poranek miałem dużą ochotę na wycieczkę w góry, lecz towarzyszyły mi pewne obawy o pogodę – miało padać, chwilami intensywnie. Mimo to będąc z natury optymistą nastawiłem budzik na 5:30. Wyglądając za okno po pobudce zobaczyłem, że jest wprawdzie pochmurno, ale... nie pada! Więc szybko poleciałem na busik w kierunku Suchej Beskidzkiej, wysiadłem z niego na skrzyżowaniu w Stryszawie i przesiadłem się na kolejny bus, który zawiózł mnie na sam kraniec Stryszawy, gdzie dalej dojechać po prostu się nie da – czyli do osady Stryszawa Roztoki.

Ze względu na niepewną pogodę zaplanowałem bardzo łatwe i niedługie kółeczko: żółtym szlakiem w kierunku Opuśnioka (gdzie moja trasa na moment połączyła się z trasą z 1 maja), potem niebieskim szlakiem do Przełęczy Cichej (gdzie z kolei nastąpiło krótkie połączenie z moją trasą z 31 stycznia ubiegłego roku), następnie na wschód leśną ścieżką, którą przebiega szlak rowerowy, i na koniec żółtym szlakiem z powrotem do przystanku Stryszawa Roztoki. A więc takie „lajtowe” kółeczko po części Beskidów, którą znam bardzo słabo.

Niestety dokumentacja fotograficzna tej wycieczki nie będzie zbyt bogata, ponieważ zaraz na starcie lunął deszcz i padało nieustannie przez całą trasę. Na całe szczęście miałem z sobą parasolkę, więc nie przemokłem za bardzo. Ale w takich warunkach naprawdę nie było zbyt wiele widoków, które by się nadawały na zdjęcia. Mam nadzieję, że zadowoli Was poniższa skromniutka relacja zdjęciowa.

Ładna kapliczka w Roztokach:



Podejście żółtym szlakiem – bardzo słabo oznakowane, a częściej zamiast typowych znaków PTTK pojawiają się kółeczka oznaczające szlak „chatkowy” do Chatki Adamy:


Salamandra na szlaku rowerowym za Przełęczą Cichą:


Obelisk ku czci prymasa Stefana Wyszyńskiego, który minąłem podczas zejścia do Roztok żółtym szlakiem (przynajmniej w teorii zszedłem takim szlakiem – w praktyce nie zauważyłem prawie żadnych oznakowań, które mogłyby świadczyć że tamtędy przebiega szlak).



Padało coraz mocniej i bez żalu zamknąłem to kółeczko. Planowałem wrócić tą samą trasą, tzn. z przesiadką na skrzyżowaniu w Stryszawie, ale gdy doszedłem do przystanku Stryszawa Roztoki zauważyłem, że stoi tam bus z napisem „KWK Pniówek”. Zdziwiłem się, bo nie wiedziałem nic o żadnej takiej trasie. Spytałem się kierowcy, czy jedzie w okolice Bielska-Białej. Okazało się, że to jest bus pracowniczy, ale kierowca zaoferował mi że za symboliczną opłatę podwiezie mnie do Rybarzowic (do samej Bielska-Białej bus nie wjeżdżał, tylko mijał miasto obwodnicą). Oczywiście z chęcią skorzystałem z tej propozycji. Tak więc szybko i wygodnie dojechałem do Rybarzowic, trochę niecodzienną trasą (bus ominął Żywiec i zamiast tego pojechał przez Bierną, Czernichów i Tresną). W Rybarzowicach nie musiałem czekać długo – wkrótce nadjechał jeden z licznych busów z Żywca. Z ulgą, bo już naprawdę robiła się pogoda pod psem, wróciłem do domu, trzymając kciuki za poprawę pogody w kolejnych dniach i okazję do nieco dłuższych wypraw w góry. I chyba – odpukać – tak właśnie powinno być w najbliższy weekend :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz