niedziela, 28 czerwca 2015

29.05 Pętla z Doliny Zimnika

Trasa: Lipowa – Dolina Zimnika – Hala Jaśkowa – Równia – Lipowa

29 maja po raz ostatni zrobiłem sobie wypad w góry w godzinach przedpołudniowych w dzień powszedni, przed pracą. Muszę podkreślić jeszcze raz jak dużo dały mi te krótkie wycieczki w góry przed pracą, które starałem się robić średnio raz na tydzień. Zazwyczaj nie trwały długo, gdyż miałem ograniczony czas do dyspozycji, ale zawsze wracałem z nich tak odświeżony, zrelaksowany i pełen chęci do życia, że potem szedłem do pracy z uśmiechem na twarzy i w pełnej gotowości stawić czoła kolejnym klasom ;) Uważam to za wielkie szczęście że miałem tak ułożony grafik, że pracowałem głównie popołudniami i wieczorami, dzięki czemu mogłem sobie pozwolić na takie poranne „przyjemności”.

Na tą ostatnią „powszednią” wycieczkę obrałem sobie za cel rejon Beskidu Śląskiego w okolicach Doliny Zimnika. Już od dłuższego czasu ciekawiło mnie, jak wygląda dojście na Skrzyczne wyraźnie widoczną na mapie drogą asfaltową z Doliny Zimnika. Postanowiłem sobie zrobić takie kółeczko: pójść z Doliny Zimnika asfaltem w górę aż do skrzyżowania z niebieskim szlakiem Lipowa-Skrzyczne, a następnie zejść tym właśnie szlakiem przez Halę Jaśkową. Na zdobywanie samego Skrzycznego nie starczyło mi czasu, ale i tak zapowiadała się ciekawa wycieczka, a na Skrzycznym zresztą byłem i tak już dwa razy (odsyłam do relacji z 27 października 2013 i 5 października 2014).

O 8:25 wysiadłem z busa przy wylocie Doliny Zimnika i rozpocząłem marsz dnem doliny. Nie da się ukryć, ten odcinek jakoś wybitnie ciekawy nie jest – idzie się nie kończącym się asfaltem przez las. Za to jego zaletą jest to, że cały czas towarzyszy wędrownikowi kojący szum strumienia. Można też napotkać kilka ciekawych obiektów. Najpierw przy drodze mija się krzyż upamiętniający czterech Polaków zamordowanych w tym miejscu przez hitlerowców:


A następnie oryginalną „skalną” kapliczkę:


Idąc dalej zauważyłem na drodze salamandrę. To już drugie moje spotkanie z salamandrą w ciągu tego tygodnia!



Po około 40 minutach płaskiej wędrówki dnem doliny, wreszcie rozpocząłem wspinaczkę. Asfaltowa droga prowadzi w górę licznymi zakosami i serpentynami, z których stopniowo odsłaniają się widoki na okoliczne szczyty Pasma Baraniej Góry.


Wśród tych szczytów szczególnie wyróżnia się Malinowska Skała, na której byłem niecałe dwa tygodnie wcześniej.


Im wyżej w stronę Skrzycznego, tym mniej zalesiony jest obszar i tym rozleglejsze są panoramy. Było widać nawet Pilsko i Babią Górę, lecz niestety ze względu na słabą przejrzystość powietrza tego dnia nie dało się zrobić im udanego zdjęcia. Nie ma zresztą co narzekać, gdyż i tak nie brakowało pięknych widoków na bliższe pasma górskie.


Na wyższych odcinkach trasy asfaltowa droga przechodzi w gruntową, cały czas idzie się jednak bardzo wygodnie. Ze względu na mnóstwo serpentyn trasa ta jako dojście na Skrzyczne jest znacznie dłuższa od szlaków PTTK, lecz za to podejście nią jest dużo łagodniejsze. Polecam tą trasę każdemu, dla kogo długość trasy na Skrzyczne nie ma znaczenia, a komu zależy bardziej na tym aby było widokowo i nie stromo. Straciłem rachubę, ile trzeba pokonać serpentyn zanim droga łączy się z niebieskim szlakiem, o jakieś pół godziny drogi przed szczytem Skrzycznego. Stamtąd można kontynuować wędrówkę na Skrzyczne gruntową drogą (znacznie dłużej, lecz zarazem łagodniej) albo pójść szybciej lecz stromiej niebieskim szlakiem. Tego dnia ja musiałem jednak odbić szlakiem w przeciwną stronę, w dół do Lipowej, gdyż musiałem wracać do pracy. Po około 10 minutach schodzenia szlakiem znalazłem się po raz drugi w życiu (pierwszy był 27 października 2013) na Hali Jaśkowej, o której historii można przeczytać na pamiątkowej tablicy postawionej w tym miejscu.


Pamiętam że podczas owej poprzedniej, jesiennej wycieczki tym szlakiem, widoki na okolice były bardzo rozległe – doskonale widać było m.in. całą Kotlinę Żywiecką włącznie z Jeziorem Żywieckim, Beskid Mały, Pasmo Baraniej Góry, a nawet Tatry. Było to dlatego, że drzewa przy szlaku były wówczas już pozbawione liści i pomiędzy nimi było dużo przestrzeni. Tym razem drzewa były całe porośnięte gęstą, bujną zielenią, więc o podziwianiu widoków pomiędzy nimi można było tylko pomarzyć. Nie przeszkadzało mi to jednak tak bardzo, gdyż spieszyło mi się, a poza tym i tak miałem w pamięci wspaniałe widoki z tego szlaku z października 2013. Wówczas podchodziłem tamtędy na Skrzyczne i rozpocząłem wędrówkę odcinkiem bezszlakowym, z centrum Lipowej. Tym razem zszedłem na wprost szlakiem do jego końca, przy wylocie Doliny Zimnika – a więc w tym samym dokładnie miejscu gdzie rozpocząłem tego dnia wędrówkę.

Zrobienie całej pętli zajęło mi 2,5 godziny dość szybkiego marszu. Wkrótce potem nadjechał bus do Bielska-Białej, a podróż powrotną spędziłem... sprawdzając testy na zakończenie roku szkolnego moich uczniów ;) Akurat wtedy rozpoczynał się ten okres, który jest szczególnie pracowity dla nauczycieli, gdy trzeba uczniom sprawdzać testy i wypisywać świadectwa. Resztę dnia spędziłem więc pracując wyjątkowo intensywnie, jednak po takiej pięknej porannej wyprawie mogłem oddać się moim obowiązkom z dużo większą energią i przyjemnością ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz