poniedziałek, 28 czerwca 2021

02.06 Skała i Juszczynka

Trasa: Brzuśnik - Bystra - Lachowe Młaki - Skała - Tokarnia - Hala Słowianka - Lachowe Młaki - Juszczynka - Waligórka - Juszczyna

Drugiego dnia mojego pobytu w górach nareszcie zawitałem w okolice w których niegdyś mieszkałem, czyli na Podbeskidzie. A konkretnie w tą nieco niższą, jakby zapomnianą część Beskidu Żywieckiego tuż koło Żywca. Czemu akurat tam? Przede wszystkim dlatego, że w ramach "zaliczania GSB" chciałem przejść odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego pomiędzy Tokarnią i Halą Słowianka, na którym 26.04.2014 zgubiłem drogę i w efekcie nie zaliczyłem go w całości. Tak, wiem że to był krótki odcinek, ale naprawdę chcę w tym roku przejść całość GSB, więc nie miałem innej opcji jak wrócić w te okolice ;) A oprócz tego również chciałem zaliczyć odcinek niebieskiego szlaku pomiędzy Bystrą a Lachowymi Młakami, którego również nie przeszedłem w całości z powodu zabłądzenia (18.10.2014). No i wreszcie chciałem zobaczyć jak prezentuje się góra Skała przy dobrej pogodzie, bo poprzednim razem (23.11.2013) byłem tam w totalnej mgle.

Około 9 rano wysiadłem z autobusu miejskiego w Brzuśniku i ruszyłem asfaltową drogą do Bystrej. Ten początkowy odcinek to był istny raj dla oczu, z sielankowymi widokami na łąki i na góry w tle, przede wszystkim na Beskid Śląski i Beskid Mały. Widać było również sam Żywiec. Szedłem rozkoszując się panoramami, idealną pogodą i zapachami kwiatów unoszącymi się z pól.







Gdy w Bystrej dotarłem do niebieskiego szlaku, skończyły się ciekawsze widoki, za to pojawiły się inne rzeczy za które szczególnie lubię Beskidy, czyli urocze kapliczki.



No i tym razem udało mi się przejść do Lachowych Młaków właściwą trasą niebieskiego szlaku. Ale nie dziwię się, że tamtym razem w 2014 się zgubiłem, bo w kilku kluczowych miejscach rzeczywiście jest słabo oznakowana. Idąc od Bystrej trzeba zwrócić uwagę na to, że w pewnym momencie szlak odbija od głównej leśnej drogi i przekracza potok w bród. Potem idzie się wąską ale przyjemną leśną ścieżką, stopniowo nabierając wysokości, a pod Lachowymi Młakami znów szerszą drogą gruntową (idąc stamtąd do Bystrej trzeba zwrócić uwagę na punkt, w którym szlak skręca w lewo na wspomnianą mniejszą ścieżkę). A od Lachowych Młaków poszedłem ścieżką dydaktyczną na Skałę, w jakże odmiennych warunkach niż w 2013. Wtedy "mleko", tym razem pełne słońce. Poniżej kilka zdjęć ze szczytu (ale z tą wysokością 964 m n.p.m. na tabliczce ktoś przeszacował wysokość Skały o co najmniej 20 metrów).




Dalej kontynuowałem pętelkę na Lachowe Młaki: ścieżką rowerową na Tokarnię, czerwonym szlakiem na Halę Słowiankę (tym razem bez zabłądzenia), oraz niebieskim szlakiem z powrotem na Lachowe Młaki. Ścieżkę na Tokarnię zapamiętałem z moich poprzednich przejść tamtędy (01.11.2014 oraz 09.12.2017) jako szczególnie widokową, ale od tego czasu młode drzewa znacznie urosły i częściowo przesłoniły widoki. Mimo to i tak było pięknie.



Od Lachowych Młaków przeszedłem na Juszczynkę żółtym szlakiem, który poprzednim razem pokonywałem podczas wspomnianej mglistej wycieczki w 2013. Tym razem miałem okazję poznać jego piękno w pełni, bo nic nie stało na przeszkodzie temu abym mógł zobaczyć panoramy z dwóch widokowych leśnych polan. Zwłaszcza z tej pierwszej był świetny widok na Romankę.




Ostatni odcinek mojej trasy to przejście nową ścieżką dydaktyczną, oznaczoną szlakiem czerwonym, z Juszczynki przez Waligórę do pętli autobusowej Juszczyna Granica (dawniej dojeżdżały na nią tylko busiki, teraz również autobusy linii nr 10 z MZK Żywiec). Akurat ten odcinek zrobił na mnie średnie wrażenie - cały czas lasem, widoków prawie żadnych, a pod nogami pełno zarówno błota, jak i gałęzi po pracach leśnych. Mniej więcej coś takiego:


Dopiero pod koniec trasy pojawił się ciekawszy widok na Babią Górę:


Ostatni rzut oka z Juszczyny na góry z których właśnie zszedłem:


Doszedłem na pętlę autobusową w samą porę na autobus o 16:20 do Żywca. Jak bym ocenił tą wycieczkę? Zdecydowanie na plus ze względu na ustronność tych szlaków i całkowity spokój na nich, oraz ze względu na niemal perfekcyjną pogodę - słonecznie i ani za chłodno, ani za ciepło. Na minus jeśli chodzi o dużą liczbę prac leśnych wykonywanych w tej części Beskidu Żywieckiego (o czym świadczą szlaki rozjechane przez ciężki sprzęt w wielu miejscach) oraz ze względu na dość mocny kryzys fizyczny, który mnie dopadł (chwilami naprawdę ledwo miałem siły iść dalej - miesiące siedzenia w domu podczas pandemii jednak zrobiły swoje). Ale po tym kryzysie drugiego dnia, trzeciego nie miałem najmniejszych problemów kondycyjnych mimo naprawdę długiej trasy - jednak o tym napiszę w następnym wpisie :) 

A dokończę ten wpis zarekomendowaniem agroturystyki "Zielona Zagroda" w Przyborowie - tam przenocowałem i było naprawdę znakomicie. Bardzo wygodny pokój, przyjemna atmosfera, życzliwi właściciele oraz wspaniałe jedzenie serwowane przez nich (zarówno kolacja jak i śniadanie następnego dnia - i to w takich ilościach że mimo najszczerszych chęci po prostu nie dało się zjeść wszystkiego). Bardzo polecam! Nic dziwnego, że po wypoczynku w takim cudownym miejscu nazajutrz miałem ogrom energii na cały dzień w górach :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz