poniedziałek, 31 grudnia 2018

15.12 Z Godziszki na Klimczok

Trasa: Godziszka - Wilkowska Górka - Przełęcz Siodło - Szczyrk - Podmagórskie - Siodło Pod Klimczokiem - Klimczok - Szyndzielnia

Trzeci dzień pod rząd w baśniowym, zimowym górskim krajobrazie spędziłem w sobotę 15 grudnia, udając się na doskonale mi znaną - a jednak do tej pory tylko parę razy pokonaną w warunkach zimowych - trasę z Szczyrku na Klimczok i Szyndzielnię. To było "danie główne" tej soboty, natomiast jako "przystawkę" wybrałem się jeszcze na szlak pomiędzy Godziszką a Szczyrkiem przez Przełęcz Siodło. Jak się okazało, przystawka swoją atrakcyjnością przebiła danie główne, ponieważ w okolicach Klimczoka niskie chmury całkowicie przesłoniły widoki, natomiast na szlaku przez Przełęcz Siodło nie brakowało cudownych zimowych panoram.

Rozpocząłem w Godziszce, gdzie z centrum wsi poszedłem ulicą Górską, którą przebiega ścieżka dydaktyczna o kolorze niebieskim, mając przed sobą widok na górę Skalite.


Niebieska ścieżka dydaktyczna doprowadza wśród zabudowań do końca ulicy Górskiej, po czym po zaledwie kilkuset metrach wędrówki małą leśną ścieżką doprowadza do czerwonego szlaku. Tym szlakiem, najpierw kolejną wąziutką ścieżką a następnie nieco szerszą dróżką, pomaszerowałem przez gęsty, ośnieżony las, w którym kilkakrotnie niewielkie prześwity pomiędzy drzewami ukazywały panoramę Kotliny Żywieckiej.


Przełęcz Siodło wyglądała wspaniale w zimowej szacie.



Potem, już bez specjalnych widoków, zszedłem do Szczyrku - najpierw kawałeczek pozaszlakową leśną drogą, a następnie zielonym szlakiem. Nie zatrzymywałem się w Szczyrku, tylko od razu skierowałem się na doskonale mi znany niebieski szlak, prowadzący ulicą Wrzosową do Sanktuarium "Na Górce". Tyle razy fotografowałem podczas górskich wycieczek ten piękny kościół, ale jeszcze nigdy w warunkach zimowych - więc wrzucam kolejne zdjęcie tej świątyni:


Podczas wędrówki niebieskim szlakiem przez osiedle Podmagórskie coraz niżej opadające chmury pozwoliły mi na obejrzenie jedynie widoku na Beskidek, na którego stokach wybudowano infrastrukturę narciarską Beskid Sport Arena.


A na zielonym szlaku (tak jak zawsze ostatni odcinek podejścia do schroniska pod Klimczokiem pokonałem po zielonym szlaku, nie niebieskim) zimowe widoki były piękne, ale na pewno nie tak rozległe, jak być powinny:


Otulone mgłami i szronem schronisko pod Klimczokiem:


Mgła zgęstniała tak bardzo, że na szczycie Klimczoka było widać tylko tyle:



Wędrówka w takich zimowych warunkach była przepiękna - co prawda brakowało rozległych panoram, którymi charakteryzuje się Klimczok, ale za to jak nie kochać takiej przeuroczej zimy? Z drugiej strony pokonywanie tej trasy w śniegu wiązało się z podwójnym wysiłkiem, a wspinaczka po stromym stoku Klimczoka prawie mnie wykończyła. Nie miałem już specjalnie ochoty schodzić do Bielska-Białej na piechotę, więc postanowiłem pójść na łatwiznę i zjechać z Szyndzielni kolejką. Brnąc przez śnieżne zaspy, poszedłem przez las na Szyndzielnię, mijając po drodze tylko nielicznych turystów, wśród których znalazło się dwóch szaleńców taszczących z sobą przez śnieg rower! Nie wiem, skąd wpadł im do głowy pomysł zabrania z sobą w góry roweru w warunkach ewidentnie nie nadających się do jazdy nim, ale można im przynajmniej pogratulować poczucia humoru ;) Dotarłem do stacji kolejki na Szyndzielni i jako jedyny pasażer wsiadłem do niej, by zjechać do miasta i czym prędzej udać się na autobus do centrum, gdzie w moim mieszkaniu mogłem ogrzać się i - myślę, że zasłużenie, pomimo hańbiącego czynu zjazdu z Szyndzielni kolejką zamiast zejścia na nogach - porządnie odpocząć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz