poniedziałek, 18 grudnia 2017

12.12 Okolice Koziej Góry po halnym

Trasa: Bystra Skocznia - Przełęcz Sipa - Cygański Las

Tym razem relacja będzie dość smutna... Halny, który w dwóch falach - z niedzieli na poniedziałek i z poniedziałku na wtorek - przeszedł przez Podbeskidzie, okazał się naprawdę niszczycielski. W poniedziałek wieczorem połowa Bielska-Białej była bez prądu (niektórzy moi znajomi odzyskali go dopiero w piątek!), a przez cały wieczór i noc słychać było co chwila pojazdy przejeżdżające na sygnale. Wciąż wiało okropnie gdy wstałem we wtorek o 6 rano, ale gdy wyszedłem do pracy godzinę później panował już spokój. Aż dziwne to się wydawało - tyle czasu wiał ten halny, a potem przeminął tak nagle...

Przynajmniej halny miał jedną zaletę, choć ciężko się nią zachwycać w obliczu jego zniszczeń: wysoką temperaturę. Po ustąpieniu halnego temperatura wciąż pozostała na bardzo wysokim poziomie (grubo ponad 10 stopni!) przez cały wtorkowy dzień. Normalnie wiosna! Pomyślałem sobie, że skoro takie ciepłe dni są w grudniu naprawdę rzadkością, może jednak warto by trochę czasu wykorzystać aktywnie. I podobnie jak w poprzedni wtorek wykorzystałem długą poranną przerwę pomiędzy zajęciami na krótki wypadzik w góry. Rozpocząłem go dokładnie w ten sam sposób co równo tydzień wcześniej, a więc przejazdem autobusem linij 57 o 10:27 spod Hotelu Prezydent do Bystrej. Wysiadłem jednak nieco później niż wtedy, na przedostatnim przystanku (Bystra Skocznia).

Od razu po tym, jak wysiadłem z autobusu, skierowałem się na przyległą ulicę Partyzantów, minąłem kilka domostw, przekroczyłem niewielki potok i już byłem w lesie. Przedłużeniem ulicy Partyzantów jest droga gruntowa, która prowadzi w las, pod górę, i docelowo dociera na Przełęcz Sipą (608 m n.p.n), położoną na żółtym szlaku z Cygańskiego Lasu na Szyndzielnię. Nie mając czasu na więcej, miałem tymże szlakiem zejść do Cygańskiego Lasu. Początkowo podchodziło się z Bystrej na Przełęcz Sipą bardzo wygodnie i przyjemnie. Jednak z biegiem czasu na drodze zaczęło się pojawiać coraz więcej wiatrołomów.



Najgorzej było powyżej Przełęczy Sipej. Poniższe zdjęcie pokazuje widok stamtąd w kierunku Szyndzielni, a więc w przeciwnym do tego, którym miałem udać się dalej. Widać, że o przejście na Przełęcz Kołowrót i Szyndzielnię może nie być łatwo.


Nie było jednak widać żadnych utrudnień w odwrotną stronę, czyli tam gdzie następnie poszedłem, żółtym szlakiem do Cygańskiego Lasu. Początkowo troszeczkę w górę, trawersując Kozią Górę idąc przez nieco jednostajny las taki jak na poniższym zdjęciu, a potem stopniowo w dół.


Gdy schodziłem do Cygańskiego Lasu zaczęły się pojawiać kolejne wiatrołomy. Cała atmosfera w lesie w tym czasie zaczęła jakoś dziwnie wpływać na mój nastrój. To przyjemne, ale jednak ewidentnie nienaturalne ciepło przy jednoczesnym zaciągniętym, posępnym niebie... ta cisza i absolutny brak wiatru, który jeszcze nie tak dawno temu hulał przez tyle godzin... i te piękne, rosłe drzewa powalone niczym zapałki na ziemię... Od tego wszystkiego można było wyczuć niejaką atmosferę grozy, którą spotęgowało wejście do Cygańskiego Lasu na koniec wędrówki.

Las tam "oberwał" zdecydowanie najmocniej. Na prawie wszystkich dróżkach leżały tu i ówdzie powalone drzewa, które trzeba było obejść. Dużo było drzew wyrwanych w całości z korzeniami. Widok był strasznie przygnębiający. Niby można było się spodziewać, że tak ekstremalnie silny halny narobi szkód, ale jednak zderzenie się z tym w rzeczywistości było dość bolesne.




Zaledwie kilka godzin później widziałem w internecie artykuł, który apelował do mieszkańców Bielska-Białej o tymczasowe nie wchodzenie do Cygańskiego Lasu ani do lasu na zboczach Koziej Góry... Może i lepiej że "uprzedziłem" ten artykuł i wybrałem się w góry zanim go opublikowano, bo inaczej pewnie bym tam nie poszedł. Ale z drugiej strony strach pomyśleć, że według artykułu w każdej chwili mogło się tam zawalić jakieś kolejne drzewo osłabione przez wiatr, albo mogła runąć jakaś gałąź... A więc ta moja wyprawa mogła być potencjalnie niebezpieczna, chociaż nie odczuwałem absolutnie żadnego strachu idąc tamtędy. Zresztą nie tylko ja się wybrałem do Cygańskiego Lasu, było sporo innych ludzi na spacerach, zwłaszcza z psami, korzystających pewnie z tego że wiatr się w końcu uspokoił. Oby nic złego się nikomu z nich nie stało. Przynajmniej mi się udało bez problemu dojść do pętli autobusowej w Cygańskim Lesie, lekko ponad godzinę od rozpoczęcia trasy w Bystrej. Oceniam trasę względnie pozytywnie: rozruszałem się, poczułem trochę jakże lubianego przeze mnie ciepłego powietrza... ale z drugiej strony po tych licznych drzewach, które wcześniej tego dnia albo poprzedniego runęły na ziemię, pozostał smutek i żal...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz