poniedziałek, 24 marca 2014

22.03 Gibasów Wierch

Trasa: Okrajnik – Łysina – Ścieszków Groń – Przełęcz Płonna – Kucówki – Gibasowe Siodło – Gibasów Wierch – Przełęcz Kocońska

Zielony szlak na Gibasów Wierch był jedną z nielicznych tras w Beskidzie Małym którą jeszcze nie przeszedłem – aż do minionej soboty. Po tej wycieczce mogę powiedzieć z stuprocentowym przekonaniem że to jedna z najlepszych tras w Beskidzie Małym :) Chyba tylko czerwony szlak z Mikuszowic na Magurkę Wilkowicką może ją przebić.

Miałem nadzieję zebrać na tą wyprawę większą ekipę, lecz ostatecznie tylko Ilona mogła ze mną pojechać. Wyjechaliśmy z Bielska-Białej przed 11 rano w wysokiej temperaturze i „wybuchającej” wiośnie. Niektóre drzewa były już całe okryte pąkami, jak chociażby to pod ratuszem.
 

Z przesiadką w Żywcu dojechaliśmy busem do miejscowości Okrajnik, znajdującej się u podnóża Beskidu Małego na drodze z Żywca do Suchej Beskidzkiej. Stamtąd ruszyliśmy w góry drogą asfaltową. Prowadziła cały czas przez las, więc widoków nie było, lecz trasa i tak mi się podobała gdyż wiodła przez las sosnowy. Mało jest takich lasów na Podbeskidziu, lecz na Pomorzu gdzie się wychowałem jest ich pełno, więc zapach tego lasu od razu przypomniał mi rodzinne strony :) Leśna droga prowadziła docelowo do miejscowości o jakże uroczej nazwie:


Gdy wyszliśmy z lasu do Łysiny, zaczęły się ukazywać pierwsze widoki, trochę niestety zasłaniane przez domy. Podeszliśmy jeszcze kawałek przez wieś pod górę Ścieszków Groń (775 m n.p.m). Tam nie było zabudowań i mogliśmy bez przeszkód podziwiać wspaniałą panoramę. Przed nami Pasmo Pewelskie, a za nim Babia Góra (po lewej) i Pilsko (po prawej).



Widoczność nie była aż tak świetna jak poprzedniego dnia na Magurze, ale i tak zupełnie przyzwoita. Poszliśmy dalej drogą asfaltową pod Ścieszkowym Groniem, podziwiając cały czas wspomnianą wyżej panoramę.



"Królowa Beskidów":


Na wschodnich obrzeżach Łysiny dołączyliśmy do zielonego szlaku, biegnącego z Kocierza na Łamaną Skałę. Przez następne kilka godzin nasza trasa wiodła tym właśnie szlakiem. Jest bardzo malowniczy, biegnąc przez las i raz na jakiś czas wychodząc na polany z których roztaczają się widoki albo na Beskid Żywiecki i Babią Górę, albo na północ na Beskid Mały. Podobno przy tym szlaku jest kilka jaskiń, my jednak żadnych nie zauważyliśmy. Zresztą spotkaliśmy na szlaku dwie panie które wybrały się na ten szlak specjalnie w celu odwiedzenia jaskiń i również nie mogły ich znaleźć...

Najbardziej widokowy odcinek szlaku przebiega przez przełęcz Gibasowe Siodło pomiędzy Małym Gibasowym Groniem a Gibasowym Wierchem. Przed przełęczą odsłania się przed nami widok do przodu na Gibasów Wierch:


Po lewej stronie natomiast mieliśmy Potrójną:



Zrobiliśmy sobie postój na przełęczy, gdzie z rozległej łąki można podziwiać Babią Górę. Jak przyjemnie było się tam chwilę poopalać, mając przed sobą taki widok :)



Zaraz po tym jak ruszyliśmy dalej minęliśmy poniższą tabliczkę w piśmie... hebrajskim? Niesamowicie mnie ciekawi co ten napis robi w tym ustronnym miejscu i co oznacza?


Widok do tyłu na malowniczą przełęcz Gibasowe Siodło.


A tu znów Potrójna:


Dotychczasowa trasa była wyjątkowo łatwa, praktycznie bez znaczniejszych podejść. Dopiero wchodząc na Gibasów Wierch musieliśmy się odrobinę pomęczyć. Ale warto było! Na szczycie Gibasowego Wierchu wycięto dużą część lasu, obecnie rosną tam młode drzewa, lecz są jeszcze za niskie aby zasłaniać widoki. A tych jest tam sporo. Z panoram na Potrójną, jakie oferuje ta trasa, to właśnie ta jest najbardziej rozległa.


Również jest widok na Łamaną Skałę.


Za Gibasowym Wierchem jest skrzyżowanie szlaków, na którym można albo pójść dalej zielonym na Łamaną Skałę, albo niebieskim w dół do Przełęczy Kocońskiej. My wybraliśmy wariant zejścia, które okazało się niezbyt trudne. Trochę na tym odcinku brakowało widoków – jedynie z Polany Przysnopek był odległy widok na Babią Górę. Za to minęliśmy kilka ładnych kapliczek, z których poniższa była szczególnie bogato wystrojona:


Przyszliśmy do Przełęczy Kocońskiej w sam raz na busa do Bielska-Białej. Wycieczka była przednia, jedyne co mogę jej zarzucić to jest to że... za mało się namęczyliśmy ;) Ale trzeba przyznać że łagodność tej trasy jest jej sporą zaletą, gdyż dzięki temu jest łatwo dostępna dla każdego, również dla tych z gorszą kondycją. Gorąco zachęcam czytelników do odbycia takiej wycieczki Okrajnik – Łysina – Gibasów Wierch – Przełęcz Kocońska. Naprawdę warto odwiedzić ten mało znany, a naprawdę piekny kawałek Beskidu Małego.

2 komentarze:

  1. Widać bardzo udana wycieczka. W Łysinie niestety nie byłem i wstyd mi za to ;) Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Beskid Mały to szczególnie bliskie nam góry. Obecnie planujemy jesienną wycieczkę w te okolice. Mamy nadzieję na piękne i kolorowe widoki. Dzięki za relację :) Pozdrawiamy i zapraszamy w wolnej chwili na nasz blog: zmarzeniemwplecaku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń