czwartek, 6 marca 2014

02.03 Przez Magurkę Wilkowicką do Ciachomanii :)

Trasa: Mikuszowice Stalownik – Rogacz – Magurka Wilkowicka – Rogacz – Przełęcz Łysa – Łysa Góra – Straconka

Po sobotniej wyprawie dalej od Bielska-Białej niedzielna wycieczka była bardziej lokalna, lecz równie udana :) Tym razem towarzyszyła mi Ilona. Po raz kolejny wybrałem się na Magurkę Wilkowicką moim ulubionym szlakiem czerwonym z Stalownika w Mikuszowicach, natomiast w drodze powrotnej przeszliśmy po raz pierwszy szlakiem żółtym pomiędzy Rogaczem a Przełęczą Łysą. Po tym całym wysiłku mogliśmy na zakończenie wędrówki z czystym sumieniem poddać się hedonistycznym impulsom w lokalu Ciachomania w Straconce :)

Dla Ilony była to pierwsza wędrówka czerwonym szlakiem z Mikuszowic, więc cieszyłem się że mogłem „wtajemniczyć” ją w jego piękno. Po wdrapaniu się na polanę przy Chatce Studenckiej na Rogaczu nastąpiła tam obowiązkowa sesja zdjęciowa. Przy czym zauważyłem, że przy czterech poprzednich odwiedzinach w to miejsce (11 i 13 października, 15 grudnia i 8 lutego) nigdy nie było tam tak dobrej widoczności jak właśnie w minioną niedzielę. Nie tylko Klimczok i Skrzyczne były bardzo wyraźne, ale również widać było szczegółowo zabudowania w Kotlinie Żywieckiej, co przy poprzednich wizytach nie było możliwe.



Na Rogaczu kolejna sesja zdjęciowa, z widokami na pasmo Klimczoka:


Przed szczytem Magurki Wilkowickiej zrobiliśmy małą pętelkę. Przy sklepie spożywczym pod Magurką zeszliśmy kilkaset metrów szlakiem niebieskim w stronę Przegibka, a następnie skręciliśmy w szlak czerwony i wspięliśmy się nim na szczyt Magurki. Dzięki temu mieliśmy okazję oglądać z podejścia szlakiem czerwonym piękny widok na Bukowski Groń i Żar:


Na Magurce spotkała nas niespodzianka: przy tak świetnej tego dnia widoczności było stamtąd widać nie tylko tradycyjną panoramę Skrzycznego z Beskidem Żywieckim w tle, ale także daleko na południe jakieś oblepione śniegiem pasmo górskie. Na pewno nie Tatry – szczyty były za mało ostre. Chyba musiała to być Fatra na Słowacji. Po czterech wizytach na Magurce Wilkowickiej myślałem że to miejsce mnie już niczym nie zaskoczy... a jednak ;)

W schronisku zatrzymaliśmy się aby zjeść co nieco. Gorąco polecam nowość tamtejszego menu – kanapkę z śledzikiem ;) Następnie wróciliśmy tą samą trasą na Rogacz. Na szlaku tłumy ludzi – ale nic w tym dziwnego, skoro tego dnia było tak słonecznie i do tego wręcz upalnie jak na tą porę roku. Słońce tak grzało że większość turystów szła w krótkim rękawku – na początku marca! O porze roku, kiedy normalnie leżałoby w górach pełno śniegu!

Na Rogaczu rozpoczęło się „przecieranie” nieznanego mi wcześniej szlaku – żółtego na Przełęcz Łysą. Okazał się sympatyczny i widokowy – zwłaszcza z piękną panoramą Bielska-Białej – lecz również wycisnął z nas poty na zejściu do Przełęczy Łysej. W tym miejscu trasa jest bardzo stroma i trzeba przy zejściu naprawdę uważać. Od Przełęczy Łysej było już łatwiej. Przeszliśmy do Bielska-Białej po stokach Łysej Góry szlakiem czerwonym, którym szedłem podczas mojej drugiej wyprawy w góry (patrz opis trasy z 22 września). Wreszcie zeszliśmy z gór na rozległe łąki znajdujące się na wschodnich obrzeżach Bielska-Białej. Na drzewach w tej okolicy dosłownie eksplodowała wiosna!


Ostatni etap naszej wędrówki to przejście przez łąkę do Straconki. Weszliśmy w obszar zabudowany na ulicy Wilczej i przeszliśmy pod obwodnicą Bielska-Białej na ulicę Górską. Tam czekał na nas główny punkt programu :) Czyli obżarstwo na potęgę :) Oprócz zjedzenia ciasta na miejscu wzięliśmy je również na wynos. Poniższe zdjęcie ma na celu wzbudzenie apetytu czytelników:


I tym słodkim akcentem kończę opis wycieczki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz