poniedziałek, 31 sierpnia 2020

29.08 Ze Zdziaru do Łapsz Niżnych

Trasa: Zdziarska Przełęcz - Strednica - Ptasiowska Rówienka - Mąkowa Dolina - Zdziar - Magurka - Osturna - Łapszanka - Łapsze Niżne

W sobotę, mimo zmęczenia po megadługiej piątkowej wyprawie, chciałem ponownie skorzystać maksymalnie z okazji do wędrowania po słowackich i polskich górach. Musiałem jednak być trochę ostrożny z wyborem trasy, bo na popołudnie zapowiadano burze. Tak więc zamiast wybierać się wysoko w Tatry zaplanowałem trasę dość długą, ale niżej położoną, po obrzeżach Tatr oraz Magurze Spiskiej, która powinna być znacznie bezpieczniejsza w razie załamania pogody. Jak się okazało, ta przezorność była niepotrzebna, bo burze nadeszły dopiero późnym wieczorem.

Wyjechałem z Popradu pierwszym porannym autobusem o 5:40, a godzinę później wysiadłem na przystanku Zdiar Prislop, koło Zdziarskiej Przełęczy. Krótki spacer asfaltową drogą doprowadził mnie do zielonego szlaku Osturna-Strednica. Już podczas wędrówki asfaltem pojawiło się kilka pięknych panoram na Tatry Bielskie, ale najlepszy widok był z zielonego szlaku, gdy zacząłem schodzić do Strednicy. Podziwiałem ten widok przedtem podczas wycieczki z 17.08.2018, ale wtedy chmury trochę przysłoniły szczyty Tatr Bielskich. Tym razem mogłem oglądać je bez żadnych ograniczeń.

Mimo że ten obszar znajduje się na niewielkiej jak na Tatry wysokości, ledwo powyżej 1000 m n.p.m., uważam że panorama z niego jest jedną z najlepszych. Towarzyszyła mi przez dość długi czas, gdy schodziłem zielonym szlakiem do Strednicy oraz dalej do Ptasiowskiej Rówienki. Następnie skręciłem na czerwony szlak przez Mąkową Dolinę do centrum Zdziaru, który prowadzi głównie lasem, ale także na tym odcinku są częste prześwity z widokami na Tatry Bielskie, jak chociażby poniższy, do którego również załapał się klimatyczny domek:

Z centrum Zdziaru miałem kontynuować wędrówkę czerwonym szlakiem na Magurkę. Na chwilę totalnie straciłem orientację, ponieważ na krótkim odcinku po przekroczeniu głównej szosy szlak przecina jakiś plac budowy. Jest w tym miejscu fatalnie oznakowany i nie miałem pojęcia, jak ten plac budowy obejść. Błądząc na chybił trafił jakoś go ominąłem, a dalej na szczęście nie było już żadnych problemów z oznakowaniem szlaku. Pierwsza połowa podejścia na Magurkę prowadzi przez łąki, druga lasem. Na tej pierwszej części zaserwowano mi kolejną porcję fantastycznych widoków z Tatrami Bielskimi w roli głównej.

Za każdym razem gdy odwracałem głowę do tyłu miałem za sobą ten przecudowny widok. Musiałem się z nim pożegnać dopiero gdy wszedłem do lasu.

Po niecałej godzinie od opuszczenia Zdziaru dotarłem na Magurkę (1196 m n.p.m.). Następnie w planach miałem zejście do Osturni żółtym szlakiem. Absolutnie nigdzie w internecie nie byłem w stanie znaleźć żadnej relacji z niego - chyba jest niezbyt popularny. No to muszę Wam powiedzieć, że to wielka szkoda, ponieważ mi naprawdę się spodobał. Zwłaszcza ciekawe jest kilka pierwszych kilometrów za Magurką, kiedy szlak prowadzi po grzbiecie górskim, który niegdyś był zalesiony, ale las został w większości wycięty. Widok wykarczowanych pni jest trochę smutny, ale las się prędko odradza, a widoki dookoła są piękne i rozległe: zarówno w stronę słowackich Tatr, jak i polskich Pienin oraz Gorców.



Zejście do Osturni jest trochę mniej ciekawe, bo gęsto zalesione i pozbawione ciekawszych widoków, ale ten odcinek też mi się podobał, bo las był tak dziki i daleki od cywilizacji. Ścieżka miejscami była trochę zarośnięta, ale szlak był w miarę dobrze oznakowany i nie zgubiłem go. Wreszcie wyszedłem z lasu i zobaczyłem przed sobą pierwsze zabudowania Osturni.


Kwitnąca jarzębina: znak, że (choć aura tego dnia była upalna, duszna i typowa dla lata) jednak jesień nadchodzi...


Na krótko przed Osturną szlak sprowadził mnie na małą asfaltową dróżkę, a następnie skręciłem w lewo na główną drogę prowadzącą do centrum wsi, która była prawie bez ruchu w tym terminie (sobota była świętem narodowym na Słowacji). Przez kolejne pół godziny szedłem przez Osturnię. Podczas wcześniej wspomnianej wycieczki w sierpniu 2018 przeszedłem dość szybko przez jej obrzeża, ale tym razem miałem przejść przez jej środek na nieco większym luzie, dzięki czemu mogłem bliżej się jej przyjrzeć. Naprawdę ma klimat ta miejscowość. Położona totalnie na końcu świata, większość jej zabudowań to tradycyjne drewniane domki. Przed niektórymi z nich siedziały typowe "babuszki" i opalały się. Często domki otaczały piękne, bujnie ukwiecone ogrody. Poniżej zdjęcie typowego osturniańskiego domu:


Cerkiew greckokatolicka w Osturni:


Intrygująca rzeźba:


Od Osturni kontynuowałem wędrówkę żółtym szlakiem po asfaltowej drodze, która przekracza granicę z Polską i doprowadza do Łapszanki. Ten odcinek już znałem z wycieczki sprzed dwóch lat. W tamtej relacji komentowałem opłakany stan asfaltu na tej drodze, ale na szczęście w międzyczasie musiał zostać wyremontowany, bo teraz jest o niebo lepszy. Widoki dookoła były rozległe i malownicze.




Łapszanka, podobnie jak Osturna, jest położona trochę na końcu świata, ale odnoszę wrażenie że staje się coraz popularniejsza wśród turystów ze względu na absolutnie hitową panoramę Tatr z tej miejscowości. Zobaczcie sami!



Cały czas trzymając się żółtego szlaku, obrałem kierunek na Łapsze Niżne, gdzie miałem zakończyć moją wędrówkę. Ta ostatnia część mojej trasy zajęła mi lekko ponad dwie godziny. Pierwszy odcinek za Łapszanką prowadził przez łąki i obfitował w sielankowe pejzaże.





Potem czekał mnie bardzo długi odcinek przez las, podczas którego szlak stopniowo tracił na wysokości. A ostatni odcinek przed Łapszami Niżnymi to znów wędrówka wśród łąk. Dochodząc do skraju Pienin, miałem przed sobą rozległe widoki na to pasmo górskie, w którym szczególnie wyróżniał się skalny masyw Trzech Koron.




Fotorelację z wędrówki kończę zdjęciem kapliczki w Łapszach Niżnych:


Ale to wcale nie był koniec atrakcji na ten dzień, bo potem jeszcze pojechałem nad zaporę w Niedzicy, by nacieszyć się widokami na Jezioro Sromowce po jednej stronie oraz Jezioro Czorsztyńskie i niedzicki zamek po drugiej. Cudowne zakończenie dnia!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz