środa, 26 sierpnia 2020

05.08 Lubogoszcz

Trasa: Kasina Wielka - Lubogoszcz - Kozia Broda - Lubogoszcz Zachodni - Mszana Dolna

Relacja z ostatniego dnia mojego pobytu w Beskidach będzie niestety uboga w zdjęcia, bo przez prawie cały dzień nad górami wisiało takie "mleko", że ciężko było znaleźć cokolwiek do fotografowania. Oprócz tego padał deszcz, niezbyt intensywnie ale ciągle. Naprawdę parszywa pogoda. W takich warunkach marzyłem tylko o tym, aby jak najszybciej przejść ten odcinek i ukończyć Mały Szlak Beskidzki (jak wspomniałem w poprzedniej relacji, odcinek za Mszaną Dolną miałem już zaliczony, więc dojście do Mszany Dolnej równało dla mnie się z ukończeniem tego szlaku). Przez większą część trasy fotografowałem jedynie motywy religijne:




Po wyjściu z lasu przed Mszaną Dolną chmury podniosły się na tyle, że mogłem oglądać chociaż jakieś ograniczone panoramy:



Wydawało mi się, że już jest po wszystkich trudnościach (niektóre odcinki na Lubogoszczu były troszkę strome) i że czeka mnie tylko łagodne zejście przez łąki do Mszany Dolnej. Nic z tych rzeczy - ktokolwiek projektował przebieg tego szlaku chyba był sadystą, bo zamiast poprowadzić go łąkami wytyczył trasę przez stromy, kamienisty wąwóz, przez który po deszczu szło się dość ciężko. Oprócz tego szlak jest na tym odcinku tragicznie oznakowany. Masakra po prostu. Nie mogłem się doczekać osiągnięcia Mszany Dolnej. Wreszcie udało się.


Kończę relację zdjęciem zabytkowego kościoła p.w. św. Michała Archanioła w Mszanej Dolnej. A samą trasę zakończyłem przy drugim kościele, p.w. Bożego Miłosierdzia - tym samym, którego zdjęcia rozpoczyna moją relację z wejścia na Luboń Wielki 29 czerwca. To właśnie w tym miejscu ukończyłem ostatni brakujący odcinek Małego Szlaku Beskidzkiego. Po tym osiągnięciu mogłem pojechać do Rabki-Zdrój na zasłużony duży obiad, a potem wrócić wygodnym pociągiem Intercity do Bielska-Białej. 


Cóż, skoro Mały Szlak Beskidzki mam już ukończony, to może teraz porać zabrać się za Główny? Za wyjątkiem jednego krótkiego odcinku w Babiogórskim Parku Narodowym mam już zaliczoną całą trasę z Ustronia do Jordanowa, a także odcinek z Rabki-Zdrój na Turbacz. Myślę że przy najbliższej okazji uzupełnię te brakujące odcinki pod Babią Górą oraz pomiędzy Jordanowem i Rabką-Zdrój, a potem... jeśli zdrowie pozwoli to może rzeczywiście w 2021 spróbuję moich sił na całej reszcie Głównego Szlaku Beskidzkiego, od Gorców aż po Bieszczady? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz