środa, 26 sierpnia 2020

04.08 Kudłacze i Lubomir

Trasa: Myślenice - Uklejna - Śliwnik - Przełęcz Granice - Kudłacze - Łysina - Trzy Kopce - Lubomir - Przełęcz Jaworzyce - Wierzbanowska Góra - Dzielec - Kasina Wielka

Wtorek i środa były ostatnimi dniami, które przeznaczyłem na górskie wędrówki. Miałem wtedy wybrać się na Małą Fatrę na Słowacji, ale akurat jak na złość na te dwa dni pogoda miała tam się totalnie załamać. Inaczej wyglądała sprawa w Małopolsce, gdzie przynajmniej wtorek zapowiadał się jeszcze całkiem ładnie. Dlatego na dzień przed terminem zmieniłem plany i zamiast jechać na Słowację postanowiłem dokończyć Mały Szlak Beskidzki. Podczas lat mieszkania w Bielsku-Białej udało mi się "na raty" przejść jego odcinki aż do Zembrzyc, podczas pobytu w górach na przełomie czerwca i lipca przeszedłem odcinki z Zembrzyc do Myślenic oraz Mszany Dolnej na Luboń Wielki, pozostał więc tylko odcinek z Myślenic do Mszany Dolnej, który idealnie nadawał się na te dwa dni. Zarezerwowałem nocleg na trasie w Kasinie Wielkiej - tak więc we wtorek, podczas ładniejszej pogody, mogłem przejść dłuższy odcinek z Myślenic przez Lubomir.

We wtorek rano lało jak z cebra, gdy wyjeżdżałem z Bielska-Białej. Ale w Małopolsce rzeczywiście nie padało, choć było trochę pochmurno. Ruszyłem dziarsko w drogę z Myślenic, mijając okazały budynek tamtejszego sądu rejonowego.


Przeszedłem mostem przez rzekę Rabę, by potem zagłębić się w góry.


Uczciwie przyznam, że pierwsze parę godzin marszu było trochę nudnych. Dość ostro do góry, ciągle las i las, zero widoków... Chmury zeszły bardzo nisko i chwilami szedłem w totalnym "mleku". Ale przy takiej pogodzie góry też mają w sobie wspaniałą atmosferę, a do tego odczuwam że w takie mgliste, "mistyczne" dni kapliczki i krzyże, których jest sporo w górach, szczególnie zwracają moją uwagę i skłaniają mnie do refleksji oraz modlitwy.







Pierwsze ciekawsze widoki pojawiły się na Przełęczy Granice.



Pogoda poprawiła się znacznie, gdy zbliżałem się do schroniska na Kudłaczach.


Minąłem domek z takim oto napisem na płocie - nie pytajcie mnie czemu...


Schronisko na Kudłaczach okazało się bardzo przyjemne i klimatyczne. Z przyjemnością zjadłem tam na obiad "kiszkę po pcimsku".




Za Kudłaczami znów czekał mnie dłuższy leśny odcinek, bez widoków, aż do Lubomira (904 m n.p.m), najwyższego punktu na mojej trasie. Na jego szczycie znajduje się obserwatorium astronomiczne, które można zwiedzać w grupach po uprzednim zarezerwowaniu.



O ile do tej pory szedłem zupełnie sam, o tyle na zejściu z Lubomira do Przełęczy Jaworzyce pojawiło się zaskakująco dużo turystów. Może dlatego, że na przełęcz da się wjechać samochodem, a także dlatego, że ten odcinek jest miejscami bardzo widokowy. Naprawdę mi się spodobał.



Jedna z dłuższych chwil ze słońcem:


Kolejny przydrożny krzyż:


Kolejny odcinek szlaku, przez Wierzbanowską Górę, znów był bardziej zalesiony. Robiło się coraz pochmurniej i coraz mroczniej. Mimo że to zachodu słońca pozostało jeszcze parę godzin, w lesie było naprawdę ciemno. Przechodziłem lekki kryzys na tym odcinku, zwłaszcza podczas podejścia na Dzielec (649 m n.p.m), ostatni szczyt przed Kasiną Wielką. Niby taka niewielka wysokość tej górki, a jednak podejście na nią jest ostre i dłuży się okropnie. Coraz bardziej opadałem z sił, atmosfera w lesie wzbudzała coraz większą grozę (drzewa były gęste i ciemne, a do tego minąłem opuszczoną chatę która wcale nie wyglądała zachęcająco), a oprócz tego zrobiło się tak pochmurno że zacząłem przeczuwać nadchodzącą burzę. Z ulgą wyszedłem z lasu by zastać widok obrzeży Kasiny Wielkiej przed sobą.


Czekało mnie jeszcze mniej więcej 20 minut dreptania przez wieś, która prezentowała się bardzo sympatycznie.


Pierwsze grzmoty burzy rozlegały się od południa, gdy tuż przed 20:00 doczłapałem się do mojej kwatery niedaleko stacji kolejowej. W samą porę! Choć burza i tak okazała się słaba, więc nawet jakby zastała mnie w trasie to nic wielkiego by się nie stało. Na tą noc miałem wynajęty bardzo ładny pokoik o naprawdę wysokim standardzie, a jednocześnie za niską cenę. Idealne miejsce na nocleg po tak długim dniu! Postanowiłem wyspać się solidnie, bo nazajutrz pogoda zapowiadała się paskudnie, więc wiedziałem że muszę nabrać sił na ten ostatni etap Małego Szlaku Beskidzkiego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz