sobota, 31 marca 2018

26.03 Nosal

Trasa: Jaszczurówka - Nosal - Kuźnice

Drugi tydzień roboczy z rzędu rozpocząłem w najlepszy sposób z możliwych, czyli spacerem w Tatrach :) Oczywiście podobnie jak w poniedziałek 19 marca miałem czas zrobić tylko bardzo krótką trasę, jednak była ona prawdziwą przyjemnością i dała świetny bodziec na czekający mnie dzień w pracy. A do tego tym razem poniedziałek rozpoczął się lepszą pogodą niż tydzień temu, wręcz bezchmurną, co sprawiło że z wczesno-porannej trasy w górach wyniosłem jeszcze wspanialsze doznania. Dodając do tego świetne warunki do wędrowania (bardzo zaskakujący, niemal całkowity brak śniegu!) oraz szczególną wartość sentymentalną szczytu, na którego zdobywanie ruszyłem (Nosal, czyli jeden z pierwszych odwiedzonych przeze mnie tatrzańskich szczytów, podczas wyjątkowo pięknej wycieczki dnia 14.06.2014) mam przepis na idealny poniedziałkowy poranek :) Czemu nie mogę każdego poniedziałku rozpocząć w taki sposób...

Czasu miałem tym razem naprawdę niewiele, ponieważ po zmianie czasu słońce wstawało prawie godzinę później, niż w poprzedni poniedziałek (19 marca wschód słońca około 5:45, 26 marca po 6:30) a tymczasem godzina odjazdu mojego autobusu z Zakopanego ta sama (8:00). Stąd też musiałem wybrać sobie trasę najbliższą Zakopanego z możliwych, no i padło na Nosal. To praktycznie jedyny punkt do którego mógłbym dojść i wrócić w tak krótkim czasie po świcie. Właśnie to jest w Nosalu szczególnie wspaniałe, że nie dość iż posiada wybitne walory widokowe, to jeszcze znajduje się tak bliziutko Zakopanego.

Rozpocząłem nieco nietypowo, bo na przystanku autobusowym Jaszczurówka-Bory, do którego dojechałem wkrótce po 6:00 autobusem miejskim linii nr 11. Stamtąd ścieżka pozaszlakowa wyprowadza na północne stoki Nosala, gdzie idąc skrajem lasu można dojść do zielonego szlaku prowadzącego na Nosal. Szedłem tą ścieżką po raz pierwszy i w związku z tym miałem lekkie obawy - po pierwsze czy będzie przedeptana i widoczna w śniegu, a po drugie czy w ogóle jest legalna skoro przecina Nosalowy kompleks narciarski. Jak się jednak okazało, ani z jednym ani z drugim nie było problemów - na ścieżce były wyraźnie widoczne ślady, idąc za którymi mogłem bez obaw przeciąć kolejne stoki narciarskie. Widać z nich było budzące się do życia Zakopane, z ładnym budynkiem klasztoru Urszulanek po prawej stronie.


Wchodząc na zielony szlak doznałem szoku, że prawie w ogóle nie było na nim śniegu. Jakże to było możliwe, że podczas gdy Tatry praktycznie w całości przykrywał śnieg, to akurat na tym szlaku został prawie całkowicie wytopiony? Mogę tylko spekulować, że to mogło mieć związek z stroną, na którą wystawiony był tenże stok Nosala (tzn. zachodnią) albo z gęstością rosnących przy szlaku drzew (tzn. bardzo dużą), które mogły zadziałać niczym swoisty parasol chroniący ziemię przed śniegiem. Przypomniałem sobie, że poprzedniego dnia nawet przy tak olbrzymiej porywie śnieżnej leżącej w okolicach Hali Gąsienicowej to jednak stoki Boczania, również wystawione w kierunku zachodnim, tak samo jak Nosal  pobyły prawie wolne od śniegu. Może jednak więc sporo zależy od tego, w jakim kierunku wystawiony jest na działanie promieni słonecznych stok danej góry.

W przypadku Nosala śnieg ostał się jedynie w pojedynczych płatach bądź w postaci kilku oblodzonych punktów na szlaku. Poza tym szło się prawie tak samo jak latem! I dzięki takim znakomitym warunkom udało mi się dość szybko zdobyć Nosal i następnie z niego zejść. Ludzi na szlaku o takiej porze w poniedziałek oczywiście nie było wcale. A widoki z skałek na Nosalu były rzecz jasna zachwycające.



Po drugiej stronie również ładna panorama Zakopanego i Podhala z wyróżniającym się pasmem Gubałówki:


Wróciłem w dół tą samą trasą, a następnie mijając tamę na Bystrej dotarłem do ulicy Przewodników Tatrzańskich, którą doszedłem do Kuźnic, zatrzymując się na chwilę po drodze przy dwóch pomnikach ku czci poległych bohaterów:



Nawet poza sezonem w poniedziałek busów do i z Kuźnic wciąż jest sporo. Oczekiwanie na busa do centrum Zakopanego zajęło mi tylko kilka minut. Dzięki temu przy dworcu w Zakopanem zdążyłem bezproblemowo na autobus PKS Kłodzko do Kudowy-Zdroju, którym miałem pojechać do Suchej Beskidzkiej a następnie z przesiadką tam pojechać busikiem do Bielska-Białej. I rzeczywiście drogę powrotną odbyłem w ten sposób, bez jakichkolwiek komplikacji. Dojechawszy do mieszkania wkrótce po 11:30, wracałem myślami do tego poranku i aż ciężko było uwierzyć, że zaledwie kilka godzin wcześniej zdobywałem Nosal... Lecz ten widok z Nosala na główną grań Tatr tuż po wschodzie słońca, który miałem wciąż przed oczami oraz na zdjęciach, przypominał mi, że to wydarzyło się naprawdę :)

1 komentarz:

  1. Narty w tym miejscu zawsze miło wspominam:) Na takich wycieczkach bagazniki, boksy od http://www.amos.auto.pl to świetna sprawa.

    OdpowiedzUsuń