sobota, 31 marca 2018

23.03 Wokół Łysej Góry

Trasa: Mikuszowice Stalownik - Chatka Pod Rogaczem - Przełęcz Łysa - Mikuszowice Dom Ludowy

Po dwóch dniach przerwy od gór (musiałem mimo wszystko trochę odpocząć od nich i zająć się w większym stopniu sprawami zawodowymi), od piątku ponownie ruszyłem ostro z górską ofensywą :) Podobnie jak w poprzedni piątek zrobiłem trasę dość krótką, w pobliżu Bielska-Białej, wyruszając bladym świtem. I podobnie jak wtedy trafiłem akurat na najlepszą pogodowo część dnia: w poprzedni piątek te parę godzin po świcie było dość ładnych, a potem przez resztę dnia lał deszcz, podczas gdy w miniony piątek te pierwsze godziny światła dziennego były bardzo słoneczne, a zaraz po moim zejściu z gór zachmurzyło się na resztę dnia. Czyli jednym słowem: kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje :)

Trasę zrobiłem trochę podobną do tej z 5 lutego, tzn. rozpocząłem podejściem czerwonym szlakiem z pętli MZK Mikuszowice Stalownik do polany przy chatce studenckiej pod Rogaczem, a następnie zejście z powrotem do Mikuszowic inną trasą. Z tym że o ile wówczas zszedłem stroną południową, tym razem wybrałem zejście stroną północną, przez Przełęcz Łysą. Przeszedłem przez tą przełęcz po raz pierwszy od czterech lat i to był powrót bardzo sentymentalny, ponieważ to właśnie ta przełęcz była głównym punktem programu podczas moich dwóch pierwszych beskidzkich wycieczek, 20 i 22 września 2013 roku. Ileż od tego czasu przeżyłem w górach...

Dojechałem autobusem linii nr 2 na pętlę koło Stalownika o 5:20, jeszcze przed wschodem słońca, więc choć było na tyle jasno, że nie potrzebowałem iść z czołówką, to jednak wciąż było zbyt ciemno, aby robić jakiekolwiek zdjęcia. Natomiast gdy około 6:00 doszedłem do punktu widokowego przy chatce studenckiej dzień już wstawał nad Skrzycznem i Klimczokiem:


Poranek był prześliczny, jednak widać było, że z północnego zachodu, za Klimczokiem, już zaczynają zbierać się chmury.


Jak wspominałem już nieraz na łamach tego bloga, schemat szlaków w okolicy chatki studenckiej wygląda w ten sposób, że idąc czerwonym szlakiem od Mikuszowic w lesie poniżej chatki dołącza się do czarnego szlaku z Wilkowic, po czym szlaki znów się rozchodzą - czarny przez widokową polanę obok chatki, a czerwony nudną leśną drogą bez widoków, poniżej polany - by potem kilkaset metrów za polaną znów się połączyć i podążać dalej razem na Magurkę Wilkowicką. Powyższe zdjęcia zrobiłem z czarnego szlaku, którym poszedłem dalej aż do punktu ponownego połączenia z czerwonym szlakiem, a potem wróciłem czerwonym szlakiem do punktu połączenia szlaków z Mikuszowic i Wilkowic, robiąc w ten sposób małą pętelkę (dokładnie tak samo jak podczas wycieczki 5 lutego). Od tego punktu rozpoczęło się jednak "przecieranie" nieznanej trasy: skręciłem na bardzo szeroką leśną drogę, którą można nazwać wręcz autostradą. Trawersując zachodnie stoki Rogacza, sprowadza ona bardzo łagodnie na Przełęcz Łysą. Jest to odcinek bez szczególnych walorów widokowych (choć w prześwitach pomiędzy drzewami jakieś tam widoki na pasmo Klimczoka są), ale najlepsze w nim jest to że pozwala on szybko i bezproblemowo przejść "na skróty" z jednego szlaku do drugiego. Już po upływie trzydziestu minut miałem przed sobą Przełęcz Łysą:


Doszedłszy na przełęcz, z pewnym rozczuleniem popatrzyłem na panoramę Gaików i Hrobaczej Łąki, którą dobrze pamiętałem z tych dni, kiedy stawiałem pierwsze kroki w Beskidach.


Z drugiej strony przełęczy też jest bardzo ładny widok, na Klimczok i jego okolice, choć żeby go uchwycić na zdjęciu trzeba wsunąć aparat pomiędzy szpary w płocie otaczającym duży dom, który wybudowano na samej przełęczy.


W dalszą drogę udałem się czerwonym szlakiem, mijającym od północny Łysą Górę i sprowadzającym do samej Bielska-Białej. Trochę się zmieniło na tym szlaku odkąd ostatnim razem szedłem nim cztery lata temu. Już kilka minut za Przełęczą Łysą wycięto pokaźny obszar drzew na rzecz pola uprawnego, dzięki czemu szlak zyskał dodatkowy punkt widokowy na Klimczok i Skrzyczne.


Potem już specjalnych widoków na mojej trasie nie było. Przeszedłem czerwonym szlakiem przez las do obrzeży Bielska-Białej na pograniczu Mikuszowic i Straconki, skąd ulicą Rolną w kilkanaście minut zszedłem do przystanku autobusowego Mikuszowice Dom Ludowy na ulicy Żywieckiej. Tym samym prawie zrobiłem pętlę wokół Łysej Góry, kończąc trasę w odległości zaledwie dwóch przystanków autobusowych od punktu w którym ją rozpocząłem. Szybko wróciłem autobusem do domu, a reszta dnia to była już tylko praca, praca i jeszcze raz praca... Lecz o ile pozytywniej podchodziłem do obowiązków po przywitaniu dnia w górach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz