piątek, 16 lutego 2018

12.02 Czupel

Trasa: Osiedle Lipnickie - Czupel - Straconka

Po niedzielnej wyrypie, ostatnie przedpołudnie ferii zimowych wykorzystałem na kolejne wyjście w góry, lecz tym razem symboliczne. Ale zaraz, pomyślicie, jak to symboliczne? Przecież byłeś na Czuplu, najwyższym szczycie Beskidu Małego? Otóż wcale nie! :P Byłem na jednym z wielu szczytów o tej nazwie w Beskidach, ale bynajmniej nie tym najwyższym, Tym razem byłem na Czuplu tuż koło Bielska-Białej, też co prawda w Beskidzie Małym, ale w bezpośrednim sąsiedztwie miasta, o wysokości 654 m n.p.m. Idealna górka żeby się na godzinkę rozruszać i przewietrzyć przed pracą :)

Może nawet i bym zaplanował odrobinę ambitniejszą trasę na to poniedziałkowe przedpołudnie, gdybym wiedział że w tym trzecim kolejnym dniu w górach pogoda będzie akurat najlepsza, ładniejsza od sobotniej i niedzielnej. To znaczy, specjalnie ładna nie była, wciąż na niebie dominowało pełne zachmurzenie, ale przynajmniej chmury były wyżej niż w poprzednich dniach i dzięki temu widoczność była nieporównywalnie lepsza. A miało przecież być według prognoz dokładnie na odwrót... Cóż, nie mam o to wielkich żalów bo trasa, choć krótka, była i tak bardzo fajna, a przynajmniej dzięki lepszej niż przewidywano widoczności mogłem bardziej się nacieszyć panoramami z niej.

Rozpocząłem na pograniczu Osiedla Lipnickiego i Straconki, na przystanku linii nr 35 (totalnie zagmatwanej i z trasą ciężką do ogarnięcia - nie polecam jej) blisko skrzyżowania ulic: Brzóski i Waszkowskiego. Stąd dojście na Czupel jest naprawdę proste. Skręca się na ślepą uliczkę, będącej formalnie częścią ul. Brzóski, która w kilka minut doprowadza, wspinając się dość stromo, do skraju lasu. Odwracając się, można ujrzeć przed sobą widok na całe miasto poniżej.



Potem wszedłem do lasu słabo przetartą, ale jednak widoczną ścieżką, która po kolejnych kilku minutach doprowadziła mnie do drogi gruntowej, prawdopodobnie wykorzystywanej przez leśników do zwozu drewna. Tą drogą poszedłem na prawo i, stopniowo nabierając wysokości, kierowałem się w stronę Czupla, przy okazji oglądając po lewej stronie widok na kolejny szczyt w paśmie Beskidu Małego - Gaiki.


Idąc wyżej miałem widok na obszary równinne na północ od Bielska-Białej:


Po zaledwie 45 minutach dotarłem na Czupel, przez szczyt którego przebiega czerwony szlak, należący do Małego Szlaku Beskidzkiego. Skierowałem się w prawo i w dół do Straconki, w tym samym kierunku  co podczas dwóch jesiennych wypraw tą trasą dobrych kilka lat temu (04.10.2013 i 07.10.2014). Podczas tamtych dwóch wypraw na drzewach królowały jesienne barwy i świeciło słońce, podczas gdy tym razem było pochmurno a trzeba były odarte z liści. Jednak jedna rzecz przynajmniej wyszła dzięki takim warunkom na plus: przy ogołoconych z liści drzewach było dużo lepiej widać okoliczne góry, które poprzednio prawie w ogóle nie było widać przy gęstości zalesienia obszaru, którym przebiegał szlak. Do najbardziej widocznych z tego odcinka szlaku należała Łysa Góra.


Na sam koniec przed Straconką zboczyłem odrobinkę z szlaku i zamiast wraz z szlakiem skręcić na prawo na ostatnie zejście do tej urokliwej dzielnicy Bielska-Białej, poszedłem na wprost nieoznakowaną ścieżką, która wkrótce doprowadziła mnie do ulicy Kamiennej. Stamtąd był naprawdę tylko rzut beretem wzdłuż ulicy Górskiej do centrum Straconki, skąd mogłem złapać autobus nr 11 do domu. I to w zasadzie tyle o tej zimowej trasie - króciutkiej, lecz jakże łatwej do pokonania bez tracenia czasu na dłuższe dojazdy. Życzyłbym sobie w dni powszednie przed pracą więcej takich krótkich lecz "odświeżających" wypraw :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz