czwartek, 9 maja 2019

07.05 Pętla z Żabnicy

Trasa: Żabnica - Tworzówka - Żabnica

Wtorkowa wycieczka kolejny dzień z rzędu należała do mega krótkich. Wyruszyłem na szlak o 6:45, a równo godzinę później już zakończyłem trasę. Ale za to jak było pięknie! Wtorkowy poranek przyniósł nareszcie poprawę pogody i więcej słońca. A w takich warunkach śnieg na szczytach Beskidów, do którego poprzedniego dnia miałem tak negatywne nastawienie, nagle zdawał się znacznie piękniejszy. I naprawdę spodobał mi się niezwykły kontrast pomiędzy zimą i zaawansowaną wiosną, jakiego byłem tego poranka świadkiem.

Niecałe dwa tygodnie temu opisywałem, jak firma Thermo-Car zaszła mi za skórę gdy ostatni bus z Złatnej do Żywca w ogóle nie przyjechał i musiałem ratować się łapaniem taksówki oraz noclegiem w Rajczy. We wtorek znów ta firma wyszła na mało profesjonalną. Według rozkładu bus do Żabnicy miał odjechać z Żywca o 6:20, tymczasem pojawił się na żywieckim dworcu autobusowym już o 6:13. Akurat robiłem zakupy w kiosku po przeciwnej stronie ulicy, gdy zauważyłem nadjeżdżającego busa i musiałem zapłacić w ekspresowym tempie po czym biec sprintem na niego. Nie dość, że kierowca odjechał 7 minut za wcześnie, to jeszcze jechał jak wariat i dojechał na przystanek Żabnica Skałka aż 15 minut przed czasem. Wysiadając spytałem się kierowcy, czy ten bus normalnie odjeżdża z Żywca przed rozkładową porą 6:20, i odpowiedział że tak, trzeba być na dworcu autobusowym wcześniej. Podaję więc tą informację wszystkim z Was, którzy planują jechać na wycieczkę w góry z Żabnicy pierwszym busem dnia - ta godzina odjazdu 6:20 to fikcja, polecam przyjść na dworzec autobusowy w Żywcu co najmniej 10 minut wcześniej!

Był jeden plus tej całej sytuacji: dzięki temu, że znalazłem się w Żabnicy wcześniej, miałem więcej czasu na przejście trasy. Była ona bardzo prosta: najpierw czarnym szlakiem po asfalcie w kierunku Hali Boraczej, potem skręciłem w prawo w inną asfaltową drogę (ul. Wojtatówka) i poszedłem nią do góry, a następnie kolejny raz skręciłem w prawo (ul. Świerkowa) i rozpocząłem zejście w dół, najpierw po asfalcie a potem po betonowych płytach, przez osadę Tworzówka. Na koniec kawałeczek ulicą Wiązową do głównej szosy i po kilku minutach znów byłem na przystanku autobusowym Żabnica Skałka. Trasa wręcz banalna (prawie cały czas po asfalcie), a do tego znacznie bardziej widokowa niż się spodziewałem.

Zacząłem od obejrzenia zabytkowego kościółka, który znajduje się kilka minut wędrówki w górę czarnym szlakiem. Poprzednim razem, w styczniu, głęboki śnieg uniemożliwił mi przyjrzenie mu się z bliska, ale tym razem mogłem podejść do niego bez żadnych przeszkód.


Po skręceniu w ulicę Wojtatówka zastałem taki oto znak drogowy. Nie do końca rozumiem, jaki jest jego cel. Chyba nie informuje, że salamandra jest niebezpieczna? :D A jeśli jego celem jest ostrzeżenie kierowców, aby salamandry nie przejechali, no to cóż, zwierzę to jest tak niewielkie że jadący po drodze kierowca raczej nie ma szans na jego dostrzeżenie...


Część ulicy Wojtatówka przebiega przez obszar, na którym wycięto drzewa i w ich miejsce posadzono nowe. Efektem są bardzo rozległe widoki (na pierwszym zdjęciu Romanka, na drugim Lipowska i Rysianka, na trzecim Redykalny Wierch). To tutaj właśnie uderzyło mnie, jak pięknie wygląda ten bardzo niecodzienny spektakl walki zimy z zieloną wiosną.




Gdy skręciłem w ulicę Świerkową, po kilku minutach wpadłem w lekką konsternację, gdyż wyglądało to tak, jakby asfaltowa droga kończyła się nagle na terenie ośrodka wypoczynkowego. Ale okazało się, że droga owszem, wchodzi na teren ośrodka, ale potem kontynuuje zejście do Żabnicy po nawierzchni z betonowych płyt, równolegle to trasy wyciągu narciarskiego, który ewidentnie od wielu lat jest nieczynny. Sam ośrodek to typowa PRL-owska bryła, która nie prezentuje się zbyt ciekawie...


Ale za to przebywający w nim turyści mogą cieszyć się wprost kapitalnymi widokami!



Przy szybko rozpogadzającym się niebie robiło się coraz cieplej i można było znów poczuć prawdziwą wiosnę. Obok siebie miałem drzewa całe okryte pąkami - a tymczasem, w zupełnym kontraście, jednocześnie widziałem przed sobą pasmo Rysianki przysypane śniegiem...


Bardzo ładna okolica. Aż rozmarzyłem się, jak to by było zamieszkać w jednym z takich maleńkich domków, jak na poniższym zdjęciu. Zdaję sobie jednak sprawę, że na dłuższą metę czar by szybko minął i rzeczywistość nie byłaby wcale taka kolorowa...


Po przeciwnej stronie nawet Skrzyczne było widoczne.


Niesamowite, jak w ciągu zaledwie godziny można nacieszyć się tyloma ładnymi krajobrazami. Takie kółeczko z Żabnicy, mimo iż jest w dużej części poza szlakiem, mogę polecić każdemu, kto chce zrobić sobie taki króciutki i łatwy spacer po górach. Trasa przebiega w całości po utwardzonych nawierzchniach i jest naprawdę banalnie prosta. W sam raz także dla trochę starszych osób czy małych dzieci. Chociaż na busach do Żabnicy Skałki, jak wspomniałem, nie zawsze można polegać, to jednak można tam również dojechać samochodem i zostawić go na całkiem dużym parkingu. Naprawdę nie ma więc przeszkód, aby zaliczyć sobie taką trasę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz