czwartek, 9 maja 2019

06.05 Beskid Węgierski

Trasa: Szczyrk Salmopol - Szczyrk Pod Grapą

Poniedziałkowa wycieczka w góry była tak krótka, że zastanawiałem się, czy w ogóle ją tutaj opisywać. Ruszyłem na szlak o 6:30 z pętli autobusowej Szczyrk Salmopol, a już o 7:15 zszedłem z gór do sąsiedniego przystanku - Szczyrk Pod Grapą. Ale jakby nie patrzeć, podobnie jak poprzedniego dnia przekroczyłem wysokość 700 m n.p.m., więc oficjalnie była to górska wycieczka ;) Moja trasa wyglądała w ten sposób, że z pętli autobusowej poszedłem kawałeczek do góry szosą, trasą żółtego szlaku, po czym skręciłem w prawo na leśną drogę pożarową, trawersującą pasmo Beskidu Węgierskiego. Droga prawie cały czas jest prosta jak strzała:


Ze względu na zalesienie terenu widoków na niej jest niewiele. Ale te, których doświadczyłem, mogę określić tylko jednym słowem: patologia. To tak ma wyglądać maj???




Plan miałem prosty: pójdę cały czas drogą dopóki nie ujrzę jakiegoś skrętu na prawo i w tym miejscu zejdę do Szczyrku. Po lekko ponad pół godziny takiej wędrówki natrafiłem na pierwszą ścieżkę odbijającą w dół. Doprowadziła mnie ona do polany, na której stał mały drewniany domek i... w tym miejscu kończyła się. Ale stąd już widać było szosę w dole - wystarczyło zejść do niej po trawiastym zboczu, mijając kilka innych domków letniskowych, by dojść do szosy akurat przy przystanku Szczyrk Pod Grapą. Z stoku, po którym schodziłem do autobusu, widoki były rozleglejsze, lecz zarazem jeszcze smutniejsze, bo pokazywały dobitniej ile spadło w górach tego nienaturalnego o tej porze roku śniegu. Oby stopniał jak najszybciej!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz