wtorek, 21 lipca 2020

30.06 Pasmo Babicy

Trasa: Budzów - Przełęcz Mysia - Mysia Górka - Chełm Wschodni - Palcza - Bieńkowska Góra - Babica - Sularzowa - Myślenice

Wtorek był niestety ostatnim dniem pobytu moich miłych kompanów z Warszawy w górach. Ja miałem zostać w Rabce-Zdrój aż do soboty, ale już bez ich towarzystwa. Aby w pełni wykorzystać ich ostatnie godziny w górach, zaplanowaliśmy sporo na ten dzień: najpierw rano trochę zwiedzania w Suchej Beskidzkiej, potem przejazd busem do Budzowa i spacer szlakami Beskidu Makowskiego do Palczy. Tam się rozstaliśmy: oni złapali busa do Krakowa na pociąg do Warszawy, a ja poszedłem dalej szlakiem, będącym odcinkiem Małego Szlaku Beskidzkiego, przez pasmo Babicy do Myślenic.

W Budzowie byłem już dwukrotnie, schodząc zielonym szlakiem od strony Makowa Podhalańskiego (opisałem te wycieczki w relacjach z 12.08.2017 i 24.03.2018). Tym razem wybraliśmy się zielonym szlakiem w przeciwną stronę, na północ. Już na samym początku szlaku było ciekawie: najpierw minęliśmy dom z ogrodem pełnym oryginalnych militariów...



Naprzeciwko tego domu znajdował się budzowski cmentarz: jeden z najpiękniej położonych, na jakie natrafiłem podczas beskidzkich wędrówek.


A kawałek wyżej mieliśmy równie ładny widok na budzowski kościół.


Kolejne parę kilometrów było nieco mniej widokowych (szlak podążał prostą drogą przez las), ale po wyjściu z lasu mogliśmy znów nacieszyć się sporą ilością malowniczych beskidzkich panoram. Od Przełęczy Mysiej przez Mysią Górkę po Chełm Wschodni szlak przechodził przez polany i łąki, na których panowała sielankowa atmosfera typowa dla lata.




Od Chełmu Wschodniego schodziliśmy do Palczy czerwonym szlakiem. Przez większość drogi szło się bardzo łatwo i przyjemnie. Widoki dookoła może nie były jakieś spektakularne, ale pod żadnym względem nie można im odmówić uroku.



W kilku miejscach pojawiły się świetne widoki po stronie północnej na zabytkowe miasteczko Lanckorona, które miałem przyjemność odwiedzić niemal równo rok temu.


Nie brakowało po drodze ślicznych kapliczek, w tym jednej, przy której niegdyś modlił się Jan Paweł II.



Zejście do tej drugiej kapliczki, znajdującej się już w samej Palczy, było prawdziwym "hardkorem" - stromo i okropnie błotniście. Zdecydowanie nie było to przyjemne zakończenie spaceru dla moich towarzyszy... no ale cóż, skąd mieliśmy wiedzieć że będą tak ekstremalne warunki na tym odcinku. Gdy doszliśmy do przystanku autobusowego w Palczy, nie byliśmy do końca pewni, kiedy spodziewać się busa do Krakowa - niby był rozkład w internecie, ale wiedzieliśmy że przez koronawirusa wszystkie busy na Podbeskidziu miały totalnie "rozwalone" rozkłady i te opublikowane nie miały się nijak do rzeczywistości. Jak się okazało, bus nadjechał niespodziewanie już po paru minutach - więc musieliśmy się pożegnać dość szybko. Po odjeździe moich przyjaciół do Krakowa, kontynuowałem wędrówkę samemu. Z jednej strony było mi smutno, ale z drugiej lubię też czasami spędzić czas sam na sam z naturą.

Czerwony szlak powiódł mnie przez las, potem przez niewielki zabudowany obszar, a następnie znów przez las, na Bieńkowską Górę. Rozciągały się tam rozległe panoramy na południe, na obszary Beskidu Makowskiego w których wciąż nie stanęła moja stopa. Muszę koniecznie nadrobić z nimi zaległości :)



Cała wędrówka pasmem Babicy do Myślenic było właśnie takim odkrywaniem zupełnie nieznanych mi terenów. Bardzo mnie to ekscytowało. Okazało się, że ten szlak jest prawie pozbawiony ciekawych widoków, ponieważ od Bieńkiwskiej Góry niemal do końca prowadził lasem. Ale wcale nie czułem zawodu z tego powodu. Bo ten las był tak piękny, a poza tym na całej długości szlaku panował taki cudowny spokój. Nie spotkałem żywej duszy aż do Plebańskiej Góry, tuż przed Myślenicami (gdzie niespodziewanie na szlaku pojawiła się duża grupa młodych ludzi, niestety zachowująca się wulgarnie). Naprawdę podobała mi się taka kilkugodzinna wędrówka w całkowitej ciszy. A pod względem akcentów religijnych ten szlak był bardzo ciekawy. Zastałem przy nim sporo kapliczek, z których szczególnie interesująca była kapliczka ku czci św. Huberta po wschodniej stronie Babicy (na pierwszym zdjęciu) oraz kapliczka na Plebańskiej Górze (na ostatnim).





Skłamałbym, jakbym powiedział że nie ma na szlaku pasmem Babicy ani jednego widokowego miejsca - jest jedno takowe na górze Trzebuńska.


Ostatni odcinek zejścia do Myślenic jest dużo bardziej widokowy. Są panoramy od strony północnej na pasmo Barnasiówki:


Od wschodu na pasmo Kudłaczy i Lubomira:


I oczywiście na samo Myślenice:


Przed samymi Myślenicami natrafiłem na nowiutką kapliczkę, którą wzniesiono w intencji szczególnie związanej z obecną sytuacją na świecie...



Do Myślenic dotarłem wkrótce po 18:00. Nieco ponad 8 godzin i prawie 30 kilometrów w nogach - dawno nie byłem na tak długiej wędrówce (o ile się nie mylę, ostatnio 11 września ubiegłego roku podczas wyprawy na Lodową Przełęcz w Tatrach Słowackich). Bardzo mi brakowało takich "wyryp" i czułem się fantastycznie po tym jak mogłem znów taką odbyć. Miałem w sobie tyle energii, że chętnie bym kontynuował dalej :) Ale nie mogłem, bo musiałem jakoś wrócić do Rabki-Zdrój. No i wypadałoby jednak zaoszczędzić nieco sił na wędrówki w kolejnych dniach ;) Tym bardziej ponieważ nazajutrz oczekiwała mnie jedna z najbardziej wymagających tras w całych Beskidach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz