piątek, 30 września 2016

01.09 Z Brennej do Szczyrku przez Malinowską Skałę

Trasa: Brenna Leśnica – Grabowa – Przełęcz Salmopolska – Malinów – Malinowska Skała – Malinów – Szczyrk Salmopol

Dzień drugi i zarazem ostatni mojego „zjazdu” z przyjaciółmi w Bielsku-Białej... Dzień poprzedzający moje urodziny i zarazem dzień poprzedzający mój wyjazd z Polski... Tak, następnego dnia, a właściwie to jeszcze w trakcie poprzedniej nocy, opuściłem Polskę, aby udać się na kolejny rok pracy do Hiszpanii. Piszę tą relację właśnie stamtąd, z skąpanego w słońcu San Sebastian, gdzie o tej porze roku wciąż panuje lato w pełni. A mnie mimo wszystko tęskno do Beskidów i z nostalgią wracam myślami do tego również bardzo słonecznego 1 września, podczas którego po raz kolejny mogłem doświadczyć, jak piękne są Beskidy. Po tak wspaniale spędzonym ostatnim dniu w Polsce tęskni mi się za tym krajem jeszcze bardziej...

Po ambitnej trasie i przygodach poprzedniego dnia, tym razem postanowiliśmy wybrać się na trasę znacznie krótszą i bliżej Bielska-Białej. Chris, Daniel i Rachael miło wspominali wyprawy na Malinowską Skałę – w okresie gdy wspólnie mieszkaliśmy w Bielsku-Białej oni wybrali się tam wiele razy, znacznie częściej niż ja. Ponieważ to miejsce wiąże się z takim sentymentem dla nich, zadecydowaliśmy że właśnie tam pójdziemy. Oprócz wyżej wspomnianych dołączyła do nas jeszcze Ela, moja koleżanka z pracy z roku szkolnego 2014-2015. Z tamtą trójką pracowałem w roku szkolnym 2013-2014, była więc bardzo miła okazja, aby zaznajomić z sobą moich współpracowników z dwóch różnych okresów mojego zamieszkiwania w Bielsku-Białej :)

Aby choć troszeczkę urozmaicić naszą trasę i uwzględnić szlak, którym jeszcze nikt z nas nie szedł, pojechaliśmy najpierw do Brennej Leśnicy. Aż dziw mnie bierze, że podczas dwóch lat mieszkania na Podbeskidziu nigdy tam nie pojechałem, a teraz podczas symbolicznego pobytu udało mi się. Z przystanku autobusowego na końcu doliny ruszyliśmy czerwoną ścieżką dydaktyczną po drodze wyłożonej betonowymi płytami. W krótkim czasie doszliśmy w ten sposób na grzbiet Starego Gronia. Tam znaleźliśmy tablicę informacyjną o ścieżce dydaktycznej, której odcinek właśnie przebyliśmy. Jak ją zobaczyliśmy to nieźle nas rozbawiło, jaki charakter ma owa ścieżka. Wielka szkoda, że nie spotkaliśmy na trasie Utopca – ujrzenie na szlaku takiego stwora jak na pierwszym zdjęciu z lewej na tablicy byłoby niezłą gratką! Stwierdziliśmy, że dobrze by było aby gmina Brenna zapłaciła komuś, aby codziennie przemierzał ten szlak w stroju Utopca i dostarczał trochę rozrywki turystom :)


Pasmo Starego Gronia obfituje w ładne widoki, jak chociażby poniższy w stronę Czantorii.


Tym razem byliśmy na grzbiecie Starego Gronia tylko na krótko. Czarnym szlakiem skierowaliśmy się do lasu na Grabową, a stamtąd czerwonym na Przełęcz Salmopolską – całkowicie opustoszałej z powodu zamknięcia przelotowej drogi Wisła-Szczyrk przez remont. W takich okolicznościach byliśmy jedynymi klientami w tamtejszej gospodzie. Zatrzymaliśmy się tam na obiad, a potem ruszyliśmy na podbój Malinowskiej Skały. Trzeci raz szedłem czerwonym szlakiem przez Malinów (poprzednio 27.10.2013 i 16.05.2015) i zauważyłem, że jakoś nigdy na tym odcinku nie mam weny do robienia zdjęć. Tak było też i tym razem, z całego tego odcinka mam zaledwie jedno zdjęcie.


Na szczycie Malinowskiej Skały oczywiście natchnienie do pstrykania fotek miałem dużo większe.




Nic dodać, nic ująć – niesamowicie klimatyczne miejsce i cieszę się, że miałem okazję tam wrócić z tak wspaniałą ekipą!


Na Malinowskiej Skale zatoczyliśmy małą pętelkę: weszliśmy na nią bezpośrednio czerwonym szlakiem z Malinowa, a w drodze powrotnej poszliśmy kawałeczek na południe zielonym szlakiem w stronę Baraniej Góry, potem króciutkim niebieskim szlakiem łącznikowym na zachód i dalej czerwonym z powrotem na Malinów. W tym punkcie skręciliśmy na zielony szlak, którym zeszliśmy do pętli autobusowej Szczyrk Salmopol, mijając po drodze obiekty narciarskie na słynnym szczyrkowskim stoku Golgota, mając przed sobą widoki takie jak poniższy:


Może widoki na tym szlaku nie są jakieś specjalne jak na Beskidy, jednak teraz, pisząc tą relację z Hiszpanii, wspominam z rozrzewnieniem to zejście z Malinowa w ten prześliczny wieczór pod koniec lata – mój ostatni wieczór w Polsce. Ciągnie mnie do tych gór, cały czas ciągnie... Po takim pięknym dniu w górach, czemu się dziwić że było mi cholernie ciężko wyjechać z Polski, nawet do słonecznej Hiszpanii?

Po powrocie autobusem z Szczyrku do Bielska-Białej spotkałem się z grupą moich byłych uczniów stamtąd. Było fantastycznie ich znów zobaczyć i mieliśmy tak wspaniałe spotkanie, że tym bardziej chciałem pozostać w tym mieście i nie wyjeżdżać... Na koniec, wieczorem udałem się z całą ekipą z tych ostatnich dwóch dni wojaży po Beskidach na wspólne świętowanie moich urodzin (na kilka godzin przed ich rozpoczęciem) w Browarze Miejskim.


A wkrótce przed godziną 23 – pożegnania z przyjaciółmi i mój wyjazd z Bielska-Białej, a później jeszcze tej samej nocy wyjazd z Polski, będąc uszczęśliwionym ogromnie po tych ostatnich wspaniałych dniach, a jednocześnie mając żal w sercu, że to wszystko się kończy... Teraz już bardziej pogodziłem się z tym, że zostaję w Hiszpanii na kolejny rok, ale troszkę żalu wciąż pozostało...

Żegnajcie Beskidy i Tatry, oby do zobaczenia latem 2017 roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz