wtorek, 28 czerwca 2022

19.06 Piątkowa

Trasa: Kumorówka - Rokiciny Podhalańskie - Grycówka - Piątkowa - Zborkówka - Rabka-Zdrój - Śmietanowa - Skomielna Biała - Nowakówka - Syberia - Naprawa - Mirkówka

Tutaj opiszę bardzo "cywilizowaną" górską wycieczkę, przebiegającą w dużej części po asfalcie w zabudowanych terenach. A jednak taka wycieczka też miała swój urok i była bardzo udana! I to pomimo okrutnego upału, jaki miał miejsce akurat w ten dzień. Głównym celem wycieczki były odwiedziny u mojego znajomego Grzesia, przebywającego na urlopie w Naprawie. Jeździ tam co roku i byłem u niego już raz wcześniej, w zeszłym roku tuż przed tym jak ruszyłem na epicką wyprawę z Mszany Dolnej do Bieszczad (odwiedziny te opisałem w poście o wycieczce z 6 sierpnia 2021). Wtedy w Naprawie była fatalna pogoda, ale tym razem wiedziałem że będzie słońce i o wiele lepsze widoki.

Rozpocząłem wycieczkę na drodze krajowej nr 7, gdzie wysiadłem z busa na przystanku Skawa Rokiciny, nieopodal przysiółka Kumorówka. Stamtąd miałem krótkie, kilkunastominutowe zejście asfaltem do miejscowości Rokiciny Podhalańskie. Przed sobą miałem widok na pasmo Rabskiej Góry.


Jak to bywa na terenach górskich w Polsce, nie brakowało po drodze pięknych kapliczek.



Wciąż idąc asfaltem, udałem się z Rokicin Podhalańskich do Grycówki, gdzie wszedłem na żółty szlak, którym miałem dojść do Rabki-Zdrój. Szlak pnie się w górę na Piątkową (714 m n.p.m.), gdzie przecina "zakopiankę". Co ciekawe, niemal na całości tego podejścia idzie się chodnikiem, co bardzo rzadko się zdarza na górskim szlaku.


Panoramy na tym odcinku były iście sielankowe.


Dochodząc do "zakopianki" minąłem śliczny, zabytkowy kościół z 1757 r., w którym akurat trwała msza.




Po przejściu przez "zakopiankę" rozpocząłem łagodne zejście do Rabki-Zdrój, na przemian łąkami i lasami.


Odkąd poprzednio szedłem tym odcinkiem (03.07.2020), przy szlaku powstały trasy rowerowe, coraz popularniejsze w górach w dzisiejszych czasach. Ktoś miał niezłą fantazję przy wymyślaniu nazw tych tras ;)


Gdy zszedłem do centrum Rabki-Zdrój, akurat była idealna pora na krótki odpoczynek w Parku Zdrojowym, gdzie napiłem się w pijalni wód mineralnych i skorzystałem z tężni solankowych.


Moja dalsza trasa była mocno asfaltowa. Udałem się ulicą Gilówka do starej "zakopianki", a następnie ową drogą do Skomielnej Białej. Na krótkim odcinku odbiłem od drogi, aby zaliczyć króciutki odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego, na którym jego trasa została zmieniona odkąd szedłem nim 01.06.2021 (wtedy szlak przechodził górą nad nową "zakopianką", a teraz przecina ją dołem, kawałek dalej na północ). Nie była to może najcudowniejsza trasa, jaką kiedykolwiek szedłem, ale nie brakowało przy niej ładnych widoków, zwłaszcza na Luboń Wielki.



Dużo widziałem kreatywnych wersji napisu "Uwaga, zły pies!", ale taką wersję widziałem po raz pierwszy :D


O ile przed Skomielną Białą ruch na starej "zakopiance" nie był tak duży i odbywał się płynnie, o tyle w tej miejscowości droga stała się jednym wielkim korkiem. Idąc prostą jak strzała drogą przez całą wieś, wyprzedziłem - i to znacznie - stojące na niej samochody. Mijając je czułem na sobie wzrok ich kierowców, którzy pewnie wcale nie byli zadowoleni, że są wyprzedzani przez idącego dość wolno piechura...


Za kluczowym skrzyżowaniem w Skomielnej Białej (łączą się tam: stara i nowa "zakopianka" oraz drogi do Rabki-Zdrój, Jordanowa i Krakowa) ruch na szczęście znów był płynny. Odbiłem od drogi i poszedłem równoległą do niej ścieżką, dzięki czemu mogłem nieco odpocząć od hałasu aut i smrodu spalin. Ta ścieżka poprowadziła mnie do przysiółka o oryginalnej nazwie Syberia, gdzie zszedłem z powrotem do "zakopianki", przekroczyłem ją i rozpocząłem całkiem widokowe zejście niewielką asfaltową drogą do Naprawy.


Kolejna porcja zdjęć przydrożnych kapliczek ;)



Gdy dotarłem do domku, w którym Grzesiek wypoczywał w Naprawie, zastałem go... próbującego złapać dwie świnki morskie, które akurat uciekły z klatki do ogrodu. Wspólnymi siłami udało nam się je znaleźć, choć to wcale nie było takie łatwe zadanie. Na pewno nie takich atrakcji się spodziewałem :D Po tej przygodzie spędziliśmy bardzo miły czas przy herbatce i rozmowach. Przyszedł jednak czas abym ruszył w dalszą drogę, bo Grzesia mieli odwiedzić kolejni goście, a ja z kolei byłem umówiony ze znajomymi w Krakowie. Spod szkoły w Naprawie poszedłem inną asfaltową drogą w górę do "zakopianki", do przysiółka Mirkówka, gdzie zakończyłem moją trasę. Z przystanku Naprawa Dział złapałem busa do Krakowa, gdzie reszta dnia minęła mi na sympatycznych spotkaniach z wieloma atrakcjami. Byłem m.in. na pikniku nad Wisłą:


Byłem też na lodach u mojego imiennika ;)


I nawet natrafiłem przypadkiem na lokalu w klimacie "Harry Potterowskim", gdzie otrzymałem do picia dymiący eliksir! Absolutny czad!



Pierwszy dzień tego dwudniowego wyjazdu na południe Polski był więc niezwykle udany - a przede mną był jeszcze jeden dzień atrakcji, zwłaszcza górskich :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz