piątek, 27 lipca 2018

17.07 Smreczyński Staw

Trasa: Kiry - Dolina Kościeliska - Smreczyński Staw - Dolina Kościeliska - Kiry

We wtorek miałem iść na Kozi Wierch, ale rozpadało się tego dnia tak mocno, że nie miałoby to najmniejszego sensu. Musiałem więc zadowolić się krótką wycieczką na Smreczyński Staw. W schronisku młodzieżowym w Zakopanem dzieliłem pokój z trzema Australijczykami, którzy przyjechali poprzedniego wieczoru i byli bardzo zmartwieni deszczową pogodą. Zaproponowałem im, że poszli razem ze mną na Smreczyński Staw, jednak oni ostatecznie wybrali "kultową" trasę na Morskie Oko. Pojechałem więc do Doliny Kościeliskiej samemu.

Gdy wchodziłem do Tatrzańskiego Parku Narodowego, wolontariusze rozdawali przy kasach biletowych ulotki, które moim zdaniem były świetnym pomysłem. Niektórzy turyści, zwłaszcza ci, którzy są w Tatrach pierwszy raz, naprawdę potrzebują przeczytać takie informacje o bezpieczeństwie w górach.


Było mnóstwo chętnych na oscypki z bacówki w początkowej części doliny. Ja też byłem chętny, oczywiście :)


Przy takiej pogodzie w głąb Doliny Kościeliskiej szła długa procesja turystów w pelerynach przeciwdeszczowych, do których należałem i ja.



Nawet w deszczu widoki były piękne.



Sam Smreczyński Staw jest prześliczny. Osłonięty przed deszczem pod peleryną i parasolem, usiadłem tam na ławce i przez ponad pół godziny siedziałem jak zahipnotyzowany, delektując się jego panoramą.




Nie deszcz, a głód zmobilizował mnie, by wrócić na Halę Ornak, gdzie zjadłem wspaniały obiad w schronisku. Niestety tym razem na hali widok był mocno ograniczony...


A ponieważ lało coraz bardziej, nie zwlekałem dłużej z powrotem do Kir. Resztę dnia spędziłem na odpoczynku na basenach termalnych oraz na rozmowach z sympatycznymi Australijczykami, gdy ci wrócili do naszego schroniska. Okazało się, że nie poprzestali na Morskim Oku - doszedłszy tam postanowili jeszcze pójść nad Czarny Staw, a tam z kolei mieli w sobie tyle energii i entuzjazmu, że doszli aż na Rysy! Moim zdaniem to było trochę nieodpowiedzialne w taką pogodę - szlak na Rysy w deszczu, mgle i z śliskimi skałami może być bardzo niebezpieczny - ale na szczęście wrócili cali i zdrowi. Nazajutrz mieli wyjeżdżać, a ja też - na ten dzień były prognozowane tak olbrzymie sumy opadów, że kolejna wędrówka w Tatrach nie wchodziła w grę. No chyba że wędrówka do... no właśnie, gdzie? Dowiecie się w następnym wpisie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz