środa, 16 kwietnia 2014

12.04 Hala Rysianka i Romanka

Trasa: Żabnica – Hala Pawlusia – Hala Rysianka – Przełęcz Pawlusia – Romanka – Kotarnica – Sopotnia Wielka – Łabysówka – Korbielów

Na początek przyznaję się bez bicia że ambitne plany na ubiegły weekend, o których pisałem w ostatnim poście, nie do końca udało mi się zrealizować... W sobotę miała być ponad 10-godzinna „wyrypa” na Wielką Raczę, ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło. Jednak bynajmniej nie uważam żeby ten weekend był nieudany – i tak udało mi się przejść naprawdę sporo kilometrów, w przepięknych okolicach. Zarówno w sobotę jak i w niedzielę wszedłem na Rysiankę, lecz z różnych stron. Poniżej opis wycieczki sobotniej, a w następnym poście skrobnę coś o niedzielnej :)

Sobota okazała się być bardzo słoneczna. O 10:40 dojechałem busem do pętli Żabnica Kamienna, końcowego przystanku linii Żywiec-Żabnica. Stamtąd można wejść zielonym szlakiem na Halę Rysianka. Pierwsze kilkaset metrów wędrówki to podążanie asfaltową drogą wśród nielicznych zabudowań. Pomiędzy nimi mogłem zaobserwować kilka bardzo ciekawych przykładów rzeźby ludowej:



Czytałem wcześniej opinie o zielonym szlaku z Żabnicy na Rysiankę, że jest stromy i mało ciekawy. W moim odczuciu nie jest ani stromy, ani nieciekawy. Ostrość podejścia oceniłbym jako co najwyżej umiarkowane, a pięknych widoków nie brakuje. Najpierw z obszaru na którym prowadzona jest wycinka drzew można podziwiać górujący nad szlakiem szczyt Romanki; a potem, w miarę jak szlak zakosami wspina się w górę, można w przeciwną stronę oglądać piękne hale pomiędzy Żabnicą a Halą Boraczą:


Upojony pięknymi widokami, nie zauważyłem miejsca gdzie szlak odbija od szerokiej leśnej drogi, którą wcześniej podążał, i wkrótce – dokładnie tak samo jak w poprzednią niedzielę – musiałem „na dziko” szukać zgubionego szlaku. Jednak tym razem wyszło to nawet na moją korzyść. Podczas gdy szlak idzie dość okrężną drogą na Halę Pawlusią, a następnie na Halę Rysianka, ja dzięki zgubieniu szlaku przeszedłem na Halę Pawlusią znacznie krótszą trasą i znalazłem się na niej dużo wcześniej niż się spodziewałem. A do tego, wspinając się po bezleśnych stokach Hali Pawlusiej na grzbiet górski, miałem okazję oglądać za sobą wspaniałą panoramę na zachód, której zielony szlak by nie oferował. Widziałem jak na dłoni górę Prusów, okolice Hali Boraczej i Hali Słowianka, a w tle – nieco mniej wyraźnie – Pasmo Baraniej Góry.



Na Hali Pawlusiej powróciłem na szlak i po kilku minutach znalazłem się, po raz drugi w życiu, na Hali Rysianka. Poprzednim razem byłem zimą (opis tej wycieczki można przeczytać w poście z 1 lutego), wiosną jest tu równie pięknie. Bardzo okazała jest zwłaszcza panorama Pilska.


Na dole hali, szlakiem papieskim z Złatnej Huty do Hali Lipowskiej, podążał długi sznur ludzi – jakaś procesja albo pielgrzymka. Wszyscy na głos odmawiali różaniec. Nie spodziewałem się zastać tak licznej grupy kościelnej w górach.


Wszedłem do schroniska na Rysiance i zamówiłem szarlotkę. Okazała się hitem – nie dość że ogromna, to jeszcze jedna z najlepszych jaką w życiu jadłem :)


Schronisko na Rysiance oferuje nie tylko pyszne jedzenie, lecz również całkiem bogato wyposażoną biblioteczkę :)


Najedzony i pełen ochoty do dalszej wędrówki ruszyłem ponownie na szlak. Wróciłem na Halę Pawlusią, lecz zamiast skręcić z powrotem na Żabnicę udałem się przed siebie żółtym szlakiem, w stronę Romanki. Panorama tej góry ze szlaku była wyjątkowo ładna.


Rozpoczynając podejście na Romankę, miałem piękny widok za sobą na Halę Pawlusią i Rysiankę.


W drodze na Romankę szlak przechodzi przez kolejną halę – Halę Łyśniowską. Stąd jest rozległa panorama na Pilsko i na Babią Górę, lecz niestety tego dnia, mimo ogólnie całkiem ładnej pogody, te szczyty tonęły w chmurach. Przynajmniej widok do tyłu na Rysiankę nie był niczym zakłócony.


Ostatni odcinek na Romankę prowadzi przez zalesiony rezerwat przyrody. Gdy dotarłem na szczyt, mogłem odczuć pewną satysfakcję – z wysokością 1366 m n.p.m, Romanka jest drugą (po Pilsku) najwyższą górą jaką zdobyłem odkąd przyjechałem do Bielska-Białej. Oczywiście taka wysokość do Tatr nawet się nie umywa, ale zawsze jest to coś ;) Zdziwiło mnie, że na szczycie Romanki leżał śnieg. Był to lekki szok po ostatnich ciepłych tygodniach. Jak się okazało, śniegu miałem okazję tego dnia oglądać pełno...

Pomiędzy Rysianką a Romanką spotkałem na szlaku wielu innych wędrowców, natomiast za Romanką tak jakby wszyscy „wyparowali”. Wydaje mi się, że szlak na który się wówczas skierowałem – niebieski z Romanki do Sopotni – jest mało popularny. Można było na nim wyczuć prawdziwą dzikość tych okolic. Wokół całkowita cisza, ani jednej żywej duszy... i naprawdę sporo śniegu! Tak wyglądała większość odcinka z Romanki do szczytu Kotarnica (1156 m n.p.m):


W drodze na Kotarnicę szlak przebiega przez jeszcze jedną halę – Halę Majcherkową. Oferuje ona świetny widok na Pilsko:


Na Kotarnicy jest skrzyżowanie szlaków – niebieski biegnie dalej do Sopotni Małej, potem na Jastrzębicę i do Żywca, natomiast można również odbić czarnym do Sopotni Wielkiej. Ja właśnie tak uczyniłem. Zejście do Sopotni Wielkiej było mozolne ze względu na spore nachylenie trasy i mnóstwo luźnych kamieni na ścieżce. Musiałem bardzo uważać. Czarny szlak przebiega głównie przez obszary zalesione, jednak ze względu na wycinkę drzew jest sporo miejsc z których otwierają się piękne widoki: zarówno na północny-zachód w stronę Żywca, jak i na Babią Górę i Pilsko od strony wschodniej. Niestety psująca się pogoda sprawiła że nie mogłem doświadczyć pełni piękna tych widoków.

Tak jak wcześniej napisałem, szlak za Romanką był całkowicie pozbawiony turystów – lecz parę kilometrów przed Sopotnią Wielką w końcu natrafiłem na innych wędrowców. Było to ciekawe spotkanie... W pewnym momencie zza zakrętu wyłoniło się czterech nieco starszych panów w góralskich strojach, którzy zagadnęli do mnie w typowej mowie góralskiej. Pierwszy raz w moim życiu ktoś się do mnie odezwał „po góralsku” i musiałem się trochę wysilić żeby ich zrozumieć. Okazali się jednak bardzo przyjaźni, pytali się mnie dokąd idę i jak było na trasie, a do tego zaproponowali mi wspólne wypicie gorzałki ;) Na wszelki wypadek wolałem jednak nie skorzystać z tej propozycji, gdyż mam dość niską odporność na alkohol, a byliśmy w odludnym miejscu i nie chciałem ryzykować... Pożegnaliśmy się życzliwie i ruszyliśmy w swoje strony – oni na Romankę, a ja do Sopotni Wielkiej.

Gdy tam dotarłem, zastałem przy szlaku piękną kwitnącą magnolię:


Oczywiście będąc w Sopotni musiałem pójść zobaczyć słynny wodospad sopotniański, który znajduje się w miejscu zakończenia czarnego szlaku. Zatrzymałem się tam kilka minut, przysłuchując się z przyjemnością potężnemu hukowi spadającej wody.


Spod wodospadu było lekko ponad godzinę do Korbielowa, miejsca zakończenia mojej wycieczki. Ten odcinek trasy przebiegał szlakiem żółtym, który się wspina z Sopotni Wielkiej na górę Łabysówka (904 m n.p.m), a następnie schodzi do Korbielowa. Odcinek niespecjalnie trudny, przeważnie zalesiony, jednak idąc pod górę z Sopotni przebiega przez kilka malowniczych polan, z których mogłem oglądać szczyty Rysianki i Romanki, na których byłem zaledwie parę godzin wcześniej.



Od Łabysówki do Korbielowa szlak jest niemalże całkowicie pozbawiony widoków – a jednak to właśnie na tym odcinku udało mi się pomiędzy drzewami ustrzelić całkiem fajną fotkę Pilska z kotłującymi się nad nim chmurami.


Ostatnie zejście do Korbielowa przebiegło malowniczym, całkiem stromym wąwozem. I tak oto parę minut po 16:00 zakończyłem wycieczkę – dwie godziny wcześniej niż planowałem. Moja mapa chyba trochę przeceniła czas przejścia tej trasy – choć na pewno skróciłem ją sobie gubiąc szlak pomiędzy Żabnicą a Rysianką ;) Wróciłem do Żywca i Bielska-Białej zapchanymi do granic możliwości busami, lecz nieco niewygodna podróż absolutnie nie była w stanie zepsuć mojego humoru, który był świetny po przejściu tak pięknej trasy. Coż powiedzieć więcej? Wyprawa w 100% udana!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz