niedziela, 12 stycznia 2014

12.01 Potrójna, Jawornica i Złota Górka

Trasa: Rzyki Praciaki – Czarny Groń – Potrójna – Jawornica – Targanice – Złota Górka – Porębski Groń – Przełęcz Bukowska – Porąbka

Oto obiecana relacja z pierwszego tegorocznego wypadu w Beskid Mały. Niestety pogoda zupełnie nie dopisała, przez całą wycieczkę było pochmurno i padał śnieg. Ogólnie jednak wyprawa się udała, a to dzięki walorom przyrodniczym trasy, która przebiega przez kilka naprawdę urokliwych miejsc. Aczkolwiek trzeba się sporo wysilić żeby do niektórych z nich dotrzeć ;)

Na początek trasy dojechałem Interpalmem z Bielska-Białej do Andrychowa (ależ wygodne są autobusy tej firmy!), a następnie linią MZK Kęty nr 22 do Rzyk Praciaków. Wysiadłem przy kompleksie hotelowo-turystycznym Czarny Groń. W tym miejscu zaczyna się szlak czarny na Potrójną. Pierwsze kilkaset metrów przebiega brzegiem potoku, po czym szlak odbija drogą gruntową w górę przez las. Aby dojść na górę Czarny Groń (794 m n.p.m) szlak obiera trasę w kształcie litery „Z”. Pierwsza część „zetki” jest dość łatwa, za to druga jest masakrycznie stroma. Nieźle się namęczyłem przy niej... Na domiar złego podczas pokonywania jej zaczął sypać intensywny śnieg. Na moich oczach krajobarzy dookoła się zaczęły zabielać. Na szczęście gdy wszedłem na ostatnią część „zetki” opady nieco straciły na sile. Ten odcinek szlaku jest znów łagodniejszy, a do tego oferuje fantastyczne widoki. Za szczytem Czarnego Gronia szlak wychodzi na łąkę, z której mamy przed sobą widok na bliższe szczyty Beskidu Małego oraz na niziny za nimi, daleko na północ:


Z Czarnego Gronia widać również grzbiety górskie po stronie wschodniej, m.in. Gancarz (na poniższym zdjęciu) oraz Groń Jana Pawła II i Leskowiec.


Kolejnym punktem mojej wędrówki była Potrójna, na której gościłem po raz drugi. Niestety widoczność była dziś dużo gorsza niż podczas mojej pierwszej wizyty 5 października. Z drugiej strony atmosfera była w pewnym sensie przyjemniejsza, gdyż wtedy było tam pełno ludzi a dziś byłem sam na sam z naturą. Z Potrójnej wszedłem na szlak żółty do Targanic. Przez dłuższy czas biegnie on dość płasko po zalesionym grzbiecie górskim aż do kolejnego szczytu – Jawornicy (830 m n.p.m). Na wierzchołku tejże góry stoi metalowy krzyż upamiętniający czwórkę andrychowskich turystów którzy zginęli na Babiej Górze w 1935 roku.


Za Jawornicą dotychczas płaski szlak zmienia się w straszną stromiznę. Tak jak około godzinę wcześniej miałem ostre podejście na Czarny Groń, tak teraz miałem jeszcze ostrzejsze zejście. Po niemałym wysiłku wyszedłem z lasu do wsi Targanice. Tutaj żółty szlak przecina szosę Andrychów–Żywiec i rozpoczyna kolejny stromy odcinek – tym razem wejście na Złotą Górkę (756 m n.p.m), najbliższy szczyt na zachód od Targanic. Rozpoczynając wspinaczkę na nią mogłem za sobą oglądać wcześniej zdobytą Jawornicę.


Podejście na Złotą Górkę było chyba najtrudniejszym odcinkiem z całej dzisiejszej trasy. Nie był aż tak stromy jak chociażby niedawne zejście z Jawornicy, lecz i tak był bardzo ostry, a najgorsze że męczące podejście trwało bardzo długo. Straciłem rachubę, ile razy pokonywałem kolejny ostry stok z myślą że już jestem prawie na szczycie, by potem się okazało że czeka mnie dalsza wspinaczka. Kolejną wadą tej części szlaku jest to że nie jest specjalnie atrakcyjna widokowo. Jednak miejscami pomiędzy drzewami można dostrzec ładne panoramy, np. na nizinę od strony północnej.


Po Złotej Górce czekało mnie jeszcze kilkanaście minut wędrówki by dojść do skrzyżowania z szlakiem zielonym na Przełęczy Bukowskiej (635 m n.p.m). Tam można skręcić na lewo (tj. na południowy wschód) i przejść zielonym szlakiem do Wielkiej Puszczy bądź Kocierza, albo pójść tym szlakiem w odwrotną stronę, do Porąbki. W tą właśnie stronę się dziś udałem. Słyszałem wcześniej pozytywne opinie o tym odcinku szlaku, po paśmie Bukowskiego Gronia, i rzeczywiście nie zawiodłem się na nim. Jest łatwy i przyjemny (za wyjątkiem jednego ostrzejszego zejścia tuż przed Porąbką), a na dość długim odcinku podąża przez łąkę, która daje piękne widoki na południe, m.in. na Żar i Kiczerę. Dostrzegłem w tle nawet szczyty Beskidu Żywieckiego – pewnie przy lepszej pogodzie byłyby wyraźniejsze.


Warto odnotować tą ładną kapliczkę w okolicach Bukowskiego Gronia:


O 15:30, równo sześć godzin od rozpoczęcia wędrówki, dotarłem na przystanek autobusowy w centrum Porąbki. Przyznam że czułem się zadowolony z siebie, gdyż mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych udało mi się przejść spory kawałek Beskidu Małego, po kilku z jego bardziej wymagających szlaków, a do tego tak na dobrą sprawę wspinałem się na to pasmo dwa razy – za pierwszym razem z Rzyk, za drugim z Targanic. Co więcej, po dzisiejszej wyprawie mogę powiedzieć że mam „zaliczoną” zdecydowaną większość szlaków Beskidu Małego – czuję że już znam to pasmo dość dobrze. Bardzo je lubię – nie jest może mega-spektakularne, ale posiada niekwestionowany urok który sprawia że cały czas ciągnie mnie do niego ;)

Teraz czeka mnie kolejna dłuższa przerwa od gór z racji urlopu za granicą, a do tego wygląda na to że dzisiejszy śnieg to dopiero początek większego ataku zimy. Mam jednak kilka bardziej „lajtowych” tras zaplanowanych na zimowe warunki – więc myślę że nawet w lutym będę mógł zamieścić nowe wpisy na tym blogu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz