niedziela, 31 października 2021

24.10 Hala Miziowa

Trasa: Korbielów Kamienna - Hala Szczawiny - Hala Miziowa - Hala Szczawiny - Polana Gackówka - Korbielów PTTK

W niedzielę trzeba było wracać do Warszawy, bo praca wzywała... ale przedtem jeszcze znalazłem czas na ostatni wypadzik w góry ;) Tym razem w dobrze mi znane okolice, czyli na Halę Miziową. I tak oto w przepiękny słoneczny dzień znalazłem się w bardzo przeze mnie lubianym, a dawno nie odwiedzanym Korbielowie. Ruszyłem w drogę najkrótszą trasą na Halę Miziową, czyli pozaszlakową drogą dojazdową do schroniska równolegle do kolejki krzesełkowej, przez Halę Szczawiny. Poprzedniego dnia, po tym pięknym przedpołudniu które spędziłem w górach koło Myślenic, po południu pogoda załamała się i nad południową Polską przeszły ulewne opady deszczu. Wyżej w górach spadły one w formie śniegu - tak więc dojeżdżając do Korbielowa już widziałem, że na Hali Miziowej i Pilsku leży śnieg... I podczas podejścia byłem świadkiem walki jesieni z zimą: na dole dominowała ta pierwsza, lecz potem stopniowo przechodziła w tą drugą...









Na Hali Miziowej panowała prawdziwa zima:


Było jasne, że przy takich warunkach (strasznie ślisko, bo słońce wciąż było zbyt nisko za górami aby roztopić lód na szlaku) nie ma mowy o wchodzeniu na Pilsko. Ale i tak spędziłem czas bardzo miło. Akurat była pora na coniedzielną mszę św. w schronisku. Byłem na niej raz przedtem (11.02.2018, podczas naprawdę ostrej zimy, do których te niedzielne "pierwsze podrygi" zimy w ogóle się nie umywały) i miałem dużą chęć uczestniczyć w niej ponownie. Msza była naprawdę piękna, a szczególnie spodobało mi się, że ksiądz poprosił nas aby przed "znakiem pokoju" popatrzeć na ludzi dookoła, uśmiechnąć się do nich i chwilę się za nich pomodlić. Dzięki temu chyba wszyscy mieliśmy dużo większe poczucie wspólnoty, niż podczas większości mszy św. na których ludzie tylko rzucają na siebie jedno szybkie spojrzenie podczas "znaku pokoju", kiwają nieznacznie głową i rzadko kiedy się uśmiechają.

Po mszy wyszedłem na zewnątrz schroniska, aby zjeść swój prowiant. Coraz mocniej operujące słońce zaczęło roztapiać śnieg na hali:



A potem zszedłem z powrotem tą samą trasą, aż znalazłem się znów tam gdzie wciąż niepodzielnie panowała jesień...


Ale to wcale nie był koniec atrakcji na ten dzień. Jak to mam w swoim zwyczaju, musiałem jeszcze zaliczyć jakiś "nowy" dla mnie odcinek. Tak więc przy dolnej stacji kolejki krzesełkowej skręciłem w lewo, zszedłem po schodkach do drogi asfaltowej, i zamiast schodzić nią do Korbielowa, skierowałem się w górę, do ośrodka "Jontek". Potem wszedłem na stok narciarski, z którego widoki były przepiękne:


A następnie podszedłem dosłownie kawałeczek w górę zielonym szlakiem, po czym odbiłem w prawo na drogę gruntową, która trawersując południowe stoki Pilska doprowadziła mnie do żółtego szlaku przy Polanie Gackówka. Na tym odcinku było mało widoków, ale czasami w prześwitach ukazywała się Babia Góra.


Kolejne jesienne pejzaże w okolicy Hali Gackówka:




Żółtym szlakiem szybko i łatwo zszedłem do Korbielowa. Na koniec oczywiście musiałem dopilnować mojej tradycji podczas przechodzenia tym szlakiem: a tą tradycją jest sfotografowanie miśka przy korbielowskiej leśniczówce ;) Przez 8 lat odkąd pierwszy raz szedłem tamtędy, miś siedzi tam nieprzerwanie - jego stan trochę się pogorszył, ale wciąż daje radę. W relacji z 12.10.2013 możecie zobaczyć jak wyglądał kiedyś i porównać sobie ;)


I w ten sposób kończy się moja ostatnia relacja z absolutnie przecudownych trzech jesiennych dni w górach. Każdy z tych dni był spędzony w zupełnie innym beskidzkim paśmie, ale wszystkie były jednakowo słoneczne i kolorowe. A dopełnieniem tego wszystkiego była droga powrotna z Korbielowa, podczas której oglądałem skąpane w słońcu i mieniące się złotem krajobrazy Podbeskidzia... Myślę że za niedługo powrócę w Beskidy, ale będzie wtedy inaczej, bo takie fenomenalne kolory w górach powtórzą się dopiero o tej porze za rok...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz