wtorek, 29 listopada 2022

27.11 Dolina Chochołowska na zimowo

Trasa: Biały Potok - Siwa Polana - Dolina Chochołowska - Polana Chochołowska - Dolina Chochołowska - Siwa Polana - Biały Potok - Hawryłówka - Długoszówka

W miniony weekend, po dłuższej przerwie, powróciłem na południe Polski. W sobotę do Krakowa, a w niedzielę (i początek poniedziałku) w Tatry :) Od czasu mojej ostatniej wizyty w górach zdążyła zawitać tam zima i warunki na szlakach były zdradliwe, więc nie zaplanowałem nic trudnego: tylko lajtowe przejście tam i z powrotem Doliną Chochołowską oraz potem jeszcze na "dokładkę" trochę odkrywania pozaszlakowych tras w lasach pomiędzy Doliną Chochołowską i Witowem. 

Zacząłem wyjątkowo w Białym Potoku zamiast na Siwej Polanie, ponieważ w Zakopanem nie było śladu po turystycznych busikach do Siwej Polany (pewnie w obecnym "martwym sezonie" kursują w bardzo okrojonym zakresie), więc musiałem skorzystać z rozkładowego kursu do Chochołowa, który wysadził mnie przy wylocie Doliny Chochołowskiej. Miałem więc na samym początku leciutko przedłużoną trasę, ale poza tym wszystko poszło zgodnie z planem. Doszedłem na Polanę Chochołowską, skierowałem się do schroniska czarnym szlakiem koło kaplicy św. Jana Chrzciciela, w schronisku skonsumowałem tradycyjnie pyszną szarlotkę, a wróciłem całą drogę zielonym szlakiem. I w zasadzie nie mam nic więcej do dodania ;) Poniżej dokumentacja fotograficzna:












Przy schronisku na Polanie Chochołowskiej zastałem dwa bałwany - ten pierwszy całkiem sympatyczny, natomiast na tego drugiego "bałwana" spuszczę zasłonę milczenia...



Po postoju w schronisku trzeba było ruszać w drogę powrotną...


Po zejściu w dół doliny minąłem Siwą Polanę, minąłem Biały Potok i... nareszcie ruszyłem w mniej znane mi tereny ;) Skręciłem w lewo na szosę do Witowa, przekroczyłem most nad Siwą Wodą i zaraz potem odbiłem w lewo na drogę gruntową prowadzącą do polany Hawryłówka. Szedłem tamtędy raz wcześniej, przy okazji wycieczki o dość zagmatwanej trasie opisanej w relacji z 27.06.2019, ale słabo ten odcinek wycieczki pamiętałem. Teraz przypomniałem sobie typową dla podtatrzańskich polan drewnianą zabudowę Hawryłówki oraz jej panoramę w kierunku pasma Gubałówki - tym razem mocno ograniczoną z powodu niskiego zachmurzenia.


Kawałek za Hawryłówką odbiłem pod kątem ostrym w prawo na zupełnie nieznaną mi ścieżkę, którą zamierzałem zejść z powrotem do szosy na polanę Długoszówka. Ta ścieżka okazała się nieprzetarta, a warunki na niej były niełatwe z powodu błota i lodu zalegających pod cienką warstwą śniegu. Dodatkowo łatwo było zgubić drogę ze względu na przecinającą ją ślady ciężkiego sprzętu... Nie był to najłatwiejszy ani najprzyjemniejszy z odcinków, ale przynajmniej był to nowy odcinek dla mnie.


Na Długoszówce zaopatrzyłem się w oscypki z bacówki, po czym udałem się na przystanek aby złapać busa do Chochołowa. Tam zjadłem pyszny obiad w restauracji "U Śliwy", wziąłem udział w niedzielnej mszy św., a na koniec udałem się na trzygodzinny relaks do Term Chochołowskich. Są to moje ulubione termy podtatrzańskie, a nie było mnie w nich od ponad trzech lat - ależ się za nimi stęskniłem! Po tym iście sielankowym zakończeniu dniu nie pozostało nic innego jak wrócić na kwaterę i oddać się w objęcia słodkiego snu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz