Trasa: Dolina Chochołowska – Polana Trzydniówka – Trzydniowiański Wierch – Dolina Jarząbcza – Polana Chochołowska – Dolina Chochołowska
Na kolejny weekend w Tatrach jechałem wyjątkowo obawiając się o pogodę. Prognozy na sobotę i niedzielę nie były optymistyczne, a całą drogę w sobotę rano jechałem w chmurach i deszczu. Przejeżdżam przez Czarny Dunajec i Chochołów, wciąż pochmurno i pada... ale.. dojeżdżam do Witowa i... przejaśnia się! A gdy wysiadłem z autobusu przy wylocie Dolinie Kościeliskiej, było już naprawdę sporo słońca. Wsiadłem do lokalnego busa, który zawiózł mnie na Siwą Polanę, i już byłem gotowy uderzać na Trzydniowiański Wierch.
Ponieważ nie wiedziałem jak długo potrwa poprawa pogody i zależało mi na tym, aby dostać się na szczyt jak najszybciej, skorzystałem z usług wypożyczalni rowerów. Podjechałem pod leśniczówkę TPN, skąd musiałem jeszcze pójść kawałek doliną na nogach, po czym na Polanie Trzydniówka odbiłem na lewo czerwonym szlakiem na Trzydniowiański Wierch. Przez dłuższy czas szedłem lasem, cały czas mozolnie pod górę. Od wysokości mniej więcej 1500 m n.p.m znad drzew zaczęły się odsłaniać okoliczne szczyty... Najpierw Bobrowiec:
Następnie Ornak:
I Kominiarski Wierch:
Chciałbym jeszcze wspomnieć o sytuacji jaka miała miejsce na tym odcinku. Idę sobie raźnie, aż tu nagle słyszę po swojej lewej stronie, z Doliny Starorobociańskiej, jakieś dziwne ryki... Czyżby niedźwiedź? Zacząłem się z lekka bać... Ryki się powtarzały dość regularnie, a wkrótce potem zaczęły dobiegać mnie kolejne, z Doliny Trzydniowiańskiej po prawej stronie. Paradoksalnie to mnie uspokoiło. Ciężko mi było uwierzyć, żeby aż dwa niedźwiedzie jednocześnie zaczęły tak często ryczeć tak blisko siebie. Jak się dowiedziałem po moim powrocie do domu, te odgłosy musiały być związane z rykowiskiem jeleni.
Gdy wyszedłem ponad piętro kosodrzewiny, wokoło były wspaniałe widoki, ale chyba najbardziej spodobała mi się panorama Bobrowca z Polaną Chochołowską poniżej.
Na szczycie Trzydniowiańskiego Wierchu było dużo chłodniej i nieźle wiało, ale panoramy były przednie ;) Na poniższym zdjęciu Starorobociański Wierch:
Starorobociański Wierch (po lewej) i Kończysty Wierch (po prawej):
Dolina Jarząbcza, z Jarząbczym Wierchem (po lewej), Łopatą (w środku) i Wołowcem (po prawej).
Po lewej Łopata, po prawej Wołowiec, a w środku spiczasty szczyt Ostrego Rohacza.
Schodziłem z Trzydniowiańskiego nieco łagodniejszą trasą, przez Dolinę Jarząbczą. Ta dolina wyróżnia się tym, że nawet z jej dna można oglądać naprawdę piękne panoramy na okoliczne szczyty. Na przykład na Bobrowiec:
Oraz na Jarząbczy Wierch:
Czerwony szlak wyprowadził mnie na Polanę Chochołowską. Udałem się do schroniska czarnym szlakiem przez środek polany. Podczas poprzedniej wizyty tam, 3 września, niskie chmury sprawiły że nie miałem możliwości przekonać się o tym, jakie są stamtąd widoki. Tym razem nic nie stało na przeszkodzie i mogłem oglądać panoramy z Polany Chochołowskiej w pełnej krasie. Pięknie widać Jarząbczy Wierch:
Również w przeciwną stronę są świetne widoki – na Kominiarski Wierch.
Cały czas utrzymywała się ładna i ciepła pogoda, więc trochę poleżałem na trawce na Polanie Chochołowskiej delektując się pięknem tego miejsca i jego spokojem – jedyny odgłos jaki było tam słychać to było dźwięczenie dzwonków zawieszonych na wypasających się na polanie owcach. Po okresie błogiego lenistwa na polanie zszedłem do punktu wypożyczania rowerów przy leśniczówce, skąd szybko i przyjemnie zjechałem do wylotu Doliny Chochołowskiej. Tam zjadłem kolację w gazdówce „u Zająca” (bardzo polecam – dania są wyjątkowo smaczne!). Spotkałem się na tą kolację z przemiłą grupą ludzi, z którymi miałem iść nazajutrz na kolejną trasę po Tatrach – ale o tym przeczytać możecie w relacji z następnego dnia ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz