Tym razem na krótką poranną wycieczkę przed pracą wybrałem bardzo lubiany przeze mnie „klasyk” z Szyndzielni przez Klimczok do Szczyrku. Na tą wycieczkę miałem wyjątkowo miłe towarzystwo mojej koleżanki z pracy, Anety, oraz dwóch naszych uczniów, Janusza i Grzesia. Ponieważ to była wycieczka wyłącznie rekreacyjna, odpuściliśmy sobie zdobywanie Szyndzielni pieszo i bezczelnie wjechaliśmy na szczyt kolejką ;) Ledwo przeszliśmy kawałek w stronę schroniska na Szyndzielni gdy tak lunęło że o mały włos nie wróciliśmy do kolejki. Ale stwierdziliśmy że jesteśmy twardzi i że damy radę ;) I zostaliśmy za to wynagrodzeni, gdyż po około dziesięciu minutach moknięcia przestało padać i resztę wycieczki odbywaliśmy w bardzo ładnej pogodzie.
Tyle razy przemierzałem odcinek pomiędzy Szyndzielnią a Klimczokiem, a jednak jakoś nigdy wcześniej zwróciłem uwagi na pewien prześwit między drzewami który oferuje ładny widok w stronę góry Stołów oraz Błatniej.
Na Klimczoku, jak zawsze, było pięknie :)
Zrobiliśmy sobie postój na kawę w schronisku pod Klimczokiem, gdzie mogliśmy sobie posłuchać piosenek biesiadnych śpiewanych przez dużą grupę młodzieży okupującą jadalnię. Potem rozpoczęliśmy zejście do Szczyrku – tradycyjnie, najpierw zielonym szlakiem a następnie niebieskim. Ponieważ spieszyło mi się do pracy, musiałem opuścić moich miłych towarzyszy jeszcze przed sanktuarium i ostatni odcinek trasy pokonałem bardzo szybkim krokiem, podczas gdy oni schodzili na spokojnie. Dla pewnego urozmaicenia, gdy dotarłem do głównej drogi w Szczyrku, zamiast skręcić w prawo i iść na przystanek Szczyrk Remiza, jak robiłem dotychczas, skręciłem w lewo i poszedłem na przystanek Szczyrk Centrum. W ten sposób chociaż symbolicznie „zaliczyłem” odcinek którym nigdy wcześniej nie szedłem. A przy przystanku Szczyrk Centrum natrafiłem na taką oto ławeczkę. Rzuca się w oczy zarówno jej oryginalny kształt, jak i zmiany po prawej stronie dokonane przez jakiegoś dowcipnisia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz