czwartek, 25 września 2014

06.09 Goryczkowa Czuba i Kasprowy Wierch

Trasa: Kuźnice – Polana Kalatówki – Dolina Kondratowa – Przełęcz Pod Kondracką Kopą – Goryczkowa Czuba – Kasprowy Wierch – Myślenickie Turnie – Kuźnice 

W ostatnim dniu pobytu w Tatrach wystartowaliśmy bardzo wcześnie ze względu na prognozowane na popołudnie burze oraz konieczność dojechania do Bielska-Białej przed wieczorem. Wybuliliśmy więc trochę na taksówkę do Zakopanego, zostawiliśmy bagaże w przechowalni na dworcu autobusowym i tylko z niezbędnymi rzeczami wybraliśmy się busem do Kuźnic. Stamtąd przeszliśmy niebieskim szlakiem na Kondratową Halę, tak samo jak podczas mojej wycieczki wokół Giewontu 15 czerwca, z tą tylko różnicą że wtedy poszedłem szlakiem po obrzeżu Polany Kalatówki, a tym razem przeszliśmy przez środek polany, obok hotelu górskiego. O ile sam budynek moim zdaniem szpeci to miejsce, o tyle widok spod niego jest rzeczywiście piękny.


Potem szybkim krokiem udaliśmy się do schroniska na Kondratowej Hali – zdecydowanie moje ulubione z tatrzańskich schronisk.


Następnie ruszyliśmy zielonym szlakiem przez Dolinę Kondratową, podziwiając panoramy w stronę Kondrackiej Kopy.


Wspinając się na Przełęcz pod Kondracką Kopą (1863 m n.p.m), mieliśmy za sobą wspaniały widok na Dolinę Kondratową.


A z samej przełęczy widok był jeszcze lepszy, bo obejmował również cały masyw Giewontu.


Również po raz pierwszy mogliśmy oglądać Czerwone Wierchy. Na poniższym zdjęciu z przodu Kondracka Kopa, a za nią Małołączniak.


Kolejny etap naszej wycieczki przebiegał grzbietem górskim na granicy polsko-słowackiej, przez Goryczkową Czubę na Kasprowy Wierch. Szlak widokowo fantastyczny! Natomiast nieco zaskoczył mnie swoją trudnością. Miejscami trzeba się było wspinać po naprawdę niełatwych skałkach, pod którymi urwiska były co prawda pokryte bujną trawą, ale jednak strome. Niektórzy z mijanych przez nas turystów mieli w tych miejscach spore kłopoty, ja zresztą też odczuwałem w nich niejaki lęk wysokości. Przejście przez te skałki dawało trochę adrenaliny ;) Ale daliśmy radę. Osobiście polecam pokonywać ten szlak w tym samym kierunku co my, czyli w stronę Kasprowego Wierchu – wtedy przynajmniej się idzie po wszystkich tych skałkach do góry, co w moim subiektywnym odczuciu jest łatwiejsze niż schodzenie po nich w odwrotnym kierunku. A widoki z tego szlaku są naprawdę warte wysiłku włożonego w pokonywanie go. Poniżej panorama Goryczkowej Czuby:


Giewont uchwycony pomiędzy skałami:


Widok na Kasprowy Wierch (po lewej) i Świnicę (po prawej):


Kasprowy Wierch z bliska:


Widok do tyłu na Goryczkową Czubę z podejścia na Kasprowy Wierch, a w tle Czerwone Wierchy:


Po dojściu na Kasprowy Wierch oczywiście nie było mowy o skorzystaniu z kolejki linowej – zamiast tego zeszliśmy do Kuźnic zielonym szlakiem przez Myślenickie Turnie. Szły nim tłumy, mijaliśmy turystów dosłownie co chwilę. W ogóle jedynym mankamentem naszej wycieczki tego dnia były rzesze turystów – nie mogliśmy zaznać w górach prawdziwego spokoju, gdyż ludzi było niczym w ulu. Cóż, skoro była sobota to czego innego się spodziewać. Ale widokowo zielony szlak zrobił na mnie świetne wrażenie. Poniżej widok od prawej strony na Kasprową Dolinę, z wagonikiem kolejki linowej daleko w dole:


Poniżej Myślenickich Turni nie było już żadnych widoków. Zeszliśmy szybko do Kuźnic, złapaliśmy busa z powrotem do centrum Zakopanego, odebraliśmy bagaże z przechowalni i akurat się załapaliśmy na PKS-a do Bielska-Białej o 13:55. Dzięki temu zdążyliśmy uciec z Tatr przed burzami, które były tego popołudnia naprawdę potężne. Jedna z nich przyszła tuż po naszym przyjeździe do Bielska-Białej i przez kilka godzin raczyła nas ścianą wody i mnóstwem piorunów. Boję się myśleć jak to by było znaleźć się na grzbiecie górskim, zwłaszcza w Tatrach, podczas czegoś takiego. Ale my byliśmy już wówczas bezpiecznie w moim mieszkaniu i snuliśmy plany na wędrówkę po Beskidach na następny dzień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz