czwartek, 25 września 2014

07.09 Pilsko, Hala Górowa i Hala Uszczawne

Trasa: Przełęcz Glinne – Biela Farma – Pilsko – Hala Miziowa – Hala Górowa – Uszczawne Wyżne – Hala Uszczawne – Przełęcz Przysłopy – Korbielów

Niedziela była dla mnie szóstym dniem z rzędu spędzonym w górach. Po pobycie w Tatry nadszedł czas, abym pokazał moim kuzynom piękno Beskidów. Długo się wahałem, na który szczyt w okolicach Bielska-Białej ich zabrać, ale ostatecznie mój wybór padł na Pilsko – z tego powodu, że trasa na nią jest jedną z najambitniejszych w Beskidach, a wiem że moi kuzyni lubią wynieść z górskiej wyprawy trochę wrażeń ;) Razem z nami poszli moi nowi współpracownicy, Sean i Erica, dla których to również był pierwszy raz w Beskidach. I już na ich pierwszej wycieczce zaliczyli taki niebagatelny szczyt :)

Trasy, którymi tego dnia wchodziliśmy na Pilsko i schodziliśmy z niego to w mojej subiektywnej opinii najciekawsze w tej okolicy. Zdobywaliśmy szczyt od strony słowackiej – szlakiem bardzo mało uczęszczanym i dzikim, a przy tym widokowo całkiem niezłym. Aby dotrzeć na niego, dojechaliśmy busem do przystanku na polsko-słowackim przejściu granicznym (Przełęcz Glinne) i stamtąd udaliśmy się wzdłuż słowackiej szosy, przez gęsty las, aż do hotelu Biela Farma (widocznego na poniższym zdjęciu), na obrzeżach wsi Oravska Polhora, gdzie zaczyna się niebieski szlak na Pilsko.


Oczywiście marsz wzdłuż szosy specjalnie ciekawy nie był. Początkowo niebieski szlak również prowadził nas asfaltową drogą. Ale po odbiciu od niej od razu zagłębiliśmy się w piękny, dziewiczy las, pełny grzybów i najrozmaitszych owoców leśnych, dający wrażenie całkowitego oderwania od cywilizacji. Szło się nim bardzo przyjemnie. Dodatkowo od czasu do czasu spomiędzy drzew mogliśmy podziwiać wspaniałe panoramy na Babią Górę oraz w głąb Słowacji. Niestety, pomimo słonecznej pogody, widoczność tego dnia była tak tragiczna, że w żaden sposób nie dało się tych pejzaży uwiecznić na zdjęciach :( Mimo że nie mogłem udokumentować piękna tego szlaku, naprawdę mogę go gorąco polecić. Zwłaszcza turystom pragnącym obcować sam na sam z naturą. My spotkaliśmy innych turystów dopiero na samym szczycie Pilska – gdzie z kolei było ich mnóstwo. To dobitnie pokazuje, jak dużo bardziej uczęszczane są polskie szlaki na ten szczyt od słowackich.

Poniżej grupowa fotka dzielnych zdobywców Pilska ;)


Z szczytu przepędziły nas pomruki nadchodzącej burzy. Skierowaliśmy się do schroniska na Hali Miziowej żółtym szlakiem, który swoim charakterem przypominał nam niektóre szlaki które pokonywaliśmy w Tatrach parę dni wcześniej. Skałki, niewielka ekspozycja i rozległe panoramy – coś wspaniałego :) Na Hali Miziowej zatrzymaliśmy się w schronisku na obiad, a tymczasem burza przeszła bokiem i opuściliśmy schronisko godzinę później przy ładnej pogodzie. Poniżej widoki z Hali Miziowej:


Ruszyliśmy na zielony szlak, prowadzący docelowo do Sopotni Wielkiej. Po zaledwie kilkunastu minutach naszej wędrówki zaczęło ponownie grzmieć, tym razem całkiem blisko. Bardzo pospiesznie więc przemierzyliśmy malowniczą Halę Górową i na szczycie Uszczawne Wyżne skręciliśmy na szlak czarny, prowadzący przez Halę Uszczawne na Przełęcz Przysłopy niedaleko Korbielowa. To właśnie ten czarny szlak uzyskuje dla mnie miano odkrycia tego dnia. Obszary, przez które prowadzi są prześliczne. Przede wszystkim chodzi mi tu o Halę Uszczawne. Już sama panorama tej hali podczas zejścia na nią jest naprawdę urokliwa:


A widok z Hali Uszczawne na Babią Górę wprost wymiata. Nawet przy tak słabej widoczności jak tego dnia.


Pięknie się z tej hali prezentuje również Pilsko:


Oraz Rysianka i Romanka. Nadciągająca z tego kierunku burza dodała wówczas temu widokowi element grozy.


Hala Uszczawne jest przepiękna, ale będąc na tak rozległym bezleśnym obszarze czuliśmy że jesteśmy zbyt wyeksponowani na nadchodzącą burzę. Grzmoty były coraz bliższe, a w pewnym momencie ujrzeliśmy piorun uderzający w Pilsko. Mieliśmy stracha, ale akurat tym razem sprawdziło się przysłowie, że z dużej chmury mały deszcz. Mimo groźnego wyglądu burza przeszła bokiem, a tymczasem mieliśmy okazję oglądać kolejną burzową chmurę formującą się bezpośrednio nad Babią Górą.


Na Przełęczy Przysłopy rozpoczęliśmy zejście do Korbielowa niebieskim szlakiem. Jest to odcinek bez specjalnych widoków, głównie zalesiony. Nam akurat ta obecność drzew się przysłużyła, bo właśnie wtedy zaczęło padać, a dzięki ochraniającym nas z góry drzewom nie zmokliśmy za bardzo. Na obrzeżach Korbielowa szlak niebieski łączy się z szlakiem żółtym, którym schodziłem z Hali Miziowej 12 października ubiegłego roku. Wówczas, właśnie na tym odcinku połączonych szlaków, zauważyłem okazałego misia na dachu przybudówki przynależącej do mijanej przeze mnie leśniczówki (zdjęcie można zobaczyć w tamtej relacji). Z ciekawości, przechodząc obok leśniczówki sprawdziłem, jak misiu się miewa w porównaniu z tamtym dniem. Trzeba przyznać, że wygląda dużo gorzej niz wtedy :(


Dotarłszy na przystanek Korbielów PTTK, mieliśmy jeszcze prawie godzinę do odjazdu naszego busa do Żywca, więc wstąpiliśmy na ten okres czasu do pobliskiego zajazdu „Smrek”. Potem wsiedliśmy do busa i pożegnaliśmy Korbielów, a moi kuzyni tym samym pożegnali polskie góry, gdyż mieli niedługo potem wracać do Anglii. Widziałem że bardzo im się w tych górach spodobało i że ta niedzielna wycieczka w Beskidy wcale nie była dla nich żadnym zawodem po czterodniowym pobycie w Tatrach, mimo że widoki podczas niej były nieco mniej spektakularne. Sądzę więc, że z polskich gór wynieśli bardzo pozytywne wrażenia, i że jeśli ktoś w ich kraju kiedyś ich spyta o opinię na temat tych gór, to będą chcieli dać o nich jak najlepsze świadectwo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz