wtorek, 21 października 2014

04.10 Beskid Kysucki i Wielka Racza

Trasa: Rycerka Górna – Kikula – Zanka – Lalikovci – Wielka Racza – Rycerka Górna Kolonia

Pierwszy weekend października nie zapowiadał się najlepiej pogodowo, więc po raz pierwszy od dłuższego czasu zrezygnowałem ze spędzenia weekendu w Tatrach i połaziłem trochę po pobliskich Beskidach. Na sobotę udało mi się zebrać ekipę bardzo sympatycznych ludzi na wycieczkę na Wielką Raczę. Mieliśmy do dyspozycji samochód, co bardzo ułatwiło nam dojazd. Zaparkowaliśmy w Rycerce Górnej, niedaleko pensjonatu „Magurka”, skąd można bardzo łatwo dostać się w góry niewielką asfaltową drogą wzdłuż strumienia o nazwie Radecki. Przez niecałą godzinę wspinaliśmy się tą drogą, bardzo łagodnie, głównie przez lasy. Przy leśniczówce Magura asfalt się kończy, lecz stoi tam drogowskaz który wskazuje na drogę gruntową prowadzącą do granicy. Tą drogą idzie się 10, maksymalnie 15 minut i już jest się na czerwonym szlaku granicznym, niedaleko góry Beskid Graniczny.

Na drodze gruntowej ujrzeliśmy piękną salamandrę :)


Na granicy skręciliśmy w lewo i kontynuowaliśmy wędrówkę szlakiem granicznym na szczyt Kikula (1086 m n.p.m). Trochę to podejście dało nam popalić. Od Kikuli myślę że większość osób udających się na Wielką Raczę idzie dalej szlakiem granicznym. Ale my postanowiliśmy być oryginalni ;) i zamiast tego poszliśmy ciekawą, mało znaną trasą używając słowackich szlaków. Wyglądała ona następująco: żółtym szlakiem z Kikuli do miejscowości Lalikovci, potem niebieskim na górę Hladka i zielonym na Wielką Raczę. Trasa była naprawdę śliczna. Z Kikuli do Lalikovci schodziliśmy na przemian lasami i polanami, gdzie widać było pierwsze jesienne kolory.


Były też widoki w stronę zachodnią na dolinę, w której znajduje się miejscowość Oščadnica.


Z szczytu Zanka (923 m n.p.m) było widać w całej okazałości Wielką Raczę, z szczytem zakrytym przez chmurę.



Potem zeszliśmy na krótko do „cywilizacji”. Lalikovci to mała, senna wioska w której zdawało się jakby czas się zatrzymał. Było tam kilka ładnie ozdobionych kapliczek i krzyżów.


Kolejnym etapem naszej wycieczki było podejście niebieskim szlakiem na szczyt Hladka (972 m n.p.m). Niestety szlak był tak słabo oznakowany, że zupełnie nie mogliśmy się połapać gdzie on prowadzi, więc aby uniknąć zabłądzenia byliśmy zmuszeni wejść na szczyt stokiem narciarskim, równolegle do kolejki linowej. Podejście tam stokiem było masakryczne ;) Ale jako wynagrodzenie mieliśmy z niego piękne widoki.



Na Hladkiej musieliśmy trochę odsapnąć po tym ciężkim podejściu ;) Ale dalej, zielonym szlakiem na Wielką Raczę, było dużo łagodniej. Widokowo też całkiem fajnie.


Ciekawostką na tym odcinku są położone przy szlaku jaskinie, Skalne Diery. Faktycznie są to tylko takie „dziury”, jak nazwa wskazuje. Ale dobrze że przynajmniej Słowacy postawili obok tablicę informacyjną, żeby ludzie o nich wiedzieli – podczas gdy w polskich Beskidach niestety brakuje informacji o takich jaskiniach, których jest przecież całkiem sporo. Przykładami są chociażby Jaskinia Malinowska czy Czarne Działy, które niegdyś mijałem na wycieczkach, nie mając pojęcia gdzie ich szukać...


Złośliwa chmura nad Wielką Raczą, którą oglądaliśmy wcześniej z Zanki, niestety w ogóle nie chciała się ruszyć z miejsca, przez co z szczytu nic nie zobaczyliśmy :( Mnie to aż tak bardzo nie martwiło, gdyż już raz wcześniej miałem okazję podziwiać panoramy z Wielkiej Raczy (odsyłam do relacji z wspaniałej wycieczki z dnia 10 maja), natomiast żal mi było moich towarzyszy, gdyż dla niektórych to był pierwszy raz na tej górze i wielka szkoda że ominęła ich taka atrakcja. Przynajmniej jest wymówka żeby wrócić tam innym razem ;)

Zjedliśmy obiad w schronisku i zeszliśmy żółtym szlakiem do Rycerki Górnej Kolonii, skąd podjechaliśmy kilka przystanków busem do miejsca gdzie było zaparkowane nasze auto. Mimo żalu że główny punkt programu, czyli Wielka Racza, nie wypalił, wycieczkę jako całość uważaliśmy za bardzo udaną. Pięknych widoków nie brakowało, a humory cały czas nam dopisywały, było pełno śmiechu :) Była też satysfakcja z odkrycia obszarów po stronie słowackiej, o których mało kto pisze w internecie, a które są naprawdę urokliwe. Naprawdę warto wypróbować wariant dojścia na Wielką Raczę od strony słowackiej – fakt, że nieco bardziej wymagający, ale widokowo warty wysiłku i dający możliwość poobcowania sam na sam z naturą, gdyż mało kto tamtędy chodzi. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz