Trasa: Międzybrodzie Bialskie – Czupel – Magurka Wilkowicka – Mikuszowice Stalownik
11 października przypadała rocznica mojej pierwszej wędrówki prześlicznym
szlakiem z Stalownika w Mikuszowicach na Magurkę Wilkowicką, który wciąż
piastuje miano jednego z moich ulubionych. Nie mogłem wyobrazić sobie lepszego
sposobu uczczenia tej rocznicy jak powtórne przejście tego szlaku, połączone ze
zdobyciem po raz pierwszy najwzyższego szczytu Beskidu Małego: Czupla (933 m
n.p.m). Trasa zapowiadała się świetna, pogoda również, termin bardzo dogodny
dla wielu moich znajomych – i w efekcie pojechała nas na tą wycieczkę aż
ośmioosobowa grupa. Rzadko kiedy miałem okazję być w górach w tak licznej
grupie, ale bardzo mi się to podobało – była okazja porozmawiać z tyloma
osobami i wspólnie dzielić się miłością do gór :)
Na początek przedstawię najmłodszego uczestnika naszej wycieczki –
Wojtusia, który w wieku zaledwie dwóch lat dzielnie przetrwał długą trasę i był
z niej wyraźnie zadowolony – aczkolwiek trzeba przyznać że miał nieco łatwiej
od nas wszystkich, będąc przewożonym w nosidełku... a najtrudniej to miał jego
tatuś ;)
O 8:30 dojechaliśmy PKS-em do Międzybrodzia Bialskiego. Tradycyjnie o tej
porze dnia i roku nad Jeziorem Międzybrodzkim unosiła się gęsta mgła...
Wystarczyło jednak kilkanaście minut wędrówki aby znaleźć się ponad nią.
Ruszyliśmy na podbój Czupla czerwonym szlakiem. Jest to szlak dość konkretny –
pnie się mocno w górę przez długi czas, przez co wędrówka nim może być męcząca.
Do tego niestety jest ograniczony widokowo. Jednak tego dnia akurat to nie był
wielki problem, gdyż barwy jesieni w lesie były tak piękne, że nam to
absolutnie wystarczało jak chodziło o widoki.
Miła rozmowa z towarzyszami wędrówki znacznie umilała męczącą wspinaczkę... i nie wiadomo gdzie ten czas zleciał, a już byliśmy na Czuplu :) Trochę mnie ten szczyt zawiódł jeśli chodzi o widoki, myślałem że będzie ich więcej, choć i tak ładnie się stamtąd prezentowała panorama Bukowskiego Gronia i Żaru.
Po tak wymagającym szlaku musieliśmy sobie zrobić postój na szczycie
Czupla, aby odpocząć (zwłaszcza tatuś Wojtusia bardzo na ten odpoczynek
zasłużył ;) )
Zjedliśmy co nieco, a potem odbyły się zawody w rzucaniu skórkami od
bananów – na poniższym zdjęciu uczestnicy konkurencji w akcji ;)
Wędrówka z Czupla na Magurkę Wilkowicką była nieporównywalnie łatwiejsza od
dojścia z Międzybrodzia. Idzie się prawie płasko po szerokiej, wygodnej drodze
gruntowej. Ciężko o łatwiejszy szlak w tutejszych górach. Szybko dotarliśmy do
schroniska na Magurce Wilkowickiej, gdzie zrobiliśmy sobie kolejny postój.
Na Magurce Wilkowickiej nasza grupa się
rozdzieliła: Wojtuś i jego rodzice zeszli zielonym szlakiem do Straconki,
pozostali – mając więcej czasu i sił – ruszyli niebieskim szlakiem przez
Przegibek i Gaiki do Lipnika, a ja musiałem wrócić dość szybko do
Bielska-Białej aby zdążyć na ważne spotkanie. Czerwony szlak do Mikuszowic,
który po raz pierwszy odkryłem równo rok wcześniej, był zarówno najszybszą jak
i najpiękniejszą drogą aby ten cel osiągnąć ;) Schodząc tym szlakiem
wspominałem sobie, jak bardzo mnie zauroczył tego piątkowego poranku rok temu,
gdy szedłem nim po raz pierwszy... Wspominałem sobie moje pierwsze zetknięcia z
moimi ulubionymi punktami widokowymi na tej trasie, z których obowiązkowo
zrobiłem rocznicowe zdjęcia. Najpierw na polanie koło sklepu spożywczego pod
Magurką:
Potem z Rogacza:
A na koniec z polany koło chatki studenckiej pod Rogaczem.
Po powrocie do Bielska-Białej od razu biegiem leciałem na spotkanie, które
było bardzo miłe, a potem czekało mnie jeszcze pełno innych miłych rzeczy.
Wieczorem gra w koszykówkę, potem wspólne oglądanie meczu piłki nożnej
Polska-Niemcy ze znajomymi (i historyczne zwycięstwo naszych chłopaków!), potem
impreza, a następnego dnia jednodniowa wycieczka w Tatry. Życzyłbym sobie i
wszystkim więcej takich weekendów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz